Koniec wakacji
bądź urlopu ma to do siebie, że nad człowiekiem wisi wtedy perspektywa
szybkiego powrotu do nauki lub pracy. Dlatego też z reguły nie wzbudza aż takiej
radości jak pierwsze dni wolne od obowiązkowych zajęć. Niemniej nie musi wiązać
się z serią smutnych westchnień czy innych form wyrażania żalu – zawsze lepiej
spędzić ten okres tak, aby nie tracić pozytywnej energii. Dla przykładu Jerzyk,
któremu zostały zaledwie dwa dni wytchnienia, zamierza przeżywać ciekawe przygody.
Nie przypuszcza jednak, jakie niespodzianki zgotuje mu wówczas los.
Dwunastoletni
Jeremiasz Orzech, zdrobniale nazywany Jerzykiem, jest głównym bohaterem
przygodówki The Night of the Rabbit, autorstwa popularnego wśród miłośników
gatunku Daedalic Entertainment (m.in. The Whispered World, A New Beginning,
trylogia Deponia). Jak zasygnalizowałam we wstępie, chłopiec ani myśli dołować
się nieuchronnym początkiem roku szkolnego, lecz chce korzystać z uroków
wakacji póki to jeszcze możliwe. Ma zresztą odpowiednie do tego warunki, gdyż
mieszka w malowniczej okolicy z dala od zgiełku wielkiego miasta. I choć
przygodowe plany Jerzyka raczej nie wykraczają poza najbliższe okolice, wielka
podróż sama upomni się o sympatycznego młodzieńca. Na ową wyprawę zaprosi go
zaś elegancko wystrojony biały królik, który przedstawia się jako Markiz de
Hoto. Enigmatyczny jegomość twierdzi, że jest potężnym magiem i pragnie przyjąć
Jerzyka na swojego ucznia. Chłopiec wykazuje duże zainteresowanie tą propozycją,
co nie dziwi zważywszy na jego marzenia o zostaniu czarodziejem. Oferta Markiza
jest rzeczywiście kusząca, ponieważ proponuje on kształcenie na Obieżydrzewa –
maga ze specjalizacją w dziedzinie podróży pomiędzy równoległymi światami.
Baśń z
przesłaniem
Tak
więc Jerzyk podąża za białym królikiem niczym Alicja z powieści Lewisa Carrolla.
Wprawdzie młodego bohatera czeka sporo pracy, ale według długouchego profesora
zdąży wrócić do matki przed obiadem. Markiz wskakuje wraz ze swoim protegowanym
do magicznego portalu w drzewie, który prowadzi ich do fantastycznej krainy o
nazwie Mysibór, pełnej mnóstwa mniej bądź bardziej uroczych stworzeń (m.in. gadających
myszy, królików, jeży, sów czy krasnali). Mimo że w uniwersum produkcji nie
brakuje słodkich zwierzaków i po grę śmiało mogą sięgnąć dzieci, deweloperzy z
niemieckiego studia nie fundują nam banalnej opowiastki. The Night of the
Rabbit potrafi wywołać uśmiech na twarzy, posiada ciekawych bohaterów (włącznie
z dalszoplanowymi postaciami), uwodzi baśniowym klimatem, a także bywa
wzruszające i skłania do refleksji, co czyni historię Jerzyka propozycją dla
odbiorców w każdym wieku.
Fabuła
nabiera poważniejszych tonów szczególnie w późniejszych partiach rozgrywki, kiedy
to młody adept magii dowie się, iż na jego barki spada ratowanie nie tylko
mieszkańców Mysiboru. Już wcześniej jednak produkcja daje pojedyncze sygnały,
iż nie mamy do czynienia z beztroską sielanką. Jako przykład niech posłuży
położony w pobliżu domu Jerzyka las oraz widoczne z jego skraju miasto. Dokładna
eksploracja otoczenia pozwoli nam zapoznać się z komentarzami protagonisty, gdzie
przemycono nieco ekologicznych haseł. Migające z oddali szare zabudowania kontrastują
ponadto z rustykalno-leśnymi terenami – te drugie nadal wypadają bardziej
świeżo i zawierają w sobie coś magicznego, aczkolwiek powoli zaczynają uginać
się przed szkodliwą dla przyrody ekspansją człowieka. Ekologiczne pierwiastki
stanowią w pewnym sensie drugie dno fabularne przygodówki, gdyż motyw ten
pobrzmiewa też w dalszych fragmentach historii, oscylujących wokół magicznych
wojaży chłopaka. Można w tym wszystkim dostrzec delikatne echa twórczości Hayao
Miyazakiego, tak na marginesie służącej Mattowi Kempke, głównemu projektantowi
gry, za jedno ze źródeł inspiracji.
Z magią za pan
brat
Jak
przystało na produkcję spod znaku point and click, obsługa nie przysporzy
nikomu kłopotów. Niemniej twórcy zaimplementowali tutorial, który zaznajamia z
podstawowymi zasadami sterowania. Co istotne, dostępny w początkowej fazie
zabawy przewodnik skonstruowano w taki sposób, aby nie zakłócał immersji.
Mianowicie został on zrealizowany w formie audycji radiowej, która dobiega z
odbiornika stojącego przed domem Jerzyka. Prezenter objaśnia wówczas to i owo
pod płaszczykiem pogadanki na temat porannych ćwiczeń. Oprócz tego, ze światem
przygodówki bardzo zgranie komponuje się opcja podświetlania aktywnych punktów
na planszy. Otóż z możliwości ujawnienia hotspotów będziemy korzystać od
momentu, gdy otrzymamy specjalną monetę z otworem w środku. Aby gra zaznaczyła
klikalne elementy otoczenia, Jerzyk musi zatem spojrzeć przez dziurkę w
zaczarowanym miedziaku. Mało tego, moneta odgrywa bardzo ważną rolę fabularną,
pokazując czasami niewidoczne przy zwyczajnej obserwacji obiekty lub prawdziwą
naturę tych wcześniej dostępnych. To
interesujący i zarazem sugestywny zabieg, pozwalający wyobrazić sobie, że magia
może być dosłownie wszędzie – nawet tuż obok nas.
Poza
czarodziejskim grosikiem, The Night of the Rabbit oferuje jeszcze inne formy wsparcia,
ale nie cechują się już aż tak koncertowym wykonaniem. Jeden z nich to
wskazówkowicz, pierwsze z kilku zaklęć, jakich nauczy się Jerzyk. Podobnie jak moneta,
nie wytrąca z uczucia immersji, lecz uzyskane podpowiedzi bywają zbyt
ogólnikowe, aby mówić o faktycznych kołach ratunkowych. Więcej szczegółów
znajdziemy dla odmiany w dzienniku, choć tu z kolei walory pomocnice zostają
zakłócone przez pewien bałagan w informacjach. Nie zaszkodziłoby lepsze
dopracowanie owych elementów, tym bardziej iż przygodówka jest przyjazna dla
dzieci pod względem fabuły i oprawy wizualnej. W związku z powyższym, najmłodsi
odbiorcy powinni grać w towarzystwie starszej osoby, która subtelnie pomogłaby
w kłopotliwych fragmentach.
Zadania,
jakim stawimy czoła w The Night of the Rabbit, to głównie zagadki ekwipunkowe,
polegające na wędrówkach pomiędzy lokacjami, zbieraniu różnorakich przedmiotów,
używaniu ich w odpowiednich miejscach, a niekiedy też we właściwej kolejności. Warto
przy tym podkreślić, iż twórcy urozmaicili tradycyjną przygodówkową rozgrywkę
obecnością magicznych zaklęć, stopniowo poznawanych w trakcie naszej podróży.
Od pewnego momentu będziemy ponadto dysponować księgą służącą do zamiany nocy w
dzień i vice versa, a także bardzo sympatyczną karcianką – Kwartetem. Z
przyszykowanymi przez deweloperów wyzwaniami uporamy się w mniej więcej 11
godzin, ale czas ten może ulec wydłużeniu w przypadku, gdy zależy nam na zdobyciu
kompletu osiągnięć. Tzw. „acziki” otrzymamy bowiem zarówno za postępy w fabule,
jak i czynności dodatkowe, np. za zebranie wszystkich kropel rosy czy
rozegranie karcianej partii z każdym mieszkańcem Mysiboru.
Magiczne piękno
Ekipa
zza Odry niejednokrotnie udowodniła, że zna się na tworzeniu prześlicznych
produkcji. Perypetie Jerzyka wpisują się w tę chwalebną tendencję, przykuwając
wzrok starannymi sylwetkami postaci oraz kipiącymi od kolorów i detali planszami.
Całość przywodzi na myśl najładniejsze dwuwymiarowe filmy animowane – gdyby
historia młodego Orzecha podbijała srebrny ekran, kto wie, czy nie stanowiłaby
realnej konkurencji dla obrazów od studia Ghibli bądź klasyków Disneya pokroju
„Małej Syrenki”. Poszczególnym tłom nie można zarzucić odpowiedniego klimatu –
przykładowo w lokacji, gdzie widać dom Jerzyka, wyraźnie czuć późne lato. Postarano
się również o różnorodność w obrębie zwiedzanych plansz. Już samemu Mysiborowi,
w którym zabawimy najdłużej, daleko do epatowania monotonią. Dzięki
drzewoportalom zajrzymy też do innych miejsc, w tym krainy inspirowanej
azjatyckim kręgiem kulturowym. Znakomitej oprawie wizualnej dzielnie wtórują realistyczne
odgłosy otoczenia wespół z dopasowaną do lokacji i wydarzeń muzyką. Co do angielskiego
dubbingu, voice acting nie musi się niczego wstydzić, dlatego dobrze, iż spolszczenie
objęło wyłącznie tekst. Jak natomiast wypadają polskie napisy? Ogólnie
przyzwoicie, a pojedyncze wpadki nie psują przyjemności płynącej z zabawy.
Deadalic
Entertainment po raz kolejny stanęło na wysokości zadania, fundując miłośnikom
przygodówek naprawdę wyborną pozycję. The Night of the Rabbit to magiczna –
dosłownie i w przenośni – opowieść, która powinna urzec sympatyków baśni oraz
fanów klasycznych point and clicków, bez względu na ich wiek. Co więcej,
deweloperzy wyszli obronną ręką z misji ubarwiania tradycyjnej rozgrywki,
ponieważ wprowadzone rozwiązania rzeczywiście urozmaicają gameplay,
jednocześnie nie zaburzając gatunkowych norm. A jako że w grze pozostawiono
małą furtkę dla kontynuacji, nie obraziłabym się, jeśli w przyszłości powstałby
również sequel.
Ocena:
9/10
Plusy:
+
fabuła
+
barwni bohaterowie
+
klimat
+
magiczna moneta do wykrywania hotspotów
+
satysfakcjonujący gameplay
+
długi czas zabawy
+
piękna grafika
+
wysokiej klasy udźwiękowienie
Minusy:
-
wskazówkowicz i dziennik nie sprawdzają się dobrze w roli podpowiedzi
-
pojedyncze uchybienia w polskich napisach
O znalazłam u Ciebie kolejną Alicję xD. Ciekawe czy twórcy się nią inspirowali. Swoją drogą bardzo kusząca gierka z tym baśniowym klimatem <3. Takie perełki na samym początku Twojego blogowania :D
OdpowiedzUsuńGrę zdecydowanie polecam. Muszę zresztą wrócić do recenzowania takich perełek. :)
Usuń