wtorek, 19 lutego 2019

"Krwawe walentynki" - recenzja


Górnik z filmu w reżyserii Patricka Lussiera wybrał iście przewrotny sposób na świętowanie walentynek. Bo choć zdaje się pamiętać o okolicznościowych serduszkach, przelewa przy tym dużo cudzej krwi, z impetem wymachując kilofem. A może tylko o zabijanie mu chodzi, zaś dzień zakochanych stanowi po prostu coś w rodzaju dodatkowej inspiracji stylistycznej? Bądź co bądź, fani slasherów nie powinni mieć powodów do narzekań.

Fabuła amerykańskiego obrazu, który, tak na marginesie, jest remakiem kanadyjskiego horroru z 1981 roku, zabiera widzów do niewielkiego, górniczego miasteczka Harmony. Co oczywiste, sugerująca idyllę nazwa nie chroni tej mieściny ani jej ludności przed kłopotami. Wszystko zaczęło się natomiast od tragicznego wypadku, do jakiego to doszło niegdyś w lokalnej kopalni. Wprawdzie pewien górnik – Harry Warden – zdołał przeżyć i bodajże po roku wybudził się ze śpiączki, lecz sęk w tym, że urządził przy okazji masakrę. Niby szaleniec został wówczas zneutralizowany, stając się potem przykrym wspomnieniem. Mija jednak 10 lat – zbliżają się akurat walentynki i zarazem rocznica swawoli pana Wardena. Niestety, nadciąga również wyjątkowo niemiły bonus pod postacią nowych makabrycznych zgonów. Zasadnicze pytanie brzmi więc tak: znowu Harry, czy tym razem naśladowca?

Scenariusz filmu nie należy do skomplikowanych ani oryginalnych, lecz nie mamy przecież do czynienia z taką historią, od której obowiązkowo wymagałoby się tego typu rzeczy. Ważne wszak, żeby się nie nudzić. A ten warunek został na szczęście spełniony – chociażby dzięki żwawemu tempu akcji. Muszę też przyznać, iż twórcom udało się całkiem nieźle zasiać kilka wątpliwości odnośnie do tożsamości mordercy w głównej linii czasowej. Co do samych postaci, nikogo nie powinien zaskoczyć brak złożonych portretów psychologicznych. Powtarzam – to nie ten adres. Niemniej kluczowi bohaterowie uniknęli statusu do bólu mdłych manekinów, mimo że nie emanują ogromną charyzmą. Na czoło wysuwa się tu z kolei trójka protagonistów: powracający właśnie w rodzinne strony Tom Hanniger (w tej roli Jensen Ackles, czyli jeden ze słynnych braci Winchesterów z serialu „Supernatural”), jego dawna miłość Sarah (Jaime King) oraz mąż owej kobiety – szeryf Tom Palmer (Kerr Smith).

Jak zasygnalizowałam już na wstępie, „Krwawe walentynki” to reprezentant kina grozy, a konkretnie jego podgatunku zwanego slasherem. W myśl obranej konwencji, istotnym elementem warstwy fabularnej są zatem kolejne ataki mordercy i związany z tym faktem rosnący licznik ofiar. Dlatego przedstawione na ekranie wydarzenia nie obywają się bez brutalnych scen, które nie zawiodą amatorów mocnych obrazków. Słowem, skrywający się pod górniczymi szatami psychopata nie cacka się z napotkanymi nieszczęśnikami. Warto swoją drogą przypomnieć, że film nakręcono z użyciem efektów 3D. Co prawda widziałam wersję 2D na DVD, lecz bez trudu dostrzegłam pojedyncze, dostosowane pod trójwymiar sekwencje (np. rzut kilofem i śmiertelny skutek kontaktu z takim narzędziem). Te – owszem – są jeszcze bardziej przerysowane, acz w przypadku seansów 3D to zapewne dodatkowy atut. Kontynuując temat kwestii wizualnych, nie zapomniano ponadto o górniczych aspektach scenerii. Stąd zobaczymy miejscową kopalnię od zewnątrz i od środka, przy czym najlepiej wypadają wnętrza z ograniczonymi – pod kątem przestrzeni – korytarzami.

Podsumowując, „Krwawym walentynkom” daleko do ambitnego kina, ale też nigdy do takiego miana nie aspirowały. Zgodnie z tytułem produkcji, twórcy najzwyczajniej w świecie zrealizowali swój biznesplan, który polega na zadowoleniu docelowej grupy odbiorców. Do tego fabuła została na tyle sprawnie poprowadzona, że potrafi wciągnąć potencjalnych widzów, zamiast skłaniać ich do ziewania czy intensywnego wypatrywania rozmaitych głupotek.



--------------------------------------------------
Tytuł polski: Krwawe walentynki / Krwawe walentynki 3D
Tytuł oryginalny: My Bloody Valentine / My Bloody Valentine 3D
Reżyseria: Patrick Lussier
Scenariusz: Todd Farmer, Zane Smith
Obsada: Jensen Ackles, Jaime King, Kerr Smith, Kevin Tighe, Edi Gathegi
Gatunek: horror
Produkcja: USA
Rok premiery: 2009
Czas trwania: 101 minut

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.