Klaun
niekoniecznie musi kojarzyć się z pociesznym osobnikiem, którego zadanie polega
na rozbawianiu publiczności. Swego czasu Stephen King zaprezentował zgoła
odmienny wizerunek owego jegomościa. W powieści „To” autorstwa amerykańskiego
pisarza, mieliśmy bowiem do czynienia z klaunem, który wolał odbierać ludzkie
życie zamiast je uprzyjemniać. Podobne „hobby” wybrał sobie również błazen, pełniący
rolę głównego czarnego charakteru w casualowej grze Zbłąkane dusze: Skradzione
wspomnienia.
Delikwent
z produkcji rosyjskiego studia Alawar Friday’s Games jest mniej wybredny od
potwora z książki Kinga, ponieważ gustuje zarówno w dzieciach, jak i dorosłych.
Osoby, które wpadną w jego łapska, muszą zaś liczyć się z utratą duszy oraz
przemianą w drewnianą lalkę. Zanim jednak na scenę wkroczy ów wypacykowany
złoczyńca, twórcy przybliżają nam inne postaci ze Skradzionych wspomnień. Otóż
fabuła rozpoczyna się w domu niejakiej Rose Carter. Kobietę poznajemy w dniu
urodzin córki o imieniu Julie. Obie bohaterki starają się zachować uśmiech na
twarzy, mimo że Brian, mąż pani Carter, zniknął jakiś czas temu bez słowa.
Upiorne
miasteczko
Jeszcze
tego samego wieczoru ma miejsce incydent, który rzuca nowe światło na całą
sprawę. Ledwo dziewczynka zdąży zdmuchnąć świeczki z urodzinowego tortu, a małe
przyjęcie już zostaje zakłócone. Mianowicie Rose i Julie otrzymują wiadomość od
Briana, dostarczoną zresztą w bardzo osobliwy sposób. Oczywiście to dopiero
przystawka do serii niesamowitych wydarzeń, jakie od tej pory będą towarzyszyć
protagonistkom. Członkinie rodziny Carter jadą do motelu, który śnił się
wcześniej dziewczynce. Tam właśnie powinien przebywać zaginiony mężczyzna.
Niestety, w międzyczasie córka odłącza się od matki, przez co Rose staje przed
koniecznością odnalezienia aż dwóch osób. Szukając dziecka oraz małżonka,
kobieta trafia do przeklętego miasteczka, którego mieszkańcy padli ofiarą
demonicznego klauna. Walka o najbliższych nie należy więc do najłatwiejszych,
ale czego się nie robi w imię miłości?
Chociaż
Skradzione wspomnienia to druga pozycja z cyklu Zbłąkane dusze, brak znajomości
„jedynki” nie wyklucza czerpania przyjemności ze śledzenia historii państwa
Carter. Pomimo pewnych uproszczeń fabularnych, rosyjska ekipa zafundowała
odbiorcom wciągającą opowieść z dreszczykiem. Wprawdzie nie ma tutaj mowy o
grozie rodem z pełnokrwistego horroru, lecz w kilku momentach gra przyprawiła
mnie o lekkie ciarki na plecach. Przede wszystkim produkcji tej nie można
odmówić niepokojącej atmosfery, co czyni ją jednym z najbardziej klimatycznych
tytułów dla niedzielnych graczy. Przechadzając się po mieścinie pełnej
drewnianych manekinów, często nie mogłam odpędzić od siebie wrażenia, iż
wylądowałam w środku dziwacznego i nieco upiornego snu. Do normalności daleko też
pomocnikowi naszej protagonistki, który przez większość czasu nie odstąpi jej
ani na krok. Owszem, wygląda przeuroczo, ale to gadająca lalka, podobna do
słynnego Sackboya z LittleBigPlanet.
Dom lalek i inne
atrakcje
Perypetie
pani Carter nie należą do skomplikowanych produkcji, czego w ogóle nie uważam
za wadę. Gdybym oskarżała casualowy projekt o niski stopień trudności, równie
dobrze mogłabym narzekać, że w wyścigach samochodowych trzeba jeździć na
czterech kółkach. Najważniejsze, aby taki tytuł relaksował i pozwalał dobrze
się bawić. Na szczęście druga odsłona Zbłąkanych dusz spełnia powyższe warunki.
Jeśli chodzi o model rozgrywki, Skradzione wspomnienia reprezentują gatunek
HOPA, który łączy w sobie cechy tradycyjnych przygodówek z elementami hidden
object. Poruszając się po świecie gry, szybko wejdziemy w posiadanie
praktycznej mapy. Umożliwia ona natychmiastowy skok do pożądanej lokacji, a
także wskazuje miejsca z czynnościami do wykonania.
Trzon
zabawy stanowią zadania oparte na zbieraniu i używaniu przeróżnych rekwizytów.
Niewielka część zgromadzonych rzeczy nie trafia jednak do standardowego
ekwipunku. Owymi przedmiotami są drewniane laleczki, które umieszczamy w przeznaczonym
do tego celu domku. Kolekcjonowanie takich zabawek wzbogaca nie tylko gameplay,
ale również fabułę. Każda lalka skutkuje odsłonięciem kolejnych kart
przeszłości Briana, który spędził dzieciństwo w nieszczęśliwym miasteczku. Oprócz
tego, w grze zmierzymy się z licznymi łamigłówkami. Wśród zagadek logicznych
napotkamy takie wyzwania jak wskazywanie różnic pomiędzy obrazkami, odmiana sudoku
z maskami zamiast cyfr, układanie łańcuchów pokarmowych czy pokonywanie
labiryntu z przeszkodami. Jedne są bardzo proste, podczas gdy nad innymi
posiedzimy trochę dłużej. A gdybyś ktoś nie chciał ślęczeć nad owymi zadaniami,
wystarczy skorzystać z funkcji automatycznego rozwiązania łamigłówki.
Co
ciekawe, sceny hidden object występują tu dosyć rzadko w przeciwieństwie do
wielu tego rodzaju pozycji. Istnieje zatem duże prawdopodobieństwo, iż tytuł
autorstwa Alawar Friday’s Games przypadnie do gustu osobom trzymającym się
zazwyczaj z dala od takiej rozrywki. Na korzyść produkcji przemawia także fakt,
iż w podstawowej wersji gry twórcy nie każą nam kilkukrotnie przeczesywać
wzrokiem poszczególnych plansz z ukrytymi obiektami. Konieczność przeszukiwania
odwiedzonych wcześniej scen pojawia się dopiero w bonusowym rozdziale, który
wchodzi w skład kolekcjonerskiej edycji Skradzionych wspomnień.
Piękny niepokój
Po
analizie fabuły oraz mechanizmów rozgrywki, pora przyjrzeć się bliżej grafice drugiej
części Zbłąkanych dusz. Trzeba przyznać, że rosyjscy deweloperzy wykonali kawał
dobrej roboty przy tworzeniu dwuwymiarowych lokacji. Opuszczony motel jest
odpowiednio zniszczony, brudny i ponury. Więcej żywych kolorów zastosowano za
to na terenie rodzinnego miasta męża Rose Carter. Bogate w detale plansze wywołują
delikatne skojarzenia z mroczną baśnią, osadzoną w tajemniczej krainie na
pograniczu jawy i snu. Bardzo pozytywne odczucia wzbudzają ponadto efektowne
przerywniki filmowe, które idealnie wpasowują się w klimat opowieści.
Co
się tyczy postaci, zostały one bardzo starannie narysowane. Nie zapomniano
nawet o takich drobnostkach jak pomarszczone dłonie u starszej kobiety. Małe
zastrzeżenia wzbudza wygląd zaledwie jednej postaci, a konkretnie napotkanej w
szkole młodej nauczycielki. Owa niewiasta nie jest odrażająca, lecz jej głowa
wydała mi się sztucznie doklejona do reszty ciała. A jak prezentują się
animacje bohaterów? Co prawda mogły być ciut bogatsze, ale taki to już urok
gier Hidden Object Puzzle Adventure. Niemniej jednak warto zwrócić uwagę na
sposób przedstawienia konwersacji, gdyż w tego typu produkcjach zazwyczaj nie
widzimy grywalnej postaci w trakcie rozmów. Tymczasem Rose ukazuje się na
ekranie za każdym razem, kiedy przychodzi kolej na jej kwestię dialogową.
Skoro
już wspomniałam o pogawędkach, nie wypada mi przemilczeć sprawy dubbingu.
Aktorzy, którzy użyczyli swoich głosów poszczególnym bohaterom, spisali się
przyzwoicie. Mimo że nie wznieśli się na wyżyny artyzmu, nikt nie przyprawi nas
o krwawienie z uszu. W przypadku pozostałych dźwięków, skomponowana na potrzeby
gry muzyka z powodzeniem potęguje nastrój tajemniczości oraz potencjalnego
zagrożenia. Soundtrack nie obejmuje wielu melodii, lecz wynika to po części z
dość krótkiego czasu rozgrywki. Ukończenie głównego wątku fabularnego zajmuje
niecałe 3,5 godziny, zaś zaliczenie bonusowego rozdziału nie powinno
przekroczyć 60 minut.
Zbłąkane
dusze: Skradzione wspomnienia można nabyć w polskiej, kinowej wersji językowej.
Co do uchybień w rodzimym tłumaczeniu, zauważyłam tylko kilka literówek, które
nie psują pozytywnego odbioru całej produkcji. Opowieść o złym do szpiku kości
klaunie to bez wątpienia jedna z najbardziej dopracowanych gier HOPA, z jakimi
miałam do tej pory styczność. Jeżeli zatem potrzebujecie interesującego tytułu
w ramach wieczornego odpoczynku, śmiało sięgnijcie po pozycję od Alawar
Friday’s Games i pomóżcie Rose odzyskać ukochaną rodzinę.
Ocena:
8/10
Plusy:
+
klimat
+
wciągająca fabuła
+
elementy HO stanowią niewielki ułamek rozgrywki
+
dużo różnorodnych łamigłówek
+
przydatna mapa
+
bardzo ładna grafika
Minusy:
-
szkoda, że zabawa nie trwała chociażby odrobinę dłużej
-
niektóre animacje
-
pojedyncze literówki w polskim tłumaczeniu
Nawet fajna gierka. Hmm niektóre dzieci boją się klaunów. W sumie nawet te, co mają bawić, mają coś w sobie niepokojącego, pewnie dlatego pojawił się ten motyw w horrorach ;p
OdpowiedzUsuń