Mając w pamięci pozytywne
wrażenia, jakie pozostawiły po sobie „Igrzyska śmierci” Suzanne Collins oraz
ekranizacje dwóch pierwszych tomów tego cyklu, postanowiłam ostatnio dać szansę
innej młodzieżowej dystopii. Mój wybór padł na trylogię „Niezgodna”, która,
wzorem losów Katniss, również doczekała się wersji filmowej. Póki co do kin
zawitała pierwsza część, ale kolejne w drodze. Jaką wizytówką dla całej serii jest
otwierający ją tom? Po lekturze owej książki, palmę pierwszeństwa przyznaję na
razie utworom Collins, co nie znaczy, że historia autorstwa Veronici Roth
pozostaje bardzo daleko w tyle.
„Niezgodna”
zabiera czytelników do niezbyt odległej przyszłości, w której ruiny Chicago
zamieszkuje ludność podzielona na pięć frakcji: Altruizm, Nieustraszoność,
Erudycja, Prawość i Serdeczność. Taka organizacja społeczeństwa została niegdyś
ustalona w celu uniknięcia konfliktów nierzadko prowadzących do rozlewu krwi. Aby
zapobiec chaosowi oraz wojnom, ludzie zaczęli żyć zgodnie z normami, jakie
obowiązują w poszczególnych grupach. Ma to bowiem służyć likwidacji negatywnych
cech charakteru i maksymalnemu rozwijaniu tych pozytywnych, skupionych wokół
jednej nadrzędnej, która stanowi zarazem nazwę danego stronnictwa.
Chociaż
przyjęta struktura przez dość długi czas zdaje egzamin, w końcu pojawiają się
na niej coraz większe rysy. Niektóre z idei, jakie przyświecały utworzeniu
frakcyjnego podziału, uległy niestety wypaczeniu. Niedoskonałości trawią
zresztą ten system od samego początku jego istnienia, ponieważ nie każdego
człowieka da się przypisać jednej, konkretnej grupie, narzucającej odpowiedni
typ zachowania. I nie chodzi mi tu akurat o tych, których testy przynależności
określają jako tzw. bezfrakcyjnych, czyli niepasujących do żadnego ze
stronnictw. Ich obecność oficjalnie jest akceptowana, lecz pełnią po prostu rolę
marginesu społecznego – żyją w skrajnym ubóstwie i mogą liczyć wyłącznie na
takie zawody, jakich nie chcą inni (dozorcy, śmieciarze itp.). Miejsca brakuje
jednak dla Niezgodnych, którzy pasują do kilku frakcji jednocześnie. Można
zaryzykować stwierdzenie, iż symbolizują oni indywidualistów, opornych na próby
wtłoczenia w jakikolwiek schemat tudzież narzucenia określonych wzorców
myślenia.
W
takich właśnie warunkach przychodzi egzystować szesnastoletniej Tris, która
naprawdę nazywa się Beatrice Prior, a jej rodzina należy do Altruistów. Za
sprawą poprowadzonej w pierwszej osobie narracji, to głównie dziewczyna
przybliży odbiorcom reguły rządzące książkowym uniwersum. Akcja powieści
startuje w dzień testu przynależności, jakiemu zostaje poddana nasza
protagonistka wraz z pozostałymi nastolatkami. Nazajutrz odbywa się zaś ceremonia,
w trakcie której dziewczę postanawia opuścić rodzinną frakcję na rzecz
Nieustraszoności. W nowym środowisku przybiera imię Tris, a ponadto rozpoczyna
serię ostrych treningów, mających wyłonić najlepszych adeptów. Dzięki
przystępnemu stylowi autorki, kolejne etapy szkolenia nie nużą, co jest to o
tyle ważne, że nauki pobierane w siedzibie Nieustraszonych zajmują najwięcej
miejsca w pierwszym tomie serii.
Oczywiście
nie samymi treningami Tris żyje – wszak wejście w krąg obcych ludzi wiąże się z
zawieraniem różnych znajomości. Wkraczając w szeregi Nieustraszonych, dziewczyna
znajdzie zarówno przyjaciół, jak i wrogów. Czytelnicy zyskują z kolei sposobność
obserwacji poszczególnych osób oczami głównej bohaterki, dowiadując się, kogo
lubi, kto wzbudza jej niepokój bądź zachowuje jawną wrogość wobec byłej
Altruistki. Co istotne, Roth w miarę wiarygodnie kreśli proces aklimatyzacji protagonistki.
Przyzwyczajona do odmiennych warunków Tris czuje się wpierw lekko zagubiona
pośród ludzi, których jeszcze dobrze nie zna. Dość szybko nabiera jednak wiatru
w żagle, w czym pomagają jej postępy poczynione w szkoleniu.
Podobnie
jak wiele innych powieści, których docelową grupę stanowi młodzież, „Niezgodna”
nie mogła obyć się bez wątku miłosnego. Z jednej strony, uczucie, jakie
stopniowo zaczyna łączyć pannę Prior i Cztery, osiemnastoletniego instruktora z
frakcji Nieustraszonych, zostało tu silniej zaakcentowane niż w zbliżonych
tematycznie „Igrzyskach śmierci”. Z drugiej, motyw romansu nie jest nazbyt nachalny,
a co za tym idzie – nie dominuje nad całą historią. Oprócz tego, nie można mu
również zarzucić przesadnej naiwności. Mimo że Tris dostrzega przystojną
aparycję swojego oblubieńca (ach, to jego głębokie spojrzenie…), przymioty
charakteru itd., nie wpatruje się w młodzieńca niczym zaślepiona fanka. A co z
nią samą? Bohaterka utworu to sympatyczna, skromna i zarazem dzielna osóbka, aczkolwiek
nie jest też chodzącym ideałem, jak każdy zwykły człowiek.
Niektórym
odbiorcom może nieco doskwierać wrażenie obcowania ze wstępem do większej
historii. Jak wspomniałam wcześniej, w pierwszej części trylogii Veronica Roth
najwięcej uwagi poświęca nowicjatowi protagonistki, którego pozytywne
ukończenie pozwoli jej stać się pełnoprawną członkinią Nieustraszoności.
Wprawdzie poważniejsze problemy cały czas wiszą nad bohaterami, lecz jak
najbardziej realnych kształtów nabierają dopiero wtedy, gdy już mało stron
dzieli nas od tylnej okładki książki. W konsekwencji, „Niezgodna” kończy się w
interesującym momencie, pozostawiając w stanie swoistego zawieszenia tak postaci,
jak i czytelników. Na szczęście, autorka zdołała osiągnąć efekt pozytywnego
niedosytu, serwując wciągającą opowieść, a tym samym zachęcając do przeczytania
następnych tomów.
Ocena:
7/10
Tytuł
polski: Niezgodna
Tytuł
oryginalny: Divergent
Autor:
Veronica Roth
Wydawnictwo:
Amber
Spotkałam się z tą książką, ale nie miałam okazji przeczytać. Świat przedstawiony wydaje się ciekawy. Dobrze wiedzieć, ze lepiej mieć w pogotowiu kolejny tom, bo nie lubię gdy historia urywa się kiedy robi się ciekawie.
OdpowiedzUsuńMnie się ta seria podobała i warto ją poznać. :)
Usuń