piątek, 31 grudnia 2021

"Świąteczny trop", David Rosenfelt - recenzja

 


„Świąteczny trop” to utrzymany w lekkim tonie kryminał, który wchodzi w skład cyklu z udziałem Andy’ego Carpentera, ekscentrycznego adwokata o dobrym sercu i dość sarkastycznym poczuciu humoru. Dodam, że mamy do czynienia z osiemnastą odsłoną serii, aczkolwiek polscy czytelniczy mogli, póki co, poznać malutki ułamek ze wszystkich dotychczasowych perypetii owego prawnika. A czy takie wyrwanie z kolejności zakłóca w jakikolwiek sposób lekturę? Odpowiedzi na te i inne pytania w niniejszej recenzji.

 

Co istotne, mimo że to n-ta część cyklu, muszę zarazem przyznać, iż bardzo szybko można odnaleźć się w owej powieści. David Rosenfelt, autor serii, nie omieszkał bowiem wpleść podstawowych informacji o kluczowych postaciach, dzięki czemu szybko dowiemy się chociażby, że główny bohater ma żonę o imieniu Laurie, pracującą obecnie jako prywatny detektyw i przy okazji wspierającą małżonka podczas rozwiązywania kryminalnych zagadek. Pojawi się jednocześnie parę wzmianek o zwyczajach państwa Carpenter, które w tym konkretnym tomie odgrywają – pod pewnym względem – rolę punktu wyjścia dla fabuły.

 

Wszystko zaczyna się od tego, że tuż przed listopadowym Świętem Dziękczynienia, Andy spotyka na ulicy bezdomnego Dona Carrigana i jego suczkę Zoey. Wiedziony empatią, pan Carpenter wręcza potrzebującemu mężczyźnie 20 dolarów oraz bon na zakupy w sklepie zoologicznym. Nie jest to ich ostatnie spotkanie, gdyż prawnik słyszy potem w telewizji, że Dona napadnięto, a broniącą swojego opiekuna Zoey zabrano do schroniska. W konsekwencji Andy i Laurie postanawiają interweniować, przygarniając do siebie nieboraka oraz psinkę. A dla pani Carpenter, która ma pozytywnego bzika na punkcie Bożego Narodzenia i zaczyna celebrować je wcześniej niż w grudniu, wsparcie bliźniego to poniekąd wyraz przywiązania do świąt, połączony oczywiście z bezinteresowną pomocą.

 

Carpenterowie nie spodziewali się jednak, że dobre chęci zaowocują wkrótce nie lada komplikacjami. Otóż tożsamość Dona zostaje, na skutek pewnych okoliczności, upubliczniona, a na światło dzienne wypływa wtedy ciążące nad nim od dwóch lat oskarżenie o zabójstwo bogatego biznesmena, co skutkuje aresztowaniem pana Carrigana. Poczucie obowiązku skłania natomiast Andy’ego do obrony oskarżonego w trakcie rozprawy sądowej, mimo że dotychczas zgromadzone materiały dowodowe całkiem mocno wskazują na winę bezdomnego, będącego, tak na marginesie, weteranem z zespołem stresu pourazowego. By dotrzeć do prawdy, Andy wszczyna też, wraz z żoną, prywatne śledztwo, mogąc przy tym liczyć na wsparcie kilku swoich znajomych.

 

Jak wcześniej wspomniałam, omawiana powieść odznacza się przystępną dla nowych czytelników konstrukcją, co w połączeniu z ogólną lekkością i krótkimi rozdziałami pozwoliło mi sprawnie przejść przez kolejne strony. Niemniej początkowo czytałam ten tytuł bez większych emocji. Gwoli ścisłości, absolutnie nie było nudno ani źle, tylko po prostu bez czegoś na wzór tzw. efektu WOW, które umożliwiłby mi większe zżycie się z pozytywnymi bohaterami. Na szczęście, wraz z rozwojem fabuły zrobiło się ciekawiej, a co za tym idzie – bardziej wciągnęłam się w lekturę, zwłaszcza że autor komplikuje intrygę chociażby nowymi nieboszczykami. Całość wieńczy zaś satysfakcjonujący i zawierający element zaskoczenia finał.

 

Spośród tych rzeczy, które najbardziej przypadły mi do gustu, szczególnie chciałabym wyróżnić prawnicze aspekty przedstawionej historii. Doceniam fakt, iż autor nie zapomina o wykonywanym przez Andy’ego zawodzie. Nie chodzi mi jedynie o samo wrzucenie fragmentów toczących się bezpośrednio na sali sądowej, gdzie pan Carpenter musi bronić swojego klienta. Prowadząc własne dochodzenie, główny bohater analizuje wszak rozmaite informacje z adwokackiego punktu widzenia, zastanawiając się m.in. nad tym, jak dany dowód może wypaść w sądzie, lub na co i kiedy złożyć stosowny wniosek. Próbuje przewidzieć, jak prokuratura zareagowałaby na daną linię obrony. Zwraca też uwagę na to, o co dobrze byłoby zapytać świadka teraz, a co lepiej odłożyć na później.

 

A jak przedstawia się sprawa wątków świątecznych i zwierzęcych, których obecność sygnalizuje nam już okładka? W tym wypadku muszę uprzedzić, żeby nie nastawiać się na zbyt wiele. Tak, pojawiają się psy, na czele z Zoey, lecz nawet ona finalnie otrzymuje mało książkowego czasu. Podobnie jest ze świętami Bożego Narodzenia, na temat których padną tu i ówdzie wzmianki, lecz nie na tyle często, by móc równocześnie uplasować książkę Davida Rosenfelta w kategorii stricte okolicznościowych tytułów. Warto zatem być tego świadomym, aby uniknąć ewentualnego rozczarowania, niepotrzebnie oczekując dużego udziału wyżej wspomnianych pierwiastków.

 

W ramach podsumowania powtórzę, że za to jak najbardziej można tutaj liczyć na kryminalną intrygę z zaakcentowaniem prawniczych kwestii. Co prawda nie zaliczyłabym „Świątecznego tropu” do takich publikacji, które sprawiają, że człowiek przepada dla świata podczas czytania, ale – w ogólnym rozrachunku – powieść spod pióra pana Rosenfelta zasługuje na przyzwoitą notę.

 

 

-------------------------------------------------------------------

Tytuł polski: Świąteczny trop

Tytuł oryginalny: Deck the Hounds

Autor: David Rosenfelt

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece

Liczba stron: 352

 

 

 To już ostatni wpis w 2021 roku, zmierzającym właśnie ku końcowi. Korzystając zatem z okazji, życzę wszystkim przyjemnie spędzonego sylwestra, a na Nowy Rok mnóstwa pomyślności, powodów do radości i spełnienia marzeń. No i dużo zdrowia, bo w takich czasach, jakie teraz mamy, jest ono szczególnie potrzebne. Jeszcze raz wszystkiego dobrego! I do następnego tekstu, którego publikacja nastąpi już w 2022 roku. :)

Źródło ilustracji: pixabay.com


32 komentarze:

  1. Zacznę od recenzji - wciąga. Takie książki są od czasu do czasu potrzebne. Co do życzeń - odwzajemniam :-). Nie mogę się doczekać Nowego Roku - nowe projekty, itd :-) . Ps. Wydawnictwo bardzo dobre :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda, że psów mało - tak gdzie pies, tam jest radość :)
    ale ogólnie nawet mnie zaciekawiła - zwłaszcza, że są kryminalne wątki, których po okładce bym się nie spodziewała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okłada sugeruje większy udział psów. Szkoda, choć intryga kryminalna na szczęści przyzwoita. :)

      Usuń
    2. faktycznie szkoda, że nie jest to wątek wiodący, ale myślę, że choć nie jest glówny, to ociepla całość

      Usuń
    3. Ja tych świąt za wiele nie odczułam jednak, mimo że poniekąd święta jeszcze bardziej wzmacniają u państwa Carpenter chęć niesienia pomocy. Niemniej nie żałuję czasu poświęconego tej książce :)

      Usuń
  3. Chetnie przeczytam jesli mi wpadnie w lapki :) Na pewno zapisze tytul. Moze mi sie spodoba :) Szczesliwego Roku :) spelnienia marzen

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie zaciekawiła ta książka i myślę, że z chęcią przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z przyjemnością przeczytam tą książkę :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę miłej lektury i również przesyłam moc pozdrowień :)

      Usuń
  6. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię takie kryminały, więc jak nadarzy się okazją to przeczytam tę książkę;) Wszystkiego dobrego w Nowym Roku ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kryminały bardzo lubię, a jeszcze w takim fajnym świątecznym klimacie to już szczególnie ;) Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i Tobie również wszystkiego naj, naj, naj! :)

      Usuń
  9. Jak spojrzałam na okładkę zastanawiałam się, czy temu pieskowi coś się przydarzyło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje pierwsze skojarzenie na widok okładki było z kolei takie "jaki słodki psi detektyw" (pod wpływem pieska i słowa "trop"). Pomyślałam też o piesku, który nieświadomie przyczynia się do ważnego odkrycia. Jednakże nic takiego tutaj nie ma w tej książce. :)

      Usuń
  10. ja bym się zaciekawiła ową książkę:) ale czy by mi się finalnie spodobała teo już nie wiem:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz powieści kryminalne, to jest szansa, że będziesz się nieźle bawić. Nie jest to jednak czołówka gatunku. :)

      Usuń
  11. Bardzo ładne recenzje piszesz. Takie zaangażowane zawsze są najlepiej odbierane przez czytelników. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za ciepłe i motywujące słowa. Pozdrawiam :)

      Usuń
  12. Słodziak na okładce przyciąga, nawet jeśli nie odgrywa zbyt dużej roli to marketing dobry :P. Ale tak patrząc po fabule to może bym przeczytała jeśli wpadłaby w moje ręce ale mega mocno też mnie nie przyciąga. Może zerknę na jakąś inną część tego cyklu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach i wszystkiego dobrego w Nowym Roku szczęścia, zdrowia, spełniania marzeń i wielu wielu radosnych chwil Kochana :*

      Usuń
    2. Dziękuję Tobie również serdeczności, pomyślności i spełnienia marzeń w Nowym Roku :*

      Usuń
  13. Z chęcią przeczytam. Pozdrawiam i życzę wiele dobrego w 2022 roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i wzajemnie. Szczęśliwego Nowego Roku! :)

      Usuń
  14. Fabuła nie obiecuje niczego fenomenalnego, ale fajnie że książka okazała się lekka i przyjemna. Wszystkiego najlepszego w nowym roku ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i wzajemnie. Pomyślności i spełnienia marzeń w Nowym Roku! :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.