wtorek, 21 grudnia 2021

"Morderstwo na święta", Francis Duncan - recenzja

 


Klasyka kryminału to nie tylko Sherlock Holmes od sir Arthura Conana Doyle’a, czy wykreowani przez Agathę Christie Herkules Poirot i panna Marple. W takowym gronie figuruje też np. Mordecai Tremaine, którego do literackiego życia powołał Francis Duncan, a właściwie ukrywający się pod tym pseudonimem William Underhill. I choć seria z udziałem owej postaci nie przebija pod względem popularności cykli o śledztwach uprzednio wymienionej trójki, to również wart uwagi kąsek dla fanów gatunku. A już na pewno tak jest z „Morderstwem na święta”, które wpadło ostatnio w moje ręce.

 

Mordecai Tremaine, który trudnił się niegdyś handlem wyrobami tytoniowymi, a obecnie umila sobie wolny czas m.in. rozwiązywaniem kryminalnych zagadek, zostaje, na kartach tej powieści, zaproszony do pewnej posiadłości. Mianowicie w Sherbroome House, bo taką nazwę nosi ów dwór, mają być zorganizowane święta Bożego Narodzenia w starym stylu, co stanowi doroczną tradycję właściciela rezydencji – ekscentrycznego Benedicta Grame. Wprawdzie Mordecai nie zna dobrze gospodarza domu ani reszty uczestników przyjęcia, lecz postanawia odwiedzić te włości, skuszony wizją tradycyjnych celebracji, a także mocno zaintrygowany informacją o ewentualnych problemach pod dachem owej posesji. Wszystko to faktycznie będzie mu na miejscu dane, a wyczuwane przez protagonistę kłopoty większego kalibru nie każą na siebie długo czekać. Ba, mowa o zbrodni z przewrotnie świątecznymi akcentami, gdyż pod choinką w Sherbroome House zostaje znaleziony nieboszczyk przebrany za Świętego Mikołaja.

 

Przedstawioną tu historię otwiera zachęcające do kontynuowania lektury wprowadzenie, dzięki któremu możemy doświadczyć świąteczno-kryminalnego klimatu już na pierwszych stronach. Otóż prolog zagadkowo napomyka o planach mordercy i zbrodni, a do tego serwuje nam plastyczny opis okolicy po zmroku niejako w dwóch wydaniach. Gdy bowiem w początkowym fragmencie utworu nie widać księżyca na niebie, otoczenie nabiera nieco mrocznego charakteru, lecz – w odwrotnej sytuacji chwilę później – przystrojone księżycowym blaskiem i śniegiem tereny przywodzą na myśl widoki z bożonarodzeniowych kartek. Autor nie omieszkuje też wtedy zestawić w jednej scenie motywów ściśle związanych ze świętami oraz morderstwem. W każdym razie, ów wstęp z powodzeniem nadaje ton całości, która to z kolei do końca dochowuje wierność obranej konwencji. Co więcej, stosowna atmosfera udziela się także głównemu bohaterowi, który – na zmianę bądź równocześnie – odczuwa niepokój, detektywistyczną ekscytację i gwiazdkową aurę.

 

Co do oceny „Morderstwa na święta” pod czysto kryminalnym kątem, to zacny przedstawiciel gatunku z dawnych lat, w którym ważniejsze są np. budujące nastrój opisy scenerii niż epatowanie brutalnością. Książka w dużej mierze oparta też na dialogach i obserwacjach, przy czym te ostatnie nierzadko bywają połączone z owymi rozmowami. Autor świetnie zresztą oddał na papierze wszelkie niuanse takiego typu. Czy to chodzi o czyjeś próby zamaskowania stresu radością, czy nawet o pozornie niedostrzegalny grymas. Co najistotniejsze, fabuła nigdy nie przestaje ciekawić, a poszczególne elementy składowe tworzą tutaj spójną i atrakcyjną kompozycję. Warto ponadto dodać, że finał raczy odbiorców swoistym exposé pana Mordecai, zawierające popis dedukcyjnego talentu naszego detektywa amatora. Swoją drogą, sama tożsamość mordercy zostaje ujawniona w bardzo sprytny sposób, aczkolwiek nie zdradzę żadnych detali, by nie popsuć nikomu niespodzianki.

 

Nie brakuje tu ponadto sprawnie nakreślonych sylwetek, wśród których znajdziemy oczywiście potencjalnych podejrzanych. Grono dramatis personae obejmuje zaś m.in. gbura zachowującego się jakby uczestniczył w wigilijnym przyjęciu za karę, parę zakochanych, których związek zdaje się komuś ewidentnie przeszkadzać, kobietę z opinią łowczyni męskich serc, czy jegomościa o przesadnych ambicjach, lecz niekoniecznie uczciwego. Jednakże prym w książkowej obsadzie wiedzie Mordecai Tremaine. Człowiek o analitycznym i zarazem romantycznym umyśle, któremu – jako wnikliwemu obserwatorowi – nic nie umknie. Bo jeszcze nim zabójstwo staje się faktem dokonanym, wiedziony przeczuciem mężczyzna zaczyna wykazywać się śledczą smykałką, by niedługo potem korzystać z niej na pełnych obrotach. Co ciekawe, sprytny protagonista potrafi czasami sprawiać wrażenie, że nie zaprząta sobie głowy takimi sprawami. Kiedy zatem – przykładowo – Mordecai wygląda na zasypiającego ze zmęczenia, to w rzeczywistości intensywnie rozmyśla nad poszlakami itp.

 

Kto stoi za losem ofiary w stroju Mikołaja? Osoba, która oficjalnie uczestniczy w tradycyjnym świętowaniu Bożego Narodzenia pod dachem Sherbroome House? Czy może ktoś z zewnątrz, mimo że mieszkańcy dworku i osoby tam zaproszone mają swoje tajemnice? A o jakie sekrety dokładnie chodzi? Gorąco polecam podążyć tropem odpowiedzi na powyższe pytania i sięgnąć po książkę spod pióra Francisa Duncana, jeżeli zaliczacie się do sympatyków detektywistycznych historii w klasycznej odsłonie. Dodatkowo mamy do czynienia z wybornym połączeniem kryminału retro ze świąteczną opowieścią, przez co książka ta zasługuje na to, by włączyć ją do około grudniowego repertuaru czytelniczego.

 

 

 

-------------------------------------------------------------------

Tytuł polski: Morderstwo na święta

Tytuł oryginalny: Murder for Christmas

Autor: Francis Duncan

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Liczba stron: 312

 

 

25 komentarzy:

  1. Książka naprawdę mnie zaciekawiła, z chęcią po nią sięgnę po świętach, przedłużając sobie tym klimat świąteczny :)
    Carrrolina Blog-klik

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam tylko 2 część. Niezły kryminał

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej omijam kryminały i thrillery, ale "klimaty" retro bardzo mi się podobają :- ). Serdecznie pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi bardzo ciekawie, takie pozycje zawsze mnie zachęcają do czytania 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. ja tę książkę MUSZĘ MIEĆ i PRZECZYTAĆ oczywiście :D MUSZĘ MUSZĘ MUSZĘ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach i tak przy okazji

      spokojnych, zdrowych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia :)
      wszystkiego dobrego :)

      Usuń
    2. Dziękuję. Tobie również życzę przyjemnych Świąt Bożego Narodzenia. Smacznych wigilijnych specjałów i dużo zdrowia :*

      Usuń
  6. Ah klasyka... muszę przeczytać. Fajnie, że kryminalne też ostały tak pomyślane, żeby były również na Święta Bożego Narodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  7. to idealnie pozycja dla mnie w te świąteczne mroźne wieczory:)

    OdpowiedzUsuń
  8. O takiej świątecznej lekturze bym akurat nie pomyślała :)

    Pozdrawiam Zakładka do Przyszłości

    OdpowiedzUsuń
  9. Zwyczajnych "świątecznych" książek nie lubię, ale z akurat tą chyba bym się polubiła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz, jak sięgniesz po tę książkę.

      Usuń
  10. Bardzo zainteresowała mnie ta książka, lubię takie kryminały ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest duża szansa, że wciągnęłaby Cię ta książka :)

      Usuń
  11. Fajne te recenzje piszesz. Zachecilas mnie :) Fabula megaaaa ciekawa. Dam znac jak przeczytam jak mi sie podobala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowo. Ciekawa jestem, jak Tobie się spodoba ta książka. Mam nadzieję, że również będziesz zadowolona z lektury :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.