Dwaj gentlemani ucinają
sobie w wigilijny wieczór pogawędkę na tematy kryminalne, co, z racji pory
rozmowy, prowadzi do postawienia pewnego pytania. Mianowicie panowie zaczynają
zastanawiać się nad prawdopodobieństwem popełnienia zbrodni w okresie Bożego
Narodzenia. Niemniej takie dyskusje przestają zaskakiwać, gdy weźmiemy pod
uwagę fakt, iż uczestnikami konwersacji są szef policji oraz prywatny detektyw.
A skoro ten drugi to słynny Herkules Poirot, w okolicy musi faktycznie dojść do
poważnego przestępstwa, by belgijski as dedukcji mógł po raz kolejny zabłysnąć
swym talentem.
Zanim
jednak nastąpi tytułowe „Morderstwo w Boże Narodzenie”, Agatha Christie pozwala
czytelnikom poznać główne osoby dramatu, czyli bohaterów bezpośrednio związanych
ze zbrodnią, wliczając do owego grona
ofiarę. Akcja powieści startuje 22 grudnia, kiedy to ludzi zazwyczaj na dobre
absorbują zbliżające się wielkimi krokami święta. Te zaś obchodzone będą m.in.
w Gorston Hall, posiadłości rodu Lee, na czele którego stoi wiekowy już
człowiek o imieniu Simeon. Pozornie nieszkodliwy starszy pan, zwłaszcza że
schorowany. Pomimo tego nadal nie brak mu dawnego żaru, co objawia się poprzez
wrodzoną skłonność do złośliwości, wespół z zanikiem skrupułów. Wprawdzie nie jest
dusigroszem, ale cieszy się, że ma finansową władzę nad rodziną. Dlatego też
pomysł, aby ściągnąć wszystkich bliskich do domu na Wigilię, nie wynika z
nagłej dobroci serca czy potrzeby kultywowania tradycji. Starzec po prostu
pragnie umilić sobie czas zabawą kosztem familii, lecz oczywiście nie
przypuszcza, że komuś wyjątkowo zalezie za skórę i zostanie brutalnie wyprawiony
na tamten świat.
Jak
napisałam wcześniej, mistrzyni kryminału nie ogranicza się do przybliżenia
wyłącznie postaci seniora, acz charakter nestora rodu stanowi kluczowy element
fabuły i nawet sam Poirot podkreśli później istotę jego osobowości przy
rozgryzaniu całej intrygi. Tak więc zostaną nam przedstawieni zarówno mieszkańcy
rezydencji, jak i ci, którzy przyjeżdżają w odwiedziny. Dowiemy się paru
ciekawych rzeczy o ich nastrojach, wzajemnych stosunkach, nastawieniu wobec
głowy rodu czy pewnych planach, choć w tej dziedzinie autorka sprytnie operuje
niedopowiedzeniami oraz maksymalnymi ogólnikami. Dzięki takim zabiegom możemy
zorientować się, w jakie środowisko zabiorą nas karty powieści tudzież z kim
spędzimy książkowe święta. To również celowe sianie wątpliwości w umysłach
odbiorców, uświadamiające, że praktycznie każdy ma jakiś motyw, by zamordować
wrednego bogacza. Tym kierunkiem podąża także dalsza część utworu, kiedy goście
zbiorą się na terenie posesji. Horbury, osobisty służący Simeona Lee, słusznie
zresztą zauważa, iż panująca w domu atmosfera daleka jest od bożonarodzeniowej
aury.
Mimo
że dochodzenie prowadzi niejaki inspektor Sugden, to właśnie Poirot bryluje przy
badaniu sprawy. Rzecz jasna nie próbuje przytłoczyć policjanta, a jego udział
został elegancko wprowadzony poprzez wspomnianą na wstępie rozmowę z szefem
śledczego – pułkownikiem Johnsonem. Belg zgadza się przyjechać do Gorston Hall,
żeby wystąpić w roli tzw. nieoficjalnego konsultanta. Jak łatwo zgadnąć, nic
nie umknie oczom ani uszom genialnego detektywa. Herkules bacznie studiuje mowę
ciała podejrzanych, wyłapuje wszelkie niuanse i nieścisłości, a ponadto
dokonuje skrupulatnych oględzin otoczenia, przyglądając się pozornie
nieistotnym detalom. Warto jednocześnie nadmienić, iż w przypadku dialogów nie
poprzestaje na standardowych przesłuchaniach. Zdaniem Poirota nie należy też bagatelizować
zwyczajnych pogawędek, ponieważ często okazują się nieocenionym źródłem
dodatkowych wskazówek.
Co
z samym morderstwem? Z jednej strony, nie sprawia zbyt finezyjnego wrażenia, bo
denat dosłownie leży w mnóstwie krwi, a i generalnie gabinet Simeona przypomina
istne pobojowisko. Z drugiej, paradoksalnie w ten sposób zbrodnia wydaje się jeszcze
bardziej interesująca i tajemnicza. Wszak czy to nie dziwne, że kanciapa seniora
wygląda niczym rzeźnia? Skąd tyle poprzewracanych rzeczy oraz śladów walk? Owszem,
ofiara była silna duchem, lecz na pewno nie ciałem. Na dokładkę, do tragedii
doszło w zamkniętym na klucz pokoju, a z sejfu nieboszczyka znikają diamenty,
co sugeruje przestępstwo na tle rabunkowym. W połączeniu z wyrazistymi
portretami postaci, otrzymujemy świetnie skonstruowaną intrygę, w której
brytyjska pisarka nie szczędzi odbiorcom wodzenia za nos, mylnych tropów i
zaskoczeń, włącznie z rozwiązaniem zagadki śmierci pana Lee. Co najważniejsze,
gdy zostaną przed nami odkryte wszystkie karty, poszczególne elementy układanki
tworzą logiczną całość.
Kto
zatem zabił? Któryś z synów? Na przykład Harry – czarna owca, która po latach
powraca w rodzinne strony? Alfred, zawsze tkwiący przy ojcu i posłuszny jego
woli? A może wnuczka Pilar, owoc związku nieżyjącej córki Simeona z pewnym
Hiszpanem? Lub ktoś ze służby? Spokojnie, nie zamierzam tego tutaj zdradzać. W
zamian zachęcam do samodzielnego zgłębienia sekretów rodu Lee, jeśli nie
mieliście dotąd styczności z ową powieścią. „Morderstwo w Boże Narodzenie” to
bardzo smakowity kryminał, który zadowoli nie tylko miłośników pióra pani
Christie, ale też fanów gatunku ogółem.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł
polski: Morderstwo w Boże Narodzenie
Tytuł oryginalny: Hercule Poirot’s Christmas
Autor: Agatha Christie
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Dolnośląskie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.