Wśród gier
niezależnych, pieszczotliwie zwanych „indykami”, nie brakuje produkcji z
wyraźnie artystycznym zacięciem. Twórcy owych tytułów często pragną zaserwować odbiorcom
nie tylko zwykłą zabawę, lecz również skłonić ich do różnych przemyśleń. Czasem
jednak pogoń za artyzmem powoduje, że takiemu projektowi bliżej do czegoś w
rodzaju ciekawego eksperymentu niż do pełnoprawnej gry. Na szczęście Nihilumbra
to zarówno źródło udanej rozrywki, jak i małe dzieło sztuki.
Projekt
niewielkiego studia BeautiFun Games z Hiszpanii początkowo zawitał wyłącznie na
urządzenia przenośne z systemem iOS. Sukces na platformach mobilnych sprawił, iż
kwestią czasu stało się powstanie wersji na komputery PC. Do czynników, które
przesądziły o powodzeniu Nihilumbry, śmiało można zaliczyć fabułę. Chociaż
scenariusz nie jest zbyt rozbudowany, niesie on ze sobą silny ładunek
emocjonalny, a także pozostawia odbiorcy szerokie pole do interpretacji. Przedstawiona
w grze historia koncentruje się wokół losów niejakiego Borna. Już samo imię
owej istoty nie zostało wybrane przypadkowo, gdyż kontrolę nad postacią
przejmujemy tuż po jej narodzinach. Przydomek ten w pewnym sensie odnosi się
również do przebudzenia świadomości bohatera. Nasz protagonista powstaje bowiem
z nicości, w której nie ma miejsca na takie pojęcia jak samodzielność,
indywidualizm czy uczucia. Tymczasem Born wyróżnia się na tle swoich
pobratymców, bezmyślnie podporządkowanych macierzystej Pustce.
Intelektualna ucieczka
Główny
bohater szybko opuszcza świat mrocznej otchłani, do czego skłania go zwykła
ciekawość wraz z chęcią odnalezienia sensu własnego istnienia. Wkrótce też
rezygnuje ze swej pierwotnej, kulistej formy i nabiera humanoidalnych
kształtów, próbując dopasować się do nowego otoczenia. Niestety zaborcza Pustka
nie patrzy przychylnie na zachowanie Borna, dlatego czym prędzej wyrusza w
pościg za niepokornym podopiecznym. Aby nadać ucieczce bohatera jeszcze więcej
głębi, twórcy ubarwili opowieść poprzez obecność narratora. Co ciekawe, zwraca
się on bezpośrednio do naszego protegowanego. Daleko mu jednak do sympatycznego
gawędziarza, który opowiada dzieciom bajki na dobranoc. Mimo że narrator
dostarcza wielu cennych wskazówek, często wpędzi nas w melancholijny nastrój,
zadając pytania na temat moralności, sumienia bądź istoty życia. Mało tego, nie
waha się nazwać Borna „niczym”.
Gra w kolory
Pod
względem mechanizmów rozgrywki, Nihilumbra jest dwuwymiarową platformówką,
która wymaga od graczy nieco pomyślunku. W trakcie naszej przygody przemierzymy
pięć różnych krain, w tym m.in. zaśnieżone szczyty górskie i okolice wulkanu. W
każdym z odwiedzonych światów poznamy nowy kolor, który posiada unikalne
właściwości. Przykładowo niebieski służy do tworzenia śliskich powierzchni,
zieleń umożliwia wysokie skoki, natomiast czerwień to idealny opiekacz. Jak
łatwo zgadnąć, pokonanie napotkanych przeszkód opiera się na odpowiednim
wykorzystaniu poszczególnych barw. Z ich pomocą uporamy się także ze zrodzonymi
przez Pustkę przeciwnikami. W tym celu trzeba manipulować elementami otoczenia w
taki sposób, aby móc ominąć oponentów lub ściągnąć ich prosto w śmiertelną
pułapkę.
Wraz
z kolejnymi postępami oraz poszerzeniem podręcznej palety, nierzadko trafimy na
momenty, kiedy będziemy musieli użyć więcej niż jednego koloru na raz. I choć
dalsze etapy przynoszą wzrost poziomu trudności, postawione przed graczami zadania
nie należą do zbytnio skomplikowanych. Dzięki temu nawet niedzielniacy w miarę
bezstresowo przebrną przez całą kampanię fabularną. Szkoda tylko, że główny
scenariusz nie okazał się trochę dłuższy. Jego zaliczenie zamknie się w
przedziale 3-4 godzin, ale zwolennicy prawdziwych wyzwań prawdopodobnie przejdą
grę w jeszcze krótszym czasie. I to właśnie z myślą o takich odbiorcach
deweloperzy umieścili w Nihilumbrze tryb Pustki, do którego dostęp uzyskamy po ukończeniu
podstawowej kampanii. Dodatkowe poziomy są zdecydowanie trudniejsze, mimo że
już na starcie dysponujemy kompletem kolorów.
Mobilny
rodowód produkcji nie odbił się negatywnie na obsłudze pecetowej konwersji. Przenosząc
swoje dzieło na poczciwe blaszaki, programiści z BeautiFun Games spisali się wprost
rewelacyjnie, ponieważ sterowanie przy użyciu klawiatury oraz myszy jest bardzo
intuicyjne, a przede wszystkim wygodne. Szczególnie przypadł mi do gustu
sposób, w jaki wykorzystujemy „kolorowe” umiejętności naszego uciekiniera.
Mianowicie musimy wtedy przejechać kursorem po wybranym obszarze z jednoczesnym
przytrzymaniem lewego przycisku gryzonia, co poniekąd przypomina malowanie
pędzlem.
Czysty artyzm
Opisując
zalety hiszpańskiego projektu, nie wypada mi pominąć oprawy audio-wizualnej.
Nihilumbra dowodzi, iż do oczarowania graczy nie potrzeba fotorealistycznej
grafiki. Perypetie Borna wyglądają bardzo ładnie i klimatycznie, a przy tym
posiadają unikalny styl, odróżniający je od szeregu innych tytułów. Większość
plansz przywodzi na myśl malowane farbami obrazy, co pogłębia artystyczny
przekaz gry. Na uwagę zasługuje też główny bohater, którego niepozorna aparycja
nie odbiera mu cech istoty z krwi i kości. Kiedy pozostawimy go na moment bez
ruchu, zauważymy reakcje protagonisty na warunki atmosferyczne. Na pustyni
zacznie oblewać się potem, podczas gdy na mrozie będzie drżeć i kichać. Nie
mniejsze wrażenie wywołuje ponadto dźwiękowa warstwa produkcji. W głębokim
głosie narratora można wychwycić pewien chłód, co pasuje do treści jego
komentarzy. Z kolei muzyka autorstwa Álvaro Lafuente to jeden z
najpiękniejszych i najbardziej nastrojowych soundtracków, jakie dane mi było
usłyszeć.
Gdyby
deweloperzy postarali się o nieco dłuższy tryb fabularny, stworzyliby grę
perfekcyjną w każdym calu. Zresztą i tak nie muszą się niczego wstydzić, a
wręcz przeciwnie – jak najbardziej powinni być z siebie dumni. Nihilumbra to
wyśmienita i nietuzinkowa pozycja, której do ideału zabrakło naprawdę niewiele.
Dzieło z Hiszpanii oferuje satysfakcjonującą rozgrywkę, wspaniałe estetyczne
przeżycie, wbijający w fotel klimat oraz skłaniającą do refleksji historię.
Gorąco więc zachęcam do zapoznania się z losami Borna.
Ocena: 9/10
+ intrygująca fabuła
+ klimat
+ obecność narratora
+ gameplay oparty na wykorzystaniu właściwości kolorów
+ wygodne sterowanie
+ świetna oprawa wizualna
+ znakomity soundtrack
+ dla hardcorów - tryb Pustki
Minusy:
- trochę za krótka
O jaa ten klimat, ta grafika, ciekawy motyw. Poczułam się oczarowana <3. Nie stworzyli do tej pory czegoś dłuższego? Bo to chyba miało potencjał.
OdpowiedzUsuń