Dobra historia
powinna nie tylko wciągać, lecz również posiadać interesującego głównego
bohatera. Takiego, który szybko zapada w pamięć i potrafi wzbudzić sympatię
odbiorców. Robert, protagonista gry The Inner World, bez zarzutu spełnia swoją
rolę, podobnie zresztą jak cała fabuła. Debiutancka przygodówka niemieckiego
studia Fizbin to urocza baśniowa opowieść, która nie pozwala oderwać się od
monitora.
Zanim
jednak poznamy naszego herosa, twórcy przedstawiają pokrótce nietuzinkowe realia,
w jakich została osadzona fabuła produkcji. Otóż uruchamiając The Inner World,
odwiedzimy krainę o nazwie Aposia, która znajduje się wewnątrz wszechświata
złożonego z samej ziemi. Jej mieszkańcy mogą normalnie funkcjonować za sprawą
wietrznych fontann, dbających o dopływ świeżego powietrza. Niestety Asposii
daleko obecnie do miejsca, w którym wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Fontanny
przestają działać, natomiast ludność nękają rozwścieczeni bogowie wiatru –
Bazylianie. Owe smokopodobne stwory należą do wyjątkowo niesympatycznych istot,
gdyż niczym bazyliszki potrafią zmieniać swoje ofiary w kamień.
Opowieść o
dobrym chłopcu
W
tych ciężkich czasach jedyną ostoją wydaje się być opat Conroy, który pilnuje
ostatniej czynnej fontanny i sprawuje surową władzę nad krainą. To właśnie pod
jego dachem mieszka nastoletni Robert. Wychowanek i uczeń zakonnika nie ma lekko,
ponieważ mentor nie jest zbyt wylewną osobą ani nie w głowie mu zabawy z
przybranym synem. Na dodatek, stary mężczyzna separuje młodzieńca od reszty
społeczeństwa. Konieczność izolacji tłumaczy wyglądem chłopaka, a konkretnie
jego nosem. Tradycyjny asposiański narząd węchu ozdobiony jest bowiem pasami,
podczas gdy Robert ma zamiast nich kilka dziurek. Co więcej, dzięki owym
otworom chłopak może dosłownie grać na własnym nosie jak na flecie. Wprawdzie
dostaje okazje do popisywania się muzycznymi predyspozycjami, lecz wyłącznie w
obecności Conroya.
Robert
to sympatyczny, wrażliwy i ciut naiwny nastolatek, który nie traci pogody
ducha. Nie narzeka na swoje położenie, wierząc w słuszność opatowych decyzji. W
końcu nadchodzi jednak dzień, kiedy przyjdzie mu wyściubić nosa daleko poza pałacowe
mury. Gruntowne zmiany w życiu chłopaka zaczynają się od pozornie błahego incydentu,
jakim jest nieoczekiwana wizyta pewnego gołębia. Ptak wykazuje wyraźne
zainteresowanie wisiorkiem Conroya, a co za tym idzie – postanawia
przywłaszczyć sobie ową ozdobę. Jako że mnich darzy naszyjnik ogromnym
sentymentem, Robert czym prędzej wyrusza na poszukiwania skradzionego
rekwizytu. Po drodze natyka się na złodziejkę Laurę, która stanowi zupełne
przeciwieństwo pokornego młodziana. Dziewczyna jest pewna siebie, krnąbrna,
wyszczekana, a także otwarcie kwestionuje rządy opata. Losy obojga bohaterów
zostają nierozerwalnie splecione, co nie przeszkadza naszemu protagoniście. Młoda
kryminalistka wywołuje motylki w brzuchu Roberta, który chętnie podąża śladem
dziewczyny. Towarzysząc Laurze, uczeń Conroya trafi w sam środek wydarzeń,
przybliżających do odkrycia przyczyny wyschnięcia fontann. Podróż da też
młodzieńcowi szansę na poznanie prawdy o własnym pochodzeniu.
Mądra bajka
Jak
widać, baśniowa otoczka nie uczyniła The Inner World banalną opowiastką dla
małych dzieci. Jednocześnie twórcy nie przesadzają ze smutnymi wątkami, mimo że
Asposianie doskonale znają biedę, strach itd. Historia poczciwego Roberta i nieco
mniej grzecznej Laury z powodzeniem łączy poważniejszą tematykę z zabawnymi
treściami. Zawarty w grze humor nie przyprawi odbiorców o skurcze przepony, ale
oferuje więcej niż tzw. głupie komedie. Wśród klasycznego komizmu sytuacyjnego i
postaciowego, dopatrzymy się niekiedy gorzkich bądź krytycznych nut. Rządy
Conroya przywodzą na myśl totalitarne państwo religijne, co stwarza deweloperom
pretekst do wyśmiania owego ustroju. Dowodzą tego m.in. pacynka wygłaszająca
mądrości opata oraz automaty, którym obywatele wyznają swoje grzechy. Ponadto
autorzy rzeczywiście postarali się przy kreowaniu tytułowego wewnętrznego
świata, zasiedlając go oryginalnymi stworzeniami, np. odpowiedzialnymi za
oświetlenie fosfosami czy elokwentnymi gorfami z nadzwyczajnie rozwiniętym
mechanizmem obronnym. Uwagę zwracają również Asposianie, wśród których nie
brakuje tak barwnych indywiduów jak frywolna właścicielka baru i recepcjonista
z rozdwojeniem jaźni.
Zadania
wewnętrznego świata
W
trakcie naszej przygody, zajmiemy się głównie konwersacjami oraz zadaniami polegającymi
na zbieraniu i używaniu przeróżnych szpargałów. Opuściwszy pałac, Robert
zostaje zderzony z twardą rzeczywistością, w związku z czym często trochę się napoci
w celu zdobycia przydatnego przedmiotu lub istotnej informacji. Przez krótki
czas zastąpi go w tym Laura, będąca drugą grywalną postacią. Załatwianie
drogiego odzienia dla ubogiego dziecka oraz pieczenie klucza to zaledwie ułamek
pomysłowych wyzwań, jakie postawiła przed nami niemiecka ekipa. Rozwiązania
zagadek bywają w mniejszym bądź większym stopniu zakręcone, co zapewne zadowoli
fanów staroszkolnych przygodówek. Po The Inner World śmiało mogą sięgnąć też osoby,
które nie są z gatunkiem point and click za pan brat. Prócz funkcji
podświetlania hotspotów, programiści z Fizbin zaimplementowali w swojej
produkcji bardzo rozbudowany system podpowiedzi. Jeżeli zatniemy się podczas
rozgrywki, z pomocą przychodzi przycisk ukryty w górnej części ekranu.
Początkowo wyświetla on ogólną listę bieżących zadań, lecz za naszym
przyzwoleniem ujawnia coraz bardziej precyzyjne wskazówki. Na końcu ujrzymy zaś
instrukcję z dokładnym opisem danej akcji.
The
Inner World jest tradycyjną przygodówką, gdzie poczynaniami bohaterów kierujemy
przy użyciu myszki. W przypadku Roberta niezbędna okaże się także klawiatura,
ponieważ granie na fujarkowym nosie wymaga niekiedy naciśnięcia stosownych
klawiszy. Jak przystało na pozycję spod znaku point and click, obsługa
generalnie nie dostarcza powodów do narzekań. Mały wyjątek stanowi wyjmowanie przedmiotów
z ekwipunku, gdyż trzeba wtedy pamiętać o przytrzymaniu lewego przycisku
gryzonia. Takie rozwiązanie trudno nazwać wygodnym, mimo że z czasem można się
do niego przyzwyczaić. Sama niejednokrotnie pomstowałam w duchu, kiedy
odruchowo zwalniałam palec z myszki i musiałam ponownie odwiedzać inwentarz.
Jak w kreskówce
Na
pierwszy rzut oka wizualna warstwa losów Roberta nie prezentuje się zbyt
okazale, zwłaszcza w porównaniu z przepięknymi i kunsztownymi planszami z przygodówki
pt. The Dark Eye: Klątwa Wron, autorstwa Daedalic Entertainment. Studio Fizbin postawiło
na raczej uproszczony, komiksowy styl, który przypomina kreskówki dla dzieci.
Niemniej jednak dwuwymiarowa grafika The Inner World od razu kupiła mnie swoim
niezaprzeczalnym urokiem. Zarówno postaci, jak i lokacje zostały starannie
wykonane, a oblicza bohaterów nie są pozbawione emocji. Płynne animacje
pogłębiają ponadto wrażenie uczestnictwa w filmie rysunkowym. Jeśli chodzi o zastosowaną
w grze kolorystykę, dominują tu beże, brązy, szarości oraz przytłumiona zieleń,
co pasuje do umiejscowienia akcji wewnątrz ziemi. W zgodzie z fabułą pozostaje
również dźwiękowa strona produkcji. Melodie, które usłyszymy w trakcie
rozgrywki, współgrają z przedstawionymi na ekranie wydarzeniami. A jak oceniam
angielski dubbing? Ogólnie dobrze, aczkolwiek zdecydowanie najlepiej spisał się
aktor użyczający głosu Robertowi.
The
Inner World można nabyć w polskiej wersji językowej za sprawą firmy Techland,
która podjęła się dystrybucji tego tytułu w naszym kraju. Rodzima edycja
dostępna jest w formie elektronicznej oraz pudełkowej, kusząc klientów
atrakcyjną ceną. Niecałe 20 złotych, jakie wydamy na zakup gry, nie oznacza, że
odstawiono fuszerkę przy tłumaczeniu napisów. Wręcz przeciwnie, kinowa
lokalizacja cechuje się wysoką jakością wykonania. A skoro dzieło studia Fizbin
jest bardzo dobrym point and clickiem, miłośnicy gatunku nie powinni wahać się nad
zainwestowaniem w The Inner World. Drodzy przygodówkowicze, poświęćcie więc te
6-7 godzin na dotrzymanie towarzystwa Robertowi.
Ocena:
8/10
Plusy:
+
przesympatyczny główny bohater
+
wciągająca fabuła
+
humor
+
ciekawe uniwersum, zamieszkane przez oryginalne postaci
+
satysfakcjonujący poziom trudności
+
rozbudowany system podpowiedzi
+
oprawa audio-wizualna
+
solidne polskie tłumaczenie
Minusy:
-
niezbyt wygodna obsługa ekwipunku
-
hardcorowi gracze będą kręcić nosem na bardzo rozbudowany system pomocy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.