sobota, 18 grudnia 2021

"Mikołaj na zamówienie", Jenika Snow, Jordan Marie - recenzja

 


Przystojny i młody Mikołaj, który „zapomniał” założyć koszulki. Plus obietnica iście niegrzecznej historii w świątecznej oprawie. Tego typu okładka niewątpliwie ma szansę skusić takie czytelniczki, którym marzy się lektura z pieprzykiem i których wyobraźnia preferuje niestandardowy wizerunek słynnego jegomościa od rozwożenia gwiazdkowych prezentów. A co dokładnie serwuje nam treść książki pt. „Mikołaj na zamówienie”, stanowiącej owoc współpracy dwóch autorek – Jeniki Snow i Jordan Marie?

 

Jako że w święta ponoć wszystko jest możliwe, dla jednych takim grudniowym cudem może okazać się np. pojednanie ze zwaśnionym członkiem rodziny, podczas gdy dla innych – niespodziewane zdobycie dużej gotówki lub po prostu… ostry seks. W przypadku głównych bohaterów omawianej propozycji czytelniczej – pięknej Holly o ogniście rudych włosach, a także przystojnego i umięśnionego Nicka z tatuażami – mamy do czynienia z tym ostatnim, czyli dzikimi zabawami dla dorosłych.

 

Protagoniści poznają się w wyniku nieporozumienia, kiedy kobieta siedzi akurat sfrustrowana w Central Parku, a mężczyzna zjawia się tam przebrany za Świętego Mikołaja w związku ze zleceniem dla swojej firmy. Prowadzony przez Nicka biznes polega zaś na realizacji różnych fantazji klientów, lecz gdy mowa o zamówionym flircie, to bez przekraczania wiadomych granic. Inaczej ma się jednak sprawa z Holly, którą facet szybko zabiera do hotelu, by wspólnie dać dojść do głosu silnemu pożądaniu. Z kolei potem oboje nie potrafią o sobie zapomnieć, mimo że nie widują się na co dzień. Ale czy dane będzie im się jeszcze spotkać?

 

Co do pytania, które zadałam przed chwilą, równie dobrze mogłoby ono brzmieć następująco: „Czy uda im się znów ze sobą przespać?”. Można więc stwierdzić, że publikacja ta spełnia obietnice z okładki. To mocny erotyk ze swoistą domieszką świątecznych pierwiastków, który nie udaje, że jest czymś więcej. Niestety, sęk w tym, że byłoby lepiej, gdyby właśnie zaoferował coś jeszcze, równocześnie nie zrywając z gatunkową przynależnością. Mamy wszak do czynienia z króciutką opowiastką na około 150 stron i z dużą czcionką. A tak skromne rozmiary nie starczyły do nakreślenia fabuły z sensownym przedstawieniem głównych bohaterów, którzy w konsekwencji jawią się jako osoby myślące czym innym, zamiast głową.

 

Co ciekawe, miejsca nie zabrakło za to na nadmierne rozwleczenie jednej sceny z kategorii tzw. „momentów”. Stąd nachodziło mnie czasem wrażenie, że autorki w rozrywkowym nastroju zabrały się za pisanie, by zwyczajnie razem poświntuszyć, odpuszczając sobie najmniejsze przejawy rysów psychologicznych czy jakąkolwiek wiarygodność. Ot, radosna twórczość z licznymi detalami ginekologicznymi, tyle że w dialogach i myślach protagonistów są dodatkowo nawiązania do grudniowych świąt o zdecydowanie sprośnym zabarwieniu. Prócz standardowych nazw genitaliów, natrafimy zatem na okolicznościowe zwroty, które użyto tutaj w erotycznym kontekście, np. „cukrowa laseczka” czy „wielki prezent”.

 

W ramach podsumowania porównałabym tę książeczkę do swoistego zapisu nieprzyzwoitych kobiecych fantazji o Mikołaju, który to w owych marzeniach przeobraża się z brodatego starca w jurne ciacho. Myślę zarazem o takich marzeniach, w jakich perspektywa otrzymania rózgi, czy raczej wymierzonych przy jej pomocy razów, potrafi sprawić większą frajdę niż klasyczne prezenty dla grzecznych dziewczynek. Cóż, jeśli kogoś kręcą tego rodzaju rzeczy, niewykluczone, iż będzie się podczas owej lektury całkiem nieźle bawił, jednocześnie nie oczekując od niej nic więcej. Słowem, rzecz wyłącznie dla zagorzałych amatorek stricte erotycznych tekstów.

 

 

-------------------------------------------------------------------

Tytuł polski: Mikołaj na zamówienie

Tytuł oryginalny: Jingle My Balls (Hot-Bites Novella)

Autorki: Jenika Snow, Jordan Marie

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece

Liczba stron: 152

 

10 komentarzy:

  1. Niestety, nie dla mnie. Idą Julito święta, ja dziś strasznie zalatany - a to zakupy, a potem cmentarze, ale już z rodziną i samochodem. Pozdrawiam serdecznie, na południu lekki śnieg z deszczem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również pozdrawiam. Swoją drogą, ja też ostatnio zabiega, m.in. właśnie z powodu świąt. :)

      Usuń
  2. Wolę Twoją recenzję od tej książki. "Radosna twórczość z licznymi detalami ginekologicznymi" - rozbawiłaś mnie xD. Zwykle unikam tych świątecznych romansideł bo wszystko takie banalne, na jedno kopyto a z erotykami jeszcze gorzej :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mój tekst podziałał dobrze na Twój nastrój. Co do świątecznych historii, nie mam nic przeciwko, ale są niestety lepsze i gorsze. Wolę jednak, jeśli są one doprawione elementami kryminału lub komedii. No i jeszcze wśród tych dla dzieci można sporo fajnych rzeczy znaleźć. :)

      Usuń
  3. Super recenzja, rozbawiła mnie i zdecydowanie nie zachęciła do czytania tej książki 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że tekst się spodobał i podziałał dobrze na Twój humor. A książki oczywiście nie polecam. :)

      Usuń
  4. oł jaka okładka ! Mikołaj w tym roku bez kubraczka chodzi ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ma ochotę pomorsować? ;) A do tego odmłodniał. :D

      Usuń
  5. Książka totalnie nie w moim guście, ale recenzja ekstra, bardzo przyjemnie się czytało! :D

    OdpowiedzUsuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.