wtorek, 29 marca 2022

A Golden Wake (PC) - recenzja

 


Jeżeli gra bardzo dużo uwagi poświęca pracy głównego bohatera, zazwyczaj chodzi o zawód detektywa, komandosa, archeologa, czarnoksiężnika itp. Nasze zadanie polega zaś przeważnie na rozwiązywaniu kryminalnych zagadek, szukaniu starożytnych artefaktów, ratowaniu czyjegoś życia lub całego świata. I chociaż agent nieruchomości niezbyt wpisuje się w tego typu schemat, przygodówka A Golden Wake opowiada o takiej właśnie karierze. Co najważniejsze, wychodzi jej to z całkiem dobrym skutkiem.

 

A Golden Wake to niezależny projekt, za którym stoi studio Grundislav Games, prowadzone przez Francisco Gonzaleza. Owa produkcja jest pierwszym komercyjnym tytułem tego twórcy, lecz nie mamy do czynienia z kimś, kto dopiero debiutuje w branży. Wcześniej przyłożył on rękę m.in. do darmowych epizodów z serii Ben Jordan: Paranormal Investigator. Wydaniem A Golden Wake zajęła się natomiast firma Wadjet Eye Games, która z powodzeniem funkcjonuje w „indyczej” niszy, a jej specjalizację stanowią przygodówki w stylu pixel art.

 

Życie i kariera Alfreda B.

 

Fabuła gry została osadzona w pierwszej połowie XX wieku i przybliża odbiorcom kilkanaście lat z życia niejakiego Alfreda Banksa, zdrobniale zwanego Alfiem. Historię tego mężczyzny zaczniemy śledzić od roku 1921, kiedy główny bohater mieszka jeszcze na terenie Nowego Jorku. Alfie jest wtedy zatrudniony w lokalnej agencji nieruchomości, a jego kariera zdaje się zmierzać w jak najlepszym kierunku. Niestety, dobra passa zostaje brutalnie przerwana, bowiem pan Banks traci posadę za sprawą machlojek współpracowników. Nasz protagonista praktycznie z dnia na dzień ląduje na bruku, a co za tym idzie – musi rozglądać się za nową robotą, by zarobić na własne utrzymanie.

 


Poszukiwania pracy nie trwają na szczęście zbyt długo. Przeglądając lokalną prasę, pan Banks dowiaduje się, że w Miami trwa obecnie boom na ziemie. Handel nieruchomościami przeżywa tam akurat rozkwit w związku z rozwojem miasteczka o nazwie Coral Gables. Dlatego też szybko porzucamy Nowy Jork na rzecz słonecznej Florydy, dokąd nasz podopieczny jedzie za chlebem. Jako że ambitnemu Alfiemu nie brakuje zawodowych predyspozycji, bez problemu znajduje on zatrudnienie u założyciela Coral Gables – George’a E. Merricka. Nowy szef jest pod wrażeniem wrodzonego talentu Banksa, który w niemałym stopniu przyczyni się do rozkręcenia biznesu swojego pryncypała.


Jeśli myślicie, że od tej pory bohater nie uświadczy już żadnych trosk, muszę wyprowadzić Was z błędu. Owszem, Alfie niejednokrotnie zabłyśnie w pracy, zostanie pochwalony za swoje osiągnięcia, a także doczeka się służbowego samochodu. Jednakże nie ominą go również rozczarowania, i to dosyć spore. W konsekwencji mężczyźnie przyjdzie przełknąć parę pigułek goryczy oraz podjąć decyzje, z których nie będzie dumny. W miarę upływu lat stanie się ponadto bardziej zgorzkniały niż na początku kariery, kiedy to jego idealizmu nie złamało nawet niesłuszne zwolnienie w Nowym Jorku.

 

Fabułę A Golden Wake można zatem interpretować jako swoistą opowieść o próbie ludzkiego charakteru. Ów test ma miejsce nie tyle w sytuacjach ekstremalnych, co w takich bardziej przyziemnych, dotyczących zwyczajnej prozy życia. Bynajmniej nie znaczy to, że pan Banks nie dozna mocniejszych wrażeń. W grze pojawi się wątek kryminalny, lecz mimo wszystko całej historii najbliżej do dramatu obyczajowego – w tym wypadku skupionego na motywie kariery oraz jej wpływie na światopogląd człowieka. Jednocześnie warto podkreślić, iż zawodowa droga Alfreda (wraz z pewnymi sprawami prywatnymi) porusza kwestię bycia docenianym przez los. Dlaczego jednym coś przychodzi łatwo i bez większego wysiłku, podczas gdy innym nie, choć ciężko na to zapracowali? Tego rodzaju pytania nasuwają w niektórych momentach wydarzenia, jakie rozgrywają się wokół Alfiego.

 


Co istotne, przyłożono dużą wagę do odzwierciedlenia historycznych realiów, które obejmują tu głównie lata dwudzieste minionego stulecia (ostatni etap gry przenosi nas już do kolejnego dziesięciolecia). Wprawdzie perypetie Alfreda Banksa to wytwór wyobraźni dewelopera, ale autor projektu wplótł w nie rzeczywiste wydarzenia, lokacje i postacie, z powodzeniem modyfikując fakty na potrzeby fikcji. Do autentycznych osób należą dla przykładu wcześniej wspomniany Merrick, gangster Thomas „Fatty” Walsh czy dziennikarka Marjory Stoneman Douglas. A czy można coś zarzucić fabule A Golden Wake? Otóż w kilku przypadkach nie do końca przekonało mnie zachowanie niektórych bohaterów. Taki stan rzeczy wynikał po części z narracyjnej struktury produkcji. Mimo że akcja rozgrywa się na przestrzeni kilkunastu lat, nie śledzimy dokładnie tego całego okresu. Jest to w sumie zrozumiałe, lecz większe skoki czasowe sprawiały, iż do fabuły wkradała się niekiedy ociupinka chaosu.

 

Klasycznie i z małymi dodatkami

 

Jeśli chodzi o techniczne aspekty produkcji, obsługa wygląda podobnie do tego, co oferują tytuły ze stajni Wadjet Eye Games (The Shivah: Kosher Edition, seria Blackwell). Przy pomocy lewego przycisku myszy przemieszczamy się, rozmawiamy z NPC-ami, a także zbieramy i używamy przedmioty. Prawy służy z kolei do oglądania interesujących nas obiektów lub osób, co skutkuje wyświetleniem stosownego komentarza. Aby dotrzeć do ekwipunku, wystarczy wskazać kursorem górną część ekranu, gdzie, prócz inwentarza, ukryto podstawowe opcje gry, w tym funkcje zapisu czy zakończenia rozgrywki. Sterowanie nie przysporzy więc kłopotów nawet największemu laikowi, dla którego projekt Gonzaleza byłby pierwszym spotkaniem z gatunkiem point and click.

 

Przygodowi nowicjusze nie będą mieć też zbytnich problemów z przygotowanymi przez dewelopera zadaniami, ponieważ rozgrywka cechuje się niewygórowanym stopniem skomplikowania. Przejście A Golden Wake powinno nam zająć trochę ponad pięć godzin, przy czym najwięcej czasu spędzimy na konwersacjach. Poza tym, zmierzymy się z prostymi inwentarzówkami, zagadkami logicznymi oraz wyzwaniami, które niby pozują na zręcznościówki a zarazem nie łamią złotej zasady „wskaż i kliknij”. W ramach ciekawostki dodam jeszcze, że produkcja zawiera jedną planszę hidden object.

 


Wracając do obecnych w grze pogaduszek, pokuszono się o bardzo ciekawy tryb perswazji. Mianowicie kilka razy staniemy przed koniecznością przekonania drugiej osoby do pewnych propozycji, np. kupienia ziemi lub wzięcia udziału w publicznym wystąpieniu. Aby nieco ułatwić sobie pracę, można skorzystać z tzw. intuicji sprzedawcy. Dzięki temu otrzymamy zwięzłą charakterystykę rozmówcy, która przyda się przy wskazywaniu odpowiednich argumentów. A co zrobimy w sytuacji, gdy negocjacje Alfiego zakończą się fiaskiem? Przeważnie czeka nas wtedy szukanie innego sposobu, by wpłynąć na danego osobnika. Oprócz pertraktacji, dokonamy czasem pojedynczych wyborów, ale nie zaważą one na przebiegu głównej osi fabularnej.

 

Retro widzę, retro słyszę

 

A Golden Wake funduje odbiorcom wyprawę w przeszłość zarówno pod względem fabuły, jak i grafiki. Wizualna warstwa przygodówki przywodzi na myśl tytuły z wczesnych lat dziewięćdziesiątych XX wieku, przez co nie dziwi fakt wydania produkcji pod szyldem Wadjet Eye Games. Jeżeli kogoś nie kręci taka stylistyka, raczej nie skusi się na rozpikselowane obrazki, jakie towarzyszą perypetiom pana Banksa. Gwoli ścisłości, grafika została starannie wykonana, ale po prostu nie posiada uroku na miarę pixel artu z ostatniej odsłony cyklu Blackwell (Epiphany), który dla odmiany ma szansę skusić osoby stroniące od konwencji retro. Niemniej trzeba docenić takie detale jak piesi na uczęszczanych ulicach bądź siwizna, która przyprószy skronie Alfiego w końcowej partii gry. Najbardziej cieszy zaś wiarygodne oddanie klimatu lat dwudziestych, i to nie tylko za pośrednictwem środków wizualnych. Charakterystyczny dla tamtego okresu nastrój buduje również soundtrack, w którym dominują utwory jazzowe. A skoro o dźwięku mowa, voice acting reprezentuje zadowalający poziom.

 

Przygodówki zazwyczaj kładą duży nacisk na scenariusz, a tym samym sprzyjają nietypowym pomysłom w obrębie fabuły – wszak oryginalność zawsze mile widziana. Dobrze więc, że znajdują się chętni na wykorzystanie tkwiącego w tym gatunku potencjału. Francisco Gonzalez stworzył udaną alternatywę dla gier, które koncentrują się na zabawie w śledczego tudzież bohatera. Co prawda A Golden Wake nie błyszczy niczym diament bez skazy, ale to solidna i warta rzucenia okiem pozycja, zwłaszcza jeśli gustujecie w point and clickach z grafiką retro.

 

 

PLUSY:

ciekawa fabuła + oryginalna tematyka i nietypowy główny bohater + satysfakcjonujące połączenie fikcji z prawdą historyczną + tryb perswazji + oprawa audio-wizualna podkreśla klimat rodem z pierwszej połowy XX wieku

 

MINUSY:

czasami niezbyt zrozumiałe motywacje bohaterów - kilkuletnie przeskoki w historii nie zawsze wyszły fabule na zdrowie - trochę za łatwa

 

Ocena: 7/10

 

 

 

---------------------------------------------------

 

Powyższa recenzja jest jednym z moich starszych tekstów. Pierwotnie opublikowałam ją 31 maja 2015 roku na łamach portalu Adventure Zone, lecz zdecydowałam się zamieścić ów artykuł również na swoim na blogu.

 

 

 

8 komentarzy:

  1. Bardzo klimatyczna gra, i - wyczerpująca recenzja :-) . Pozdrawiam Julito serdecznie :-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i również przesyłam pozdrowienia :)

      Usuń
  2. Jeszcze sobie problemów życiowych w grze dorabiać xD. Nie wiem czy typ gry dla mnie ale widać, że starannie wykonana przygodówka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei muszę sprawdzić kolejną komercyjną przygodówkę tego producenta :)

      Usuń
  3. Generalnie wygląda całkiem ciekawie pod względem fabularnym jak dla mnie :-)

    OdpowiedzUsuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.