niedziela, 20 sierpnia 2023

"Znaki naszych uczuć", t. 1, Suu Morishita - recenzja

 


Ona od urodzenia funkcjonuje w świecie ciszy, co niesie ze sobą pewne ograniczenia. On to obieżyświat, który zwiedza różne zakątki globu, wykorzystując podczas swoich podróży znajomość języków obcych. Dwie odmienne rzeczywistości, lecz mimo wszystko okażą się źródłem wzajemnego przyciągania dla bohaterów „Znaków naszych uczuć”. Co więcej, otwarcie tej romantycznej historii zachęca, by zostać z ową mangą na dłużej.

 

„Znaki naszych uczuć” to seria podpisana pseudonimem Suu Morishita, pod którym kryją się dwie autorki. Za powstaniem tego komiksowego projektu stoi zaś chęć owego twórczego duetu, by przyrządzić połączenie dziewczęcej mangi z wątkiem języka migowego. Z taką właśnie niepełnosprawnością żyje będąca na pierwszym roku studiów Yuki, która komunikuje się z innymi ludźmi się za pomocą tekstu pisanego na kartce lub ekranie smartfona, a także przy użyciu języka migowego oraz poprzez czytanie z ruchu ust swoich rozmówców.

 

Nasza protagonistka nawiązuje pewnego dnia znajomość z przystojnym studentem Itsuomim, kiedy oboje podróżują akurat pociągiem. Jednakże ich ścieżki krzyżowały się poniekąd wcześniej, ponieważ uczęszczają na tę samą uczelnię. W każdym razie, Itsuomi szybko dostosowuje się do używanych przez Yuki metod rozmowy, zaintrygowany odmiennością dziewczyny. On z kolei imponuje niesłyszącej studentce tym, że jest poliglotą i często podróżuje za granicę, zdobywając w trakcie wojaży wiedzę o kulturach różnych krajów.

 

Perypetie Yuki i Itsuomiego, pomiędzy którymi czuć stosowną chemię, zostały utrzymane w romantycznej atmosferze. Zarazem z powodzeniem uniknięto wrażenia przesady, jeśli chodzi o sprawy sercowe. Nie uświadczymy więc przerysowania, gdyż wszystko jest odpowiednio subtelne, a nawet i dość wyciszone. Zupełnie jakby próbowano oddać w taki sposób towarzyszący dziewczynie świat ciszy. Ów zabieg okazał się udanym posunięciem, zwłaszcza że fabułę mangi śledzimy z perspektywy młodej studentki.

 


Przedstawienie historii z punktu widzenia Yuki, która jest wyczulona na dotyk i cudze spojrzenia, pozwala bardzo dobrze poznać główną bohaterkę i świat jej wewnętrznych przeżyć. To urocza panna, której nie da się nie lubić. Ma w sobie tę dziewczęcą niewinność jako młoda, ładna, wrażliwa, nieśmiała i zakochana kobieta. Ale pomimo motylków w brzuchu protagonistce przemknie przez głowę myśl, czy aby zainteresowanie Itsuomiego nie wynika z jej niepełnosprawności i czy przez to chłopak nie patrzy na nią niczym na osobę z innego kręgu kulturowego.

 

Fabuła pierwszego tomu nie oferuje zaskakujących zwrotów akcji. To rzecz raczej niespieszna, ale skutecznie przytrzymująca przy sobie. Równocześnie nie mamy do czynienia – przynajmniej na tym początkowym etapie – z oczywistą historią. Można bowiem zastanawiać się, w jakim kierunku ostatecznie podąży owa opowieść. Bo choć wiemy dokładnie, co czuje Yuki, nie posiadamy równie wnikliwej wiedzy na temat Itsuomiego, w którego głowie wszak nie siedzimy. Do tego dochodzi jeszcze Oshi – przyjaciel głównej bohaterki z lat dziecięcych. Z jednej strony, ów chłopak obecnie bywa dość oschły wobec protagonistki. Z drugiej, zdaje się – mimo wszystko – o nią troszczyć. Ciekawi mnie zatem, co finalnie Oshi wniesie do owej historii.

 

Pod względem warstwy wizualnej, „Znaki naszych uczuć” wypełnione zostały jasnymi kadrami, których charakterystyczną cechę stanowi mała liczba szczegółów w tle. Zaznaczyć od razu muszę, że takowy zabieg nie przemawia na niekorzyść tutejszej estetyki. Wręcz przeciwnie, obrazki emanują przyjemną dla oka eterycznością i posiadają swoisty dziewczęcy rys, który jak ulał pasuje do obranej przez autorki konwencji. Podobnie jest z częstymi zbliżeniami na twarze kluczowych postaci. Wprawdzie oblicze Yuki nierzadko pokrywają rumieńce, ale odznaczają się one delikatnością, która bezbłędnie odzwierciedla klimat utworu.

 

Czy sięgnę po następny tom? To pytanie retoryczne, gdyż moje powyższe przemyślenia jasno wskazują, że bardzo pozytywnie oceniam swoje pierwsze spotkanie z mangą autorstwa duetu Suu Morishita. Ta subtelna, romantyczna i pełna niewymuszonego uroku historia bez trudu przekonała mnie do siebie, w efekcie czego druga część losów Yuki wylądowała na mojej liście lektur do obowiązkowego przeczytania. Polecam gorąco ów tytuł sympatykom takich delikatnych opowieści.

 

 

-------------------------------------------------------------------

Tytuł polski: Znaki naszych uczuć (tom 1)

Tytuł oryginalny: Yubisaki to renren (Vol. 1)

Autorki: Suu Morishita

Wydawnictwo: Studio JG

Liczba stron: ok. 176

 

 

 

8 komentarzy:

  1. Połączenie dziewczęcej mangi z wątkiem języka migowego? Brzmi naprawdę ciekawie. Lubię też subtelne i pełne uroku historie. Co do azjatyckich klimatów, to czytałam ostatnio "Kameliowy Sklep Papierniczy", polecam, recenzja na blogu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam tej książki, lecz chętnie zapoznam się z Twoją opinią, zwłaszcza że być może skuszę się na ów tytuł po lekturze Twoich wrażeń :)

      Usuń
  2. Fajnie, że też urozmaicasz sobie życie od gier książkami. :) Bardzo zaciekawiłaś mnie swoją recenzją, jestem ciekawa tych znaków uczuć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, przynajmniej ten pierwszy tom, bo kolejne dopiero przede mną. Drugi zresztą lada moment ma mieć premierę w Polsce, o ile dobrze pamiętam.

      Usuń
  3. Ciekawa jestem, czy utrzyma się na takim spokojnym delikatnym poziomie, czy jednak czymś zaskoczy w dalszych tomach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja raczej nię siegam po mangi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, ja z kolei od pewnego czasu regularnie je czytuję. :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.