sobota, 3 grudnia 2016

Łowca Demonów 3: Objawienie (PC) - recenzja

W niewielkim miasteczku Roseburrow dochodzi do dziwnego i szokującego incydentu. Niejaka Olivia Martin zostaje zamordowana, a jej dziesięcioletnia córka Lila przypuszczalnie porwana. Któż mógłby dopuścić się takiego okrucieństwa? Diabli wiedzą. I to dosłownie, gdyż demony zdają się mieć tu bardzo dużo do powiedzenia. Cała afera nosi w sobie liczne znamiona działań sił nieczystych, ale spokojnie – na miejsce zbrodni jedzie bowiem prawdziwy spec!

Owym ekspertem jest zaś Dawn Harlock, główna bohaterka gry Łowca Demonów 3: Objawienie (Demon Hunter 3: Revelation). Obdarzona czerwonymi oczami kobieta to detektyw do zadań iście specjalnych, bo paranormalnych. Dlatego też zaprzyjaźniony z nią policjant – Arthur Brown – prosi o przybycie pod dom nieboszczki w celu fachowej oceny sytuacji. Choć protagonistka na niejednym tego typu śledztwie zjadła zęby, Dawn po cichu liczy, że koniec końców sprawę da się racjonalnie wytłumaczyć. Od ostatniej bitki z pewnym lichem minęło kilka lat i nie obraziłaby się o to, by chwila oddechu trwała jeszcze dłużej. Nie tyle z rozleniwienia, co ze świadomości, że w użeraniu się z czortami nie ma nic fajnego.

Supernatural story

Wstępne spostrzeżenia kolegi okazują się niestety jak najbardziej trafne, a tym samym pannę Harlock czeka walka z demonicznymi istotami. Co więcej, dochodzenie nabierze poniekąd dla kobiety osobistego wymiaru. Otóż niewykluczone, że poszukiwania zaginionej dziewczynki i jej porywaczy pozwolą odkryć Dawn informacje, dotyczące własnego pochodzenia. A jak to wszystko przekłada się na wrażenia, które płyną ze śledzenia perypetii tytułowej łowczyni? Wprawdzie nie nudziłam się, lecz przyznam, że Objawienie nie zgotowało mi zaskakujących wolt fabularnych ani innych zawiłości. Zresztą deweloperom nie przyświecała idea stworzenia wielowątkowego scenariusza, który równocześnie kipiałby od nieprzewidywalnych zwrotów akcji. W zamian postawili na nieskomplikowaną historię, opartą na wiecznie żywym motywie starcia dobra ze złem. Należy przy tym podkreślić, iż opakowaną w lekką, acz wyrazistą otoczkę grozy. Znaczy się – autorzy nawet nie próbują nikogo przestraszyć, tylko serwują nam czytelną horrorową stylizację. Na szczęście, z niezłym skutkiem, bo specyficznego klimatu grze odmówić nie można.


Mimo że Łowca Demonów 3, którego producentem jest serbskie studio Brave Giant LTD, a wydawcą polskie Artifex Mundi, stanowi kolejną część serii, brak znajomości poprzedniczek nie zakłócił mi odbioru fabuły. Twórcy jasno i zwięźle wprowadzają graczy w realia świata przedstawionego, a pewien rodzaj „znajdziek” pozwala dodatkowo poznać parę detali na temat wydarzeń z dwóch pierwszych odsłon (do obejrzenia w swoistej gablocie osiągnięć, dostępnej po wciśnięciu stosownego przycisku). Nie zaszkodziłyby jednak ciut szersze wyjaśnienia przy pojedynczych niuansach. Mam na to dwie teorie – albo co nieco okrojono z uwagi na casualowy charakter projektu, albo kilka z tych rzeczy dopowie ewentualna kontynuacja. Warto ponadto odnotować obecność bonusowego rozdziału w kolekcjonerskiej edycji Objawienia. Jest on ciekawym uzupełnieniem głównego wątku, przybliżającym perspektywę innej postaci. Mianowicie wcielimy się wówczas w oficera Browna, który bada domostwo zamordowanej przed przyjazdem wezwanej przyjaciółki.

Zgodnie z kanonem

Pod względem mechaniki mamy tutaj do czynienia z reprezentantem gatunku HOPA, łączącym w sobie cechy tradycyjnego point and clicka z elementami hidden object. Deweloperzy poruszali się głównie w obrębie sprawdzonych rozwiązań, a co za tym idzie – proste łamigłówki nie odbiegają od zagadek, jakie widziałam u pobratymców omawianego tytułu. W związku z powyższym, natkniemy się choćby na rozmaite przesuwanki czy szczególnie przeze mnie lubiane historyjki obrazkowe, które wnoszą spory wkład do narracji, rozbudowując fabularne tło produkcji. Co do inwentarzówek, czyli zbierania i używania przedmiotów, pamiętano o stosowanym w nowszych HOPKACH patencie. Częścią zgromadzonych rekwizytów wolno zatem manipulować wewnątrz ekwipunku. Oprócz tego, chciałabym wyróżnić pewien pomysł, który spodobał mi się wcześniej w trzeciej odsłonie Grim Legends, jednej z flagowych marek autorstwa Artifex Mundi (Mroczne Legendy 3: Miasto Cieni). Myślę o bitwach runicznych, jakie kilkakrotnie stoczymy w trakcie rozgrywki. Droga do zwycięstwa nie wiedzie w nich przez zręczne molestowanie klawiatury i myszy, ale przez spostrzegawczość. Zarówno gracz, jak i przeciwnik dysponują dużymi okręgami z pakietem run, spośród których wskazujemy niedostępny w zestawie wroga symbol.


W przypadku plansz z ukrytymi obiektami kierowano się zasadą różnorodności, gdyż można wyodrębnić kilka ich odmian. Najczęstsze są klasyczne sceny HO ze spisem kilkunastu rzeczy. Poza tym, pojawią się listy z konturami pożądanych gratów lub z pojedynczą nazwą, przy czym szukamy wtedy iluś egzemplarzy danego przedmiotu. Co jeszcze? Sceny fragmentaryczne, które wymagają skompletowania elementów, niezbędnych do skonstruowania większego rekwizytu. Podrzucono również jedną tzw. interaktywną planszę, gdzie zdobyte obiekty używamy do zgarnięcia następnych. Przykładowo, nożem otwieramy klapę, skąd wyjmiemy coś potrzebnego w innym miejscu itd. Ta ostatnia wariacja jest tak na marginesie jedyną, której nie można zastąpić alternatywną minigierką w stylu popularnego memory. W scenach hidden object najbardziej uderzyło mnie natomiast występowanie zmiennokształtnych fantów, dających „schwytać się” po przybraniu odpowiedniej formy. To niecodzienne i zarazem całkiem sprytne zagranie.

W mrocznym świecie

Biorąc na tapetę warstwę fabularną, zasygnalizowałam, że losy Dawn Harlock nie przyprawiają o dreszcz przerażenia, aczkolwiek odznaczają się dość upiorną atmosferą. Teraz poruszam tę kwestię ponownie, bo do budowy owego nastroju bezsprzecznie przyczynia się oprawa audiowizualna. Już w menu, które pokazuje zdewastowany korytarz, zostajemy powitani odwołaniem do starych nawiedzonych posesji – drzwi się ruszają, światło czasami migocze, gdzieniegdzie wyskakują jakieś cienie, a w tle pobrzmiewa zalatująca grozą muzyka. Generalnie ścieżka dźwiękowa nie zalicza się do takich, które słuchałabym sobie dla odprężenia. I o to właśnie chodziło, żeby do uszu gracza docierały ponure nuty wraz z posępnymi odgłosami otoczenia. W tę konwencję wpisują się również klimatyczne lokacje, które z kolei chętnie oglądałam nawet po ukończeniu gry, wertując zrobione podczas zabawy screeny. Zwiedzane scenerie są rzeczywiście ładne, bogate w detale oraz intensywne kolory, a jednocześnie mają w sobie coś mrocznego i troszkę niepokojącego. Słabiej wypadają za to postacie, ze szczególnym uwzględnieniem niektórych animacji. Tragedii nie ma, ale bieżący rok przyniósł bardziej dopracowane w tym aspekcie pozycje.


Podsumowując, Łowca Demonów 3: Objawienie nie zasiada w tej samej lidze co dla przykładu cykl Enigmatis, który dumnie okupuje panteon najlepszych tytułów spod znaku Hidden Object Puzzle Adventure. Niemniej propozycję od Brave Giant LTD można śmiało uznać za porządną grę. Co prawda ze zbliżonych tematycznie produkcji wolę Grim Legends 3, lecz nie ukrywam, że zaliczyłam Objawienie praktycznie z marszu, a także z własnej i nieprzymuszonej woli. Mówiąc wprost, grało mi się przyjemnie. Tak więc sympatycy gatunku powinni dać szansę nowym przygodom czerwonookiej panny i zarezerwować dziewczynie wolny wieczór. Tyle czasu swoją drogą starczy do ukończenia gry – u mnie wyszło lekko ponad 3,5 godziny, włącznie z dodatkowym rozdziałem.



---------------------------------------------------

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję wydawcy – firmie Artifex Mundi.

8 komentarzy:

  1. Jeszcze nie grałam, a z tego co czytam trzeba nadrobić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjemna produkcja, warto obadać, zwłaszcza jeśli lubisz ten gatunek. :)

      Usuń
  2. Lubię i muszę przyznać szczerze, że trochę go zaniedbałam. Po pierwsze brakowało mi dobrych produkcji tego typu, gdzieś tam pamięcią sięgałam do przygodówek z dzieciństwa i w obecnych czegoś mi brakowało. A po drugie, poszłam trochę w inną stronę i upodobałam sobie rpg :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RPGi również lubię, aczkolwiek zdecydowanie najbardziej przygodówki. :) Mam jednak wśród gier RPG kilka tytułów, którą są mi szczególnie bliskie, głównie ze względu na fabułę. Sporo niestety jeszcze u mnie czeka w kolejce, a to dlatego, że często odkładałam je na później z uwagi na brak czasu. :( Te produkcje często mają to do siebie, że do króciutkich nie należą.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. M.in. Dark Soulsy, Banner Saga 2 ("jedynka" była świetna), no i Wiedźmin 3. Ten ostatni ma zresztą pierwszeństwo w kolejce, tylko najpierw muszę go sobie sprawić. Nie przeszłam go wcześniej, gdyż nie było czasu na takie wielogodzinne wsiąknięcie. Inna sprawa, że dopiero od końcówki sierpnia mam komputer zdolny uciągnąć tę grę. Nie kupiłam od razu przy zmianie sprzętu, bo odłożone fundusze poszły na kompa. Teraz zaś też nie mogę za bardzo szaleć z wydatkami i na razie instaluję to, co już mam. Jednak jak się uda, to od razu będę ogrywać Wiesława Trzeciego, oczywiście z dodatkami. :)

      Usuń
  4. No to udanej zabawy z Wiesiem!

    OdpowiedzUsuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.