sobota, 22 czerwca 2019

"Dotyk strachu", Erica Spindler - recenzja


To, co spotkało przed laty Harlow Anastazję Grail, mogłoby złamać niejednego dorosłego człowieka. Tymczasem główna bohaterka „Dotyku strachu” przeżyła istny horror wtedy, kiedy była jeszcze dzieckiem. Nic więc dziwnego, że bolesna przeszłość kładzie się cieniem na jej egzystencji nawet po ponad dwóch dekadach. Co gorsza, na horyzoncie zaczyna jawić się swoista powtórka ze śmiertelnie niebezpiecznej rozgrywki.

Erica Spindler, autorka „Dotyku strachu”, który to pierwotnie ukazał się na polskim rynku pod tytułem „Tylko chłód”, otwiera całą historię wstrząsającym prologiem, czyniącym dziecko zarówno świadkiem, jak i ofiarą przemocy. Mianowicie jest rok 1978. Harlow, wówczas trzynastoletnia dziewczynka, zostaje uprowadzona wraz ze swoim kolegą – zaledwie sześcioletnim Timmym. Następnie przeskakujemy do właściwej akcji, którą osadzono w roku 2001. Nasza protagonistka nazywa się teraz Anna North i mieszka na terenie Nowego Orleanu, zerwawszy niemal wszystkie więzy z dawnym życiem. Jak już zasygnalizowałam we wstępie, kobietę wciąż nawiedzają traumatyczne wspomnienia. Niemniej potrafi na co dzień funkcjonować, a do tego częściowo ucieka w świat literatury, pisząc mroczne powieści z pogranicza sensacji, thrillera i kryminału. Tyle że koszmar powraca w końcu ze wzmożoną siłą, zaś enigmatyczna korespondencja od niejakiej Minnie, młodziutkiej fanki pióra Anny, stanowi tu jedynie wierzchołek góry lodowej.

Pani Spindler skonstruowała fabułę przy użyciu takich składników jak choćby tajemnicze zniknięcie, badania nad wpływem dziecięcych traum na ludzką psychikę czy nowoorleańskie morderstwa, których ofiarami padają rudowłose kobiety. Co istotne, poszczególne elementy nie odciągają czytelników od nadrzędnego tematu utworu, w zamian elegancko się z nim spajając. A motywem przewodnim pozostaje oczywiście widmo realnego zagrożenia nad głową Anny vel Harlow i związane z tym pytanie odnośnie do tożsamości prześladowcy. Czyżby chodziło o zemstę porywacza, który to w przeszłości nie zdołał sobie nabić kiesy okupem? Czy może bohaterkę postanowił udręczyć ktoś zupełnie jej nieznany? Przyznać trzeba, że autorka przyszykowała pomysłowe wytłumaczenie w kwestii tej kluczowej zagadki. Ale czy zaskakujące? I tak, i nie. Bo ja akurat dość szybko pomyślałam o pewnej teorii, która okazała się potem słusznym tropem. Nie zmienia to jednak faktu, iż pod kątem całokształtu dostałam trzymającą w napięciu lekturę. Generalnie pozytywnego wrażenia nie rujnuje też wątek romantyczny, mimo że momentami zbytnio trącił typowym harlequinem.

Co się tyczy kreacji postaci, ten aspekt powieści wypada w ogólnym rozrachunku dobrze. Amerykańska pisarka poświęca bowiem uwagę odpowiedniemu przedstawieniu bohaterów i rzuca równocześnie okiem na różne ich sprawy. Dowiemy się zatem przykładowo, że oficer śledczy Quentin Malone ma pokaźne grono krewnych w policyjnych szeregach. Z kolei jego zawodowy partner – Terry Landry – posłuży przy okazji do wplecenia wątku faceta, który jest bliski totalnej rozsypki, a to przez nieliche problemy małżeńskie oraz rosnące skłonności do nadużywania alkoholu. Przyjrzymy się także m.in. sylwetce psychologa Benjamina Walkera, natomiast Bill i Dalton, para zaprzyjaźnionych z panną North sąsiadów, wniosą do fabuły odrobinę rozluźnienia, nienachalnie robiąc wobec tego za swego rodzaju comic relief.

Reasumując, „Dotyk strachu” serwuje odbiorcom porządnie skrojoną intrygę, umiejętnie zagęszczając atmosferę wokół doświadczonej przez los protagonistki. Wprawdzie wolałabym być nieco mniej domyślna w pewnej materii, a tutejszym amorom przydałoby się więcej finezji, lecz ani przez chwilę nie musiałam narzekać na nudę. Dlatego zamierzam kontynuować swój kontakt z prozą Eriki Spindler, zwłaszcza gdy najdzie mnie chrapka na taką rozrywkę z nutką kryminalnego dreszczyku.
                                       


-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Dotyk Strachu / Tylko chłód
Tytuł oryginalny: Bone Cold
Autor: Erica Spindler
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Liczba stron: 464

4 komentarze:

  1. Nie znam zupełnie tej autorki. Jakoś tak wszystkie jej książki wydawane są bez tego "szoł", przez co jest to chyba pierwsza recenzja jej twórczości z jaką się spotykam.
    Nie wiem, czy jest to książka dla mnie, bo trochę martwi mnie ta przewidywalność i niespójność :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat poszczególne wątki ładnie się spajają, tyle że ten romantyczny mógłby zostać trochę lepiej zrealizowany, a rozwiązaniu najważniejszej tajemnicy przydałby się większy element zaskoczenia (niby miał być, lecz istotną niespodziankę rozgryzłam). Mimo wszystko autorka podtrzymała moje zainteresowanie od pierwszej do ostatniej strony, więc absolutnie nie żałuję poświęconego książce czasu (to jest w ogóle jedna ze starszych pozycji tej pisarki). Wyżej jednak oceniam "Ślepą zemstę", która ma według mnie faktycznie zaskakujący finał. No i "Pierwszą żonę", w której również są lepiej mylone tropy. Więcej powieści tej autorki póki co nie czytałam, ale będę powoli nadrabiać, zwłaszcza że żadna z dotąd poznanych książek mnie nie znudziła. :)

      Usuń
  2. Mam jedną książkę tej autorki na polce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam więc nadzieję, że książka ta okaże się ciekawą lekturą. :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.