Zmiany, zmiany i
jeszcze raz zmiany… Takie hasło jest całkiem adekwatne dla „Wiernej”, czyli
trzeciego tomu cyklu „Niezgodna”, który wyszedł spod pióra Veronici Roth. Na
pewno nie zmieniło się jednak to, iż w dalszym ciągu mamy do czynienia z dobrą,
acz utrzymaną w poważnym tonie rozrywką. Mało tego, zwieńczenie przygód
Beatrice „Tris” Prior przewyższa poprzednie części, okazując się najlepszą
odsłoną tej dystopijnej trylogii.
Druga
książka z serii („Zbuntowana”) zakończyła się mocnym akcentem, który wstrząsnął
zarówno bohaterami, jak i czytelnikami. Ujawnione wówczas rewelacje bez
wątpienia rodziły kolejne pytania. Nic więc dziwnego, że na początku „Wiernej”
postaci muszą przetrawić informacje, jakie wypłynęły na światło dzienne.
Bynajmniej nie jest to jedyna rzecz, z którą trzeba się oswoić. Otóż
dotychczasowy porządek został oficjalnie zburzony, co zresztą wyraźnie
sygnalizowała fabuła poprzedniego tomu. Nie ma już podziału na frakcje, gdzie
znajdowali się ludzie z predyspozycjami do rozwijania konkretnych cech
charakteru (Altruizm, Nieustraszoność, Erudycja, Serdeczność, Prawość). Władzę
przejęli tzw. bezfrakcyjni, wcześniej pełniący funkcję marginesu społecznego.
Jak
łatwo przewidzieć, tereny zniszczonego Chicago, gdzie mieszkają bohaterowie
powieści, nie przeistaczają się nagle w krainę mlekiem i miodem płynącą.
Chociaż pierwotny system wykazywał coraz większe oznaki wypaczenia, nowy ład
nie przynosi poprawy. Po prostu nastąpiło przetasowanie wśród odpowiedzialnych
za sprawowanie kontroli nad pozostałymi. W pewnym sensie role uległy zatem
odwróceniu, skoro rządy zagarnęli ci, których dawny ustrój uznawał za ludzi
gorszej kategorii. Dowodząca bezfrakcyjnymi osoba narzuca własne zasady, np.
brak podziału zawodowego pod kątem poprzednich ugrupowań czy obowiązkowe
wymieszanie członków poszczególnych stronnictw. O ile niegdysiejszy ustrój
faktycznie dyskryminował ludzi spoza frakcji, tak teraz zastrzeżenia wzbudza
sposób, w jaki zmieniają się reguły. Niestety, nie liczy się zdanie innych, a
zwłaszcza zwolenników starego porządku.
W
konsekwencji chaos panuje wśród społeczeństwa mimo rządów silnej ręki. Nie
wszystkim odpowiadają narzucone zmiany, a co za tym idzie – nie trzeba długo
czekać na uformowanie grupy buntowników opowiadających się m.in. za prawem do
własnej tożsamości. Warto podkreślić, iż problem odgórnie narzuconego podziału
na lepszych i gorszych (wraz z wynikłymi na tym tle konfliktami) przewija się
przez całą powieść, nie obejmując wyłącznie sfery Chicago. I tu wkracza na
arenę kolejna zmiana w stosunku do dwóch pierwszych odsłon, bowiem spora część fabuły
„Wiernej” została osadzona poza granicami miasta. Tam również nie będzie
kolorowo, ale nie zdradzę szczegółów, by nie sypnąć nadmiernymi spoilerami.
W
każdym razie, rozszerzenie miejsca akcji okazało się udanym i ciekawym zabiegiem.
Kiedy grupka bohaterów wyściubia nosa poza mury Chicago, ich zainteresowanie
otoczeniem udzieli się też odbiorcom. Potem zaś praktycznie ciągle otrzymujemy
pakiety nowych informacji na temat książkowego uniwersum, włącznie z dokładnymi
przyczynami utworzenia systemu frakcyjnego. Co istotne, finałowy tom trylogii
wyjaśnia wszelkie kwestie związane z Niezgodnymi, którzy pasują do kilku
stronnictw jednocześnie. Generalnie nie tylko dużo się dowiemy, lecz także
prześledzimy niemało dynamicznych wydarzeń. Dzięki temu nie będziemy narzekać
na nudę, a czas spędzony przy lekturze powinien minąć bardzo szybko.
Inna
istotna rzecz dotyczy narracji. Wprawdzie nadal jest ona prowadzona w pierwszej
osobie, ale została urozmaicona poprzez dodanie drugiego narratora. Oprócz Tris
funkcję tę pełni Tobias, znany też pod pseudonimem Cztery. Przyznam, że nie
zaskoczył mnie taki wybór. W końcu to drugi kluczowy bohater sagi i zarazem
ukochany panny Prior. Rozdziały z perspektywy dziewczyny przeplatają się z
partiami, gdzie do głosu dochodzi jej chłopak. Taka struktura pozytywnie
rzutuje na całość – jako że Tobias i Tris przebywają czasem w różnych
miejscach, czytelnicy otrzymują bezpośrednią relację, co się w danym momencie
dzieje u obu postaci. Ponadto wreszcie można poznać pełnię myśli młodzieńca:
więcej wspomnień z wcześniejszych lat życia, jego ocenę tamtych wydarzeń oraz
krytyczne spojrzenie na samego siebie. Rzecz jasna nie zabraknie również obrazu
Tris ukazanego oczami Tobiasa.
Tak
jak wspomniałam we wstępie, „Wierną” oceniam najwyżej ze wszystkich części
trylogii, aczkolwiek saga wciągnęła mnie już od pierwszego tomu. Szkoda, że to
ostatni rozdział serii. Co prawda istnieje jeszcze prequel w formie
skoncentrowanych na Tobiasie opowiadań, lecz zgodnie z chronologią „Wierna”
kończy cały cykl. Nie ukrywam, iż odczuwałam żal żegnając się z bohaterami,
nawet z drugoplanowymi. Z niektórymi w sensie dosłownym, ponieważ Veronica Roth
nie boi się uśmiercać swoich postaci. Zdaję sobie jednak sprawę, że to nie
pogodna bajeczka, a ponura wizja przyszłości. Gdyby każdy wyszedł bez szwanku,
historia mogłaby nie wypaść równie wiarygodnie.
Ocena:
8/10
Tytuł
polski: Wierna
Tytuł
oryginalny: Allegiant
Autor:
Veronica Roth
Wydawnictwo:
Amber
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.