„Dziewczyna z
pociągu” to powieść, która zrobiła prawdziwą furorę. Thriller psychologiczny
Pauli Hawkins może pochwalić się sprzedażą liczoną w milionach
egzemplarzy na całym świecie. Zyskał też wiele pozytywnych, a nawet wręcz
pełnych ekscytacji opinii, czego dowodem są chociażby rekomendacje, wydrukowane
na okładce polskiego wydania. Znajdziemy tam bowiem m.in. pochwały, jakie to
pod adresem utworu kierują tak popularni autorzy jak Stephen King czy Tess
Gerritsen. Nie da się zaprzeczyć, że podobne zachwyty nierzadko stanowią
dodatkową zachętę, ale i zarazem potrafią podwyższyć oczekiwania. Dlatego, po
przeczytaniu książki, tym bardziej nie rozumiem, o co aż tyle szumu. Owszem,
nie brak tu intrygującego pierwiastka, lecz uczucia niedosytu również.
Brytyjska
pisarka sięga w przedstawionej historii po pierwszoosobową narrację, przy czym
nie poprzestaje na jednej perspektywie. Bezpośrednio do głosu dojdą na kartach
powieści trzy postacie, aczkolwiek rola tej najważniejszej przypada Rachel,
czyli tytułowej dziewczynie z pociągu. Kobieta codziennie dojeżdża podmiejską
koleją do Londynu, by pod wieczór wrócić do lokum koleżanki, u której od
pewnego czasu pomieszkuje kątem. Na przykładzie Rachel autorka kreśli zresztą
sugestywny wizerunek kogoś, kto się stoczył. Protagonistka popadła niestety w
alkoholizm, często chodzi skołowana i generalnie przestała o siebie dbać. Wciąż
roztrząsa nieudane małżeństwo, nie mogąc zapomnieć o byłym mężu Tomie. Trochę
swoistego ukojenia przynoszą jej jednak podróże pociągiem, podczas których
regularnie obserwuje mijane domy. Szczególnie upodobała sobie jeden – nr 15,
znając na pamięć detale w wyglądzie budynku. Jeszcze bardziej zwraca uwagę na
właścicieli tychże czterech ścian – pary, której nadaje wymyślone imiona: Jason
i Jess. Ba, snuje wyobrażenia o idyllicznym, według niej, życiu owej dwójki,
czując więź z obcymi wszak ludźmi.
Co
istotne, podpatrywana przez Rachel kobieta jest drugą narratorką. Megan, bo tak
faktycznie nazywa się „Jess”, to kobieta z przeszłością. Obecnie niby wiedzie dość
spokojną, ale pozbawioną pełnej satysfakcji egzystencję. Niemniej dla mnie
Megan jawi się przede wszystkim jako osoba, która sama za bardzo nie wie, czego
oczekuje od życia. Raz znudzona stagnacją, a kiedy indziej niespecjalnie… Trzecią
postacią, do której umysłu zajrzymy, jest natomiast Anna. Niegdyś również ta
trzecia w związku Toma i Rachel, zostając potem nową żoną mężczyzny oraz matką
jego dziecka. Kobieta jest zdecydowana co do swojego najważniejszego celu –
pragnie strzec rodzinnej stabilizacji u boku ukochanego. Wprawdzie pomyśli w
pewnym momencie, że może lepiej jej było jako kochance, lecz to przez piętrzące
się obawy. Nie zdradzając zbyt wiele, pozwolę sobie napomknąć, iż Annę
denerwują przykładowo telefony od Rachel do Toma. A skoro kiedyś ochoczo odbiła
chłopa innej, zacznie się też bać kolejnego odwrócenia sytuacji.
Bohaterowie
(zarówno wyżej wymienione niewiasty, jak i ludzie z ich najbliższego otoczenia)
nie zaliczają się do takich, których można by polubić ani którym człowiek by
kibicował. Ale o ile w przypadku Megan oraz Anny jestem w stanie to zaakceptować,
tak u Rachel przydałby się jakiś punkt zaczepienia, żeby wytworzyć pewną nić
sympatii bądź nieco bardziej przejąć się kiepskim położeniem kobiety. Przyznać
ponadto muszę, że książka początkowo trochę mnie nużyła. Na szczęście, wraz z
rozwojem fabuły pojawia się więcej zajmujących momentów. Takich, jakie
zasiewają rozmaite wątpliwości i motywują do podążania tropem ewentualnych
odpowiedzi. Rachel zobaczy wreszcie coś, co zaburzy idealizowany obraz pary z „piętnastki”.
Jednakże jeszcze ciekawiej robi się po tajemniczym zniknięciu Megan, które
pozwoli mocno trunkującej kobiecie wyjść poza funkcję biernej obserwatorki z oddali.
Rachel próbuje zweryfikować swoje teorie, węsząc wokół losu zaginionej. By móc
silniej wniknąć w tę sprawę, brnie w różne kłamstwa i sama przysparza sobie
nowych komplikacji.
Mimo
wszystko – jak zasygnalizowałam we wstępie – do końca nie mogłam pojąć fenomenu
„Dziewczyny z pociągu”. Jeśli chodzi o tytuły, które zestawiają kryminalną
intrygę z uwypukloną warstwą psychologiczną, większą wartość literacką
posiadają przykładowo „Morderstwa nad Shadow Creek” Joy Fielding czy „Ostre
przedmioty” Gillian Flynn. Propozycja od Pauli Hawkins jest zaś w moim odczuciu
po prostu przyzwoitą, acz wyjątkowo skutecznie rozreklamowaną lekturą. I choć planuję
obejrzeć film na bazie powieści, a do tego nie zamykam się na dalszy kontakt z
twórczością autorki, to peanów na cześć owej książki układać nie zamierzam.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł
polski: Dziewczyna z pociągu
Tytuł
oryginalny: The Girl on the Train
Autor: Paula Hawkins
Wydawnictwo:
Świat Książki
Liczba
stron: 328
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.