Odruchowa myśl, jaka nasuwa się na widok słów „Football Game”, to skojarzenie z ewidentnie sportowymi produkcjami. Jednakże pozycja o takim tytule, za opracowanie której odpowiada niezależne studio Cloak and Dagger Games, nie zalicza się do tego rodzaju projektów. W zamian mamy do czynienia z przygodówką, co akurat zbytnio nie dziwi zważywszy na samych twórców, posiadających w portfolio innych reprezentantów owego gatunku (np. The Terrible Old Man). Na dodatek, zaskakująca – pod pewnymi względami – nazwa gry bynajmniej nie jest tu jedynym elementem, który to nadaje temu point and clickowi specyficznego posmaku.
A takim nieszablonowym aspektem Football Game niewątpliwie jest fabuła. Co ciekawe, w ogólnym zarysie sprawia raczej zwyczajne wrażenie, tyle że przemyca nutkę nostalgii, zabierając odbiorców do drugiej połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Do czasów, kiedy – przykładowo – ludzie często słuchali muzyki z kaset magnetofonowych. Mianowicie wybierzemy się do amerykańskiego miasteczka East Bend, by prześledzić wieczór z życia licealisty Tommy’ego Taylora. Tego właśnie dnia odbywa się ważny mecz jego szkolnej drużyny futbolowej, acz jeszcze bardziej pochłania protagonistę perspektywa spotkania ze swoją dziewczyną Suzy Cooper. Wprawdzie matka daje Tommy’emu szlaban w ramach kary za wypicie piwa, lecz chłopak – jak łatwo przewidzieć – nie zamierza rezygnować z zaplanowanego wypadu. Na pierwszy rzut oka mamy więc typową egzystencję ucznia szkoły średniej, ale szybko przekonujemy się, że deweloperzy unikają sztampy.
Football Game nie jest standardową opowieścią o nastolatkach. Nie jest też – pomimo swojego tytułu – opowieścią o sporcie na pierwszym planie, choć odgrywa on ważną rolę w życiu bohatera. Paradoksalnie mecz amerykańskiego footballu stanowi tutaj swoisty element dekoracji. Tło dla głównego wątku, a konkretnie dla chęci zobaczenia się z ukochaną dziewczyną. Niemniej od razu podkreślam, że nie uświadczymy stricte romantycznych nut. Za to mamy atmosferę niepokojącej dziwności, przez którą trudno jednoznacznie zaklasyfikować perypetie Tommy’ego. Wydaje mi się, że przedstawionej historii najbliżej do czegoś w stylu psychologicznego thrillera, podlanego sosem surrealizmu i niedopowiedzeń. Wyczuwalne są zatem inspiracje słynnym Davidem Lynchem, na które to powołują się sami deweloperzy. Bo przecież twórca takich filmów jak np. „Zagubiona autostrada” czy „Mulholland Drive” potrafi roztaczać w swoich obrazach nieoczywistą, oniryczną wręcz aurę.
Pomagając młodemu mężczyźnie w realizacji jego planów, praktycznie przez cały czas nie mogłam odpędzić od siebie uczucia, że coś jest nie tak. A ku takiemu przekonaniu skłaniały mnie nie tylko bieżące wydarzenia, lecz również kilka podrzuconych gdzieniegdzie scenek retrospekcyjnych. Co więcej, Cloak and Dagger Games nie wykłada kawy na ławę w kwestiach narracyjnych. Niezależni deweloperzy obrali odwrotny kierunek, unikając jasnych odpowiedzi i prowokując gracza do własnych przemyśleń. Nie chcę zresztą zdradzać zbyt wiele, gdyż to taki scenariusz, który najlepiej odkrywać samodzielnie. Ale wiedzcie, że ostatnie minuty gry zręcznie uzupełniają i wieńczą tę nieoczywistą drogę. A to dlatego, iż finał jeszcze bardziej prowokuje do różnych pytań oraz interpretacji, zamiast postawić kropkę nad i. Owszem, nie każdemu spodoba się takie posunięcie, lecz całokształt także wszak podąża tą trudniejszą w odbiorze ścieżką.
Do walki o jak najszersze grono miłośników nie staje ponadto oprawa audiowizualna. Nie chodzi mi przy tym o fakt zastosowania pixel artu ogółem. Gwoli ścisłości, omawianą przygodówkę przystrojono taką grafiką retro, która daleka jest od czarowania pieczołowitym wykonaniem niczym chociażby seria Midnight Scenes spod ręki Octavi Navarro. Co prawda sporadycznie pojawiają się krótkie i urozmaicające tradycyjny widok kadry (np. zbliżenie na rękę, wkładającą kasetę do magnetofonu w aucie), ale wszystko odznacza się pewną surowością. Ba, sylwetki postaci, które umieszczono na skąpych w szczegóły planszach, pozbawione są jakichkolwiek rysów twarzy. Z kolei duże głowy, jakie to wyświetlają się podczas tekstowych dialogów, trudno nazwać ładnymi. W połączeniu z ciemną kolorystyką, takowa estetyka dobrze uwypukla specyficzny, posępny i dość psychodeliczny klimat fabularnej warstwy produkcji, podobnie jak oszczędnie dawkowany soundtrack.
Co się tyczy mechaniki, ta stanowi poniekąd najbardziej tradycyjny aspekt gry. Jak już wspominałam na wstępie, Football Game reprezentuje rodzinę point and clicków. Pecetową wersję obsłużymy więc przy pomocy sprawdzonej w klasycznych przygodówkach myszki. Rozgrywka polega zaś na eksploracji otoczenia, prowadzeniu rozmów, a także zbieraniu i używaniu przedmiotów. Przyszykowane przez deweloperów zagadki są generalnie proste, nie wyłamując się równocześnie prawom logiki. Dodam, że do naszego ekwipunku trafi mało przedmiotów. Skromność dotyczy też liczby dostępnych lokacji oraz długości rozgrywki, która to przy pierwszym podejściu zabrała mi jedynie godzinę z kilkoma minutami.
Komu mogłabym polecić Football Game? Ano takim zwolennikom przygodówek, którzy lubią sięgać po nieszablonowe historie i klimaty typu „ale o co dokładnie biega?”. Jednocześnie takim odbiorcom, którym nie przeszkadza brak większego wyzwania na niwie gameplayu, krótki czas zabawy oraz swego rodzaju spartańskość graficzna. Najlepiej potraktować owoc prac ekipy z Cloak and Dagger Games jako niedługie, a do tego kładące nacisk na narrację doświadczenie. Doznanie tyleż intrygujące, co niepokojące i osobliwe.
Świetna recenzja. Myślę, że gra znajdzie swoich zwolenników. Pozdrawiam po odwiedzinach na grobach.
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że tekst Ci się podobał. Również pozdrawiam. :)
Usuńmnie jakoś nie korci owa pozycja;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, to specyficzna gra. :)
Usuńano właśnie:)
Usuń:)
UsuńCzyli przemycono narracje aby wspomoc graczy?
OdpowiedzUsuńNarracja odgrywa tu kluczową rolę. :)
UsuńFajne określenie- spartańskość graficzna :) Ja niestety za taką grafiką nie przepadam. Jak już mam siedzieć przed komputerem i psuć wzrok to przy ładnej grafice :)
OdpowiedzUsuńFakt, ta grafika - jak pisałam w recenzji - nie zalicza się do urodziwych. Niemniej ten styl dobrze wypadł w połączeniu z równie specyficzną fabułą. :)
UsuńNie wzbudziła mojego zainteresoania ;)
OdpowiedzUsuńZ tego, co się zorientowałam, wolisz inne klimaty. :)
UsuńNa pewno wzbudza we mnie większe zainteresowanie niż gdyby miała to być gra sportowa lub romansidełko :). Takie niedopowiedzenia, gdzie nic nie jest oczywiste mogą być ciekawe, tylko ta grafika, no trochę mnie męczy :P
OdpowiedzUsuńTa grafika nie jest zachęcająca, ale doceniam jej udział w budowaniu dziwnego klimatu. :)
UsuńNa pewno znajdzie swoją niszę i użytkowników, którym nie będzie przeszkadzać ta grafika ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Również pozdrawiam. :)
UsuńZbytnio ta gra mnie nie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Rozumiem i również przesyłam pozdrowienia. :)
UsuńPodobają mi się takie nieszablonowe gry, więc będę musiała kiedyś zagrać. Mam nadzieję, że gra jest dostępna na Steamie. Nawet jak grafika nie powala, to i spokojnie da się to nadrobić fabułą. Tutaj na myśl od razu przychodzi mi gra, jak chociażby ,,Misao", która wbrew wszystkiemu miała ciekawą historię do opowiedzenia. Powiem Ci, że nawet nie zauważyłam ich braku rysów twarzy. Dziwnie się poczułam będąc tego świadoma. Co do recenzji, to bardzo bardzo ładnie ją napisałaś :) Nie słyszałam o tej grze, więc niezmiernie się cieszę z uzupełnionej wiedzy.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowo. :) Co do Misao, jeszcze nie grałam, ale mam ten tytuł na steamowej liście życzeń. Mam nadzieję, że Football Game okaże się dla Ciebie ciekawym doświadczeniem. Pecetową wersję można kupić m.in. właśnie na Steamie (sama posiadam zresztą takie wydanie). Standardowa cena owego point and clicka wynosi tam 7,19 zł. A jak się trafi promocja, to można jeszcze taniej zakupić.
UsuńRecenzja jak zawsze na wysokim poziomie. Jednak gra tym razem do mnie nie przemawia. Ani tematyka, ani wykonanie :(
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tekst się spodobał. Co do gry, rozumiem - to specyficzny tytuł. :)
UsuńFaktycznie, zaraz pomyślałam o sportowej grze, a tu taki zaskok, ale dla mnie pozytywny.
OdpowiedzUsuńNo i sam fakt nadania takiego tytułu jest już oryginalnym pomysłem. :)
UsuńTytuł straszna zmyłka, bo od razu załozyłam, że będziemy graćw piłę
OdpowiedzUsuńA to jednak zupełnie co innego. :)
Usuń