Kolejna odsłona serii „Zosia i jej zoo”, a co za tym idzie – Azyl Zoologiczny, gdzie rozgrywa się akcja cyklu, przyjmuje w swoje progi następne zwierzątko. Takim nowym nabytkiem jest zaś tutaj tytułowy „Odważny leniwiec”. Co dokładnie zrobi jednak owa istotka, by zasłużyć sobie na miano dzielnego stworzenia? Tego już nie zdradzę, lecz zapewniam, iż docelowi, małoletni odbiorcy absolutnie nie pożałują kontaktu z pełną uroku historią spod pióra autorki o pseudonimie Amelia Cobb.
Niezwykły ogród zoologiczny, w którym na bezpieczne schronienie mogą liczyć różne potrzebujące pomocy zwierzęta, szykuje się akurat do uroczystego otwarcia swojej nowej części. Mowa o udostępnieniu dla zwiedzających Lasu Deszczowego. Specjalnej przestrzeni pod kopułą, odtwarzającej biomy z Ameryki Środkowej i Południowej. Zaistniałą sytuacją podekscytowana jest również główna bohaterka cyklu, czyli młodziutka Zosia Parkowska, która mieszka w Azylu Zoologicznym wraz ze swoją mamą – panią weterynarz Leną. I to do takiego stopnia, że sympatyczna dziewczynka nie może skupić się na pewnym projekcie do szkoły. Ale co szczególnie ważne, ostatnie przygotowania do nadchodzącego wydarzenia zbiegają się z powrotem dziadka Zosi i założyciela azylu – Horacego Habra, który przywozi z Kostaryki osieroconego leniwca trójpalczastego. Około roczną samiczkę o imieniu Sonia, spędzającą większość czasu na błogim śnie. A jak już otworzy oczęta, wypowiada się tak wolno, iż nawet Zosi, która dosłownie umie rozmawiać ze zwierzakami, ciężko ją zrozumieć.
„Odważny leniwiec” posiada to, do czego przyzwyczaiły nas perypetie poczciwej Zosi i innych mieszkańców azylu. Ponownie dostajemy zatem niedługą, prostą, a przy tym ciepłą opowieść, którą napisano nieskomplikowanym językiem. Przystępność utworu obejmuje również bardzo łatwy próg wejścia dla nowych czytelników, rozpoczynających swoją przygodę z serią od poświęconego Sonii tomiku. Dlatego nie zabraknie wzmianek, które mają za zadanie przypomnieć odbiorcom podstawowe informacje o kluczowych postaciach i miejscu akcji. Pozostając w temacie rozmaitych wzmianek, warto także odnotować obecność zgrabnie wplecionych do fabuły ciekawostek przyrodniczych (głównie o leniwcach, ale nie tylko). Ponadto, spodobało mi się nienachalne przesłanie, płynące z tej konkretnej odsłony cyklu. Mianowicie przedstawiona historia pokazuje, że czasami rozwiązanie pewnych problemów może nadejść z dość nieoczekiwanej strony. A dotyczy to zarówno wątków ściśle związanych z Lasem Deszczowym i Sonią, jak też szkolnego projektu Zosi. Dodam jeszcze, że przybycie leniwca będzie dla młodej panny Parkowskiej swoistą lekcją porozumiewania się z istotą o specyficznej, iście flegmatycznej dykcji.
Tradycyjnie nie zawodzą także przyjemne dla oczu ilustracje spod ręki Sophy Williams, które jak zwykle utrzymane są w monochromatycznym stylu. Obrazki stanowią tu subtelne, acz zarazem wyśmienite uzupełnienie dominującego słowa pisanego, zwłaszcza że nie skąpią nam takich niuansów jak widoczne na obliczach bohaterów samopoczucie. A to przecież kolejny atut z perspektywy dziecka, w którego ręce trafiłaby omawiana pozycja. Jeśli wobec tego macie w rodzinie małych fanów „Zosi i jej zoo”, „Odważny leniwiec” umocni ich pozytywne nastawienie względem owych książek.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Zosia i jej zoo. Odważny leniwiec
Tytuł oryginalny: Zoe’s Rescue Zoo. The Super Sloth
Autor: Amelia Cobb
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 128
Wydawnictwo mi znane. Pamiętam jeszcze z czasów - gdy byłem szkolnym bibliotekarzem - że zapotrzebowanie na takie książeczki było bardzo duże. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że te książeczki są popularne wśród młodych odbiorców. Naprawdę bardzo przyjemne pozycje. Również pozdrawiam. :)
UsuńLeniwiec to takie pocieszne stworzenie
OdpowiedzUsuńDokładnie. :)
UsuńNa pewno urocza :)
OdpowiedzUsuńOwszem. :)
Usuń:)
Usuń:))
Usuńopowiastki o leniwcach zawsze spoko:D
OdpowiedzUsuńOczywiście. :)
UsuńHeh fajne. Okładka rozbraja, bo mnie leniwce ogóle rozbrajają.
OdpowiedzUsuńW środku też są ładne obrazki, tyle że czarno-białe. No i widać na nich m.in. tego leniwca. :)
UsuńPożyczy mi ktoś dziecko? xD Chętnie bym poczytała jakiemuś maluchowi :) Niestety moje rodzeństwo już powyrastało z takich książek a ja ciągle lubię zwierzątka ^^
OdpowiedzUsuńW kwestii takiego wypożyczenia nie pomogę, bo sama nie mam dzieci. Mam za to kota, który lubi być noszony niczym niemowlę. :D Zawsze możesz przeczytać sama - bez towarzystwa kogoś z docelowej grupy czytelników i dla własnej przyjemności. Te książeczki są wg mnie bardzo przyjemne. Ja właśnie lubię sięgać po takie publikacje, zwłaszcza ze zwierzątkami. :)
UsuńMożemy czytać kotu :D
UsuńAno możecie, zwłaszcza że macie swojego kotka. :)
Usuń