niedziela, 17 lutego 2019

Cateau (PC) - recenzja


Paryż, a tam przyjaciółka w potrzebie i koty, które także nie pogardzą naszym wsparciem. Wpierw jednak powinniśmy do wszystkich odpowiednio dotrzeć, by móc uzyskać jak najlepszy efekt. Przed takim właśnie zadaniem staniemy w darmowym i przemawiającym do ludzkiej wrażliwości Cateau, którego to opracowaniem zajęło się niezależne studio Lemon Curd Games ze Szwecji.

Debiutancki projekt szwedzkiego zespołu deweloperskiego reprezentuje gatunek visual novel i pozwala wcielić się w postać, jakiej możemy nadać dowolne imię. Nasze wirtualne alter ego mieszka w stolicy Francji, gdzie dzieli lokum ze swoją kumpelką Roselle. Tak się natomiast składa, iż współlokatorce od pewnego czasu nie dopisuje dobra forma. Nie dość, że ciągle źle się czuje i jest ostatnio bardzo zamknięta w sobie, to – na dokładkę – najchętniej nie wyściubiałaby nosa poza własny pokój. Dlatego postanawiamy wyrwać Roselle z depresyjnego stanu, próbując sprawić, by życie znów nabrało dla niej barw. Okazja ku temu nadarza się zaś praktycznie przypadkiem, kiedy w drodze do pracy spotykamy kota. Nie jest to zresztą jedyny mruczek, z jakim zawrzemy znajomość w przeciągu kilku najbliższych dni.

No dobrze, ale co owe zwierzaki mają wspólnego z problemami Roselle? Otóż dziewczyna uwielbiała niegdyś przebywać w towarzystwie kotów, niezwykle łatwo nawiązując z nimi kontakt. Stąd staramy się niejako podążyć śladami młodej kobiety, czyniąc pierwsze kroki w dziedzinie prowadzenia takowej komunikacji. Zrobimy też zdjęcia wąsatym stworzeniom i oczywiście nie omieszkamy pokazać tychże fotek koleżance, co skłoni ją do wyrażania swoich opinii tudzież rad. Takie rozpisanie scenariusza przełożyło się z kolei na prostą, acz zarazem ciepłą opowieść, która krzewi ideę niesienia pomocy. I to nie tylko w kontekście bliskiej osoby, lecz także empatii względem zwierząt. Bo nadmienić trzeba, że błąkające się po ulicach Paryża futrzaki również mogą zyskać na naszej przyjaźni.


To, jak potoczy się przedstawiona historia, zależy już w dużej mierze od nas. Typowa dla powieści wizualnych mechanika polega tu na śledzeniu dialogów i przemyśleń grywalnej postaci, każąc w międzyczasie podejmować różnorakie wybory. Decyzje te dotyczą głównie naszych interakcji z poszczególnymi czterołapami, co bynajmniej nie odbywa się ściśle wedle jednego szablonu. Zwierzęta, jak ludzie, posiadają przecież rozmaite charaktery, a twórcy trafnie to zademonstrowali na przykładzie kocich bohaterów gry. Natkniemy się bowiem na trzech wąsaczy: dzikiego króla ulicy, raczej spokojnego łasucha i dość płochliwego maluszka. Każdy wymaga zatem innego podejścia, a dostępne dla danej sytuacji działania wywołują odmienne reakcje, w szerszej perspektywie rzutując na to, jaki finał zobaczymy.

Przejście produkcji za pierwszym razem może zabrać około 40 minut, ewentualnie troszkę krócej lub dłużej, co ma związek z osobistym tempem czytania angielskiego tekstu. Co ciekawe, stosunkowo łatwo dotrzeć do najszczęśliwszego zakończenia, zwłaszcza że w momencie dokonania jakiegoś wyboru widzimy dodatkowo ikonkę symbolizującą bieżące nastawienie kiciusia. Wprawdzie nie da się cofnąć wskazania pojedynczej opcji, ale zaimplementowano przycisk, dzięki któremu przeskoczymy do początku trwającej akurat scenki. Swoją drogą, absolutnie nie uważam powyższego posunięcia za wadę – gracz po prostu sam zdecyduje, czy woli najpierw iść, że tak to ujmę, na żywioł, czy walczyć o najlepsze zwieńczenie bez powtarzania całości.


Mimo że Cateau porusza niebłahe wszak tematy, grze nie można odmówić sympatycznej atmosfery, do której bezsprzecznie przyczynia się oprawa audiowizualna. Statyczne plansze cieszą oczy estetyczną kreską oraz generalnie pastelową kolorystyką. Dominują tutaj odcienie z pogranicza różu i fioletu, jednocześnie trzymając się z dala od rejonów przesadnej cukierkowatości. Co do zwierzęcych postaci, zadbano o ich zróżnicowany, a przy tym bardzo ładny wygląd. Ba, nawet włochaty bandyta ma w sobie coś uroczego, potrafiąc skraść serca zdeklarowanych kociarzy. Plusem są ponadto emocje na kocich pyszczkach, a i Roselle też wypada pod tym kątem bez zarzutu. Osobny plus należy się jeszcze muzyce, gdyż soundtrack z powodzeniem oddaje klimat paryskich uliczek.

Reasumując, pozycja spod szyldu Lemon Curd Games to pełna wdzięku historia, która zgrabnie łączy wątki międzyludzkiej przyjaźni oraz budowania podobnych więzi z innymi stworzeniami. Oprócz tego, niezależny tytuł zwraca uwagę na los bezdomnych zwierzaków, zachęcając do zainteresowania się ich położeniem. Nie bez znaczenia pozostają też przyjemne melodie, wespół z grafiką. A i fakt, że to darmowa gra, stanowi kolejny impuls do sprawdzenia Cateau. Nie ukrywam, zżyłam się triem pociesznych kociaków, które, nawiasem mówiąc, możemy na pewnym etapie rozgrywki nazwać według własnego uznania. Sądzę więc, że produkcja ta ma duże szanse przypaść do gustu zarówno fanom visual novel, jak i miłośnikom kotów.



------------------------------------------------

Recenzję przygotowałam w oparciu o wersję PC, dostępną na Steamie pod tym adresem. Warto jednak wiedzieć, iż gra ukazała się również na urządzeniach mobilnych z Androidem. Przenośną edycję, tak na marginesie też darmową, można pobrać przez Google Play.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.