piątek, 7 czerwca 2019

"Ktoś ukradł Prążka!", Holly Webb - recenzja


„Ktoś ukradł Prążka!” to sympatyczna książeczka dla dzieci, traktująca głównie o tym, że posiadanie zwierzęcia oznacza nie tylko mnóstwo radości, ale i konieczność wzięcia dużej odpowiedzialności. Wszak domowi pupile nie są zabawkami, lecz żywymi stworzeniami, które wymagają należytej opieki.

Autorką tejże historii jest Holly Webb, brytyjska pisarka, która specjalizuje się w pozycjach skierowanych do małoletnich czytelników. Na literackim koncie ma zaś m.in. serię „Zaopiekuj się mną”, w jakiej to skład wchodzi właśnie „Ktoś ukradł Prążka!”. Co istotne, poszczególne tomy cyklu serwują odbiorcom samodzielne historie, tyle że ze wspólnym mianownikiem pod postacią dziecięcych i zwierzęcych bohaterów na pierwszym planie. W przypadku tej konkretnej książki prym wiodą natomiast poczciwa dziewczynka Oliwka oraz słodziutkie kociątko, czyli tytułowy Prążek.

Elżbieta i Jan Wach, rodzice wyżej wymienionej protagonistki, postanawiają przygarnąć kota, pamiętając przy tym o marzeniu swojej latorośli. Co zatem zrozumiałe, mała bohaterka jest przeszczęśliwa, a gdy do familii dołącza wkrótce nowy, wąsaty członek, dziewczynka otacza go ogromną troską. Prążek, który swoją drogą otrzymuje takie imię za sprawą ciemnej pręgi na koniuszku ogona, podbija oczywiście serca pozostałych domowników. Ów zachwyt udziela się też nawet Szymkowi, starszemu bratu Oliwki, choć ten napomknął raz przed przybyciem zwierzaka, że osobiście preferowałby psa. Niemniej chłopiec i tak dostarczy swojej siostrze powodów do niepokoju.

Gwoli ścisłości, dziewczynkę martwi nie tyle sam Szymon, co jego kolega Robert Stępień. Bo nie dość, że syn państwa Wach odznacza się psotną naturą, to na dokładkę, towarzysz zabaw ma na niego zły wpływ, będąc jeszcze większym łobuziakiem. Gdy więc Szymek zapragnie zapoznać Prążka z Robertem, zapewnienia o tym, że kumpel uwielbia mruczki, nie uspokajają Oliwki. No i niestety, pojawi się poważny problem. Nie wnikając w to, kto i jak zawinił, efekt odwiedzin przyjaciela jest taki, że po kotku ani śladu. Stąd rodzina rozpocznie poszukiwania zguby, zyskując w międzyczasie wsparcie kilku innych osób. Zaistniała sytuacja dodatkowo z kolei podkreśli istotę zachowania czujności w stosunku do maleńkich pupili, które – ze względu na skromne rozmiary – tym bardziej mogą gdzieś się zawieruszyć i wpaść w kłopoty.

Co do edukacyjnego wydźwięku utworu, niebagatelną rolę odgrywa również wprowadzenie wątku Ośrodka Ratowania Kotów. Fundacji, za pośrednictwem której Prążek trafia pod dach Oliwki i jej bliskich. Holly Webb nienachalnie, acz czytelnie wplata bowiem do fabuły parę informacji o procedurach adopcyjnych, jakie obowiązują w takiego rodzaju organizacjach. Przemyci ponadto uwagi o tym, by przykładowo pamiętać o wizytach u weterynarza i stosownych szczepieniach. Właściwie jedyny drobny zarzut mam wobec szynki, której niewielką porcją poczęstował się w pewnym momencie Prążek. Po prostu zabrakło mi wzmianki na temat tego, że taka wędlina, zwłaszcza wieprzowa, nie jest wskazana dla kotów.

„Ktoś ukradł Prążka!” to krótka i nieskomplikowana historyjka, aczkolwiek jej ogólna prostota jest bezdyskusyjnym atutem, szczególnie że polski wydawca – Zielona Sowa – klasyfikuje tę książkę jako propozycję dla dzieci w wieku 6-8 lat. Co więcej, łatwy do wychwycenia przekaz obejmuje tu też sygnalizowanie emocji kluczowych bohaterów, kiedy zachodzi taka potrzeba (np. smutek czy lęk kotka, gdy malec przebywa z dala od swojej młodej pani). A i czarno-białe ilustracje spod ręki Katherine Kirkland są miłym plusem do oferowanej treści, stawiając na formę ładnych, ołówkowych szkiców.



-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Ktoś ukradł Prążka!
Tytuł oryginalny: Smudge the Stolen Kitten
Autor: Holly Webb
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 128

2 komentarze:

  1. Kojarzę ta serię. Świetne ksiazeczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z tej serii na razie tylko tę jedną pozycję przeczytałam, ale nie wykluczam sięgnięcia po coś jeszcze z owego cyklu. Choć nie należę do docelowej grupy czytelników, był to dla mnie króciutki, ale całkiem miły przerywnik od innych lektur. :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.