wtorek, 24 sierpnia 2021

Inbento (PC) - recenzja

 


Inbento, które narodziło się za sprawą pracy łódzkiego studia Afterburn, to kulinarna gra logiczna z kocimi perypetiami w tle. Co więcej, ta rodzima produkcja z całkiem udanym skutkiem pokazuje, że prostota może iść w parze nie tylko ze sporym i niewymuszonym urokiem, lecz także z ciekawym pomysłem, potrafiąc zatem umilić odbiorcom wolny czas.

 

Sedno zabawy stanowi tutaj przyrządzanie posiłków typu bento, które wywodzą się z japońskiej kuchni i których składniki umieszczane są w pudełkach przeznaczonych do pakowania dań na wynos. Fabularna otoczka gry czyni zaś tego rodzaju strawę istotnym punktem w menu pewnej małej kociej rodzinki, a na gruncie mechaniki oznacza to konieczność układania klocków z różnymi kawałkami jedzenia wewnątrz specjalnych pojemników. Oczywiście nie kierujemy się wtedy własną fantazją, lecz konkretnymi wytycznymi. Te z kolei przybierają formę przepisów w książce kucharskiej, na której poszczególnych stronach widnieją kolejne wzory do utworzenia.

 

Logiczne kulinaria


Do zaliczenia dostajemy ponad 120 takich łamigłówek, a zatem suty – pod kątem liczby zadań – zbiór. Pierwsze plansze słusznie są wręcz banalne, ponieważ dzięki temu dobrze spełniają się w roli ogólnego wprowadzenia do podstaw zabawy. Ponadto inbento nie rezygnuje z instruktażowych aspektów również na dalszych etapach rozgrywki. Ów zabieg ma związek z podzieleniem gry na kilkanaście sekcji, które składają się z kilku układanek i stopniowo wprowadzają nowe elementy mechaniki. Te ostatnie obejmują np. używanie pól pozwalających przesuwać lub kopiować inne klocki. Gdy więc rozpoczniemy zestaw leveli z nieobecnymi wcześniej pomysłami, początkowe poziomy posłużą bardziej do nauki owych patentów, abyśmy mogli następnie zmierzyć się z trudniejszymi wariantami.

 


Struktura rozgrywki sprawia, że omawiany tytuł skłania do regularnego obmyślania sposobów na wdrożenie podsuwanych nam mechanizmów tak, by uzyskać pożądane postępy. Będzie przy tym trochę kombinowania, zwłaszcza że musimy zrobić użytek ze wszystkich elementów, jakie akurat oddano do naszej dyspozycji. Co ważne, taki przepis na gameplay umie zaangażować. Najmocniej w początkowej fazie gry, ale później też jest wciągająco. Sądzę jednak, iż najlepiej serwować sobie projekt ekipy z Afterburn w mniejszych dawkach – choćby w ramach krótkiej przerwy od bardziej złożonych produkcji czy od innych zajęć.

 

Z mobilnego gniazda na więcej sprzętów

 

Warto przy okazji nadmienić, że inbento posiada mobilny rodowód. Stąd nie dziwi formuła sprzyjająca graniu z doskoku, aczkolwiek należy jednocześnie podkreślić, iż takowe propozycje jak najbardziej mają również rację bytu na innych platformach. Nie inaczej jest z grą spod szyldu Afterburn, która po debiucie na mobilkach z systemami iOS i Android zawitała na Switcha, Xboksy oraz komputery z Windowsem. A skoro już o zahaczyłam o tę kwestię, sama sięgnęłam po pecetowy port i muszę przyznać, że przeniesienie owego tytułu na „blaszaki” wypadło przyzwoicie pod względem sterowania. Produkcję obsłużymy zarówno myszką, jak też klawiaturą, przy czym – według mnie – lepiej spisuje się w powyższej materii gryzoń, oferując większą wygodę.

 

Droga prostoty

 

Patrząc na owoc prac polskiego studia, można zaryzykować stwierdzenie, że minimalizm był tu dla deweloperów kluczowym hasłem. Mamy bowiem skromny gameplay, acz częstujący nas urozmaiceniami w postaci zróżnicowanych ruchów do wykorzystania. Oprócz tego, minimalistyczną ścieżkę obiera warstwa audiowizualna. Co prawda muzyka odznacza się w efekcie powtarzalnością, ale ogólnie daje radę jako nieszkodliwe tło. Większe wrażenie robi za to grafika, jeśli chodzi o oprawę. Owszem, jest bardzo prosta, lecz wygląda estetycznie, a jasne i delikatne kolory posiadają w sobie coś kojącego.

 


Kocia opowiastka

 

Wizualną wisienkę na torcie stanowią natomiast rozczulające obrazki z życia uprzednio wspomnianej familii kotów – mamy i jej dziecka, które wraz z upływem lat wkroczy potem w dorosłość. Nowa tego typu plansza zostaje nam wyświetlona w ramach nagrody za zaliczenie ostatniego poziomu z danej sekcji, a nieskomplikowany, lecz niewątpliwie miły dla oczu styl takich scenek dodatkowo zwiększa satysfakcję po przejściu kolejnej partii gry. Co istotne, owe ilustracje pełnią zarazem funkcję subtelnych nośników narracji i nie są oderwane od kulinarnej tematyki produkcji, gdyż nie omieszkują poczęstować nas stosownymi akcentami.

 

Słowem podsumowania

 

Inbento to sympatyczna pozycja, zaliczająca się do kategorii drobnych i pomysłowych przyjemności. Fani zagadek logicznych nie powinni wobec tego żałować, jeśli postanowią dać szansę tutejszej wariacji na temat układanek, która wymaga od graczy różnorakich manipulacji z dopasowywaniem poszczególnych pól pod pretekstem szykowania jedzenia.

 

 

 

14 komentarzy:

  1. Całkiem ciekawa gra :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam koty, więc z chęcią bym w nią zagrała ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkiem fajnie wygląda, chociaż za tego typu zagadkami specjalnie nie przepadam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam również bardzo koty. Gra wydaje się być dość - nie powiem - interesującą. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przepadam na takimi grami, ale wprowadzenie kotków jest zachęcającym zabiegiem:)

    OdpowiedzUsuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.