Tragiczny los dziewczyny,
której śmierć pogrążyła w żałobie jej rodzinę. Dramat tych, których bliscy mogą
lada moment znaleźć się lub już wylądowali w ścisłym kręgu podejrzanych. A w
centrum tego wszystkiego konieczność dotarcia do definitywnej odpowiedzi na
pytanie „Kto zabił?”. Tylko szkoda, że cała ta historia, choć dość szybko się
ją czyta, wywołuje co najwyżej bardzo umiarkowane emocje.
Fabułę powieści pt. „Mam na ciebie oko” otwiera wątek imprezy, która ma fatalny finał. Albo raczej epilog, skoro tragedia nastąpiła wtedy, kiedy goście zdążyli się rozejść. Oto bowiem osiemnastoletnia Kerry Dowling urządziła pod nieobecność rodziców domówkę dla szkolnych znajomych. Niestety, tak się potem złożyło, że zajęta porządkami dziewczyna została zaatakowana i zamordowana. Nazajutrz zaś najbliżsi krewni Kerry – rodzice oraz starsza siostra Aline – znajdują jej martwe ciało w basenie na tyłach posesji. Podejrzenie szybko pada na Alana Crowleya, zazdrosnego chłopaka ofiary. Ale czy to faktycznie on jest winien? Całkiem sporo do powiedzenia w tym temacie miałby upośledzony umysłowo sąsiad Dowlingów – dwudziestoletni Jamie Chapman, obserwujący feralne zajście minionego wieczoru. Tyle że matka młodego mężczyzny każe mu milczeć, bojąc się, iż syn sam zostanie oskarżony. Kobietę też nękają zresztą wątpliwości odnośnie do tego, czy Jamie był rzeczywiście świadkiem, czy może jednak sprawcą.
Mimo że zaciekawił mnie ogólny zarys fabularny, nie był to jedyny powód, dla którego sięgnęłam po tę książkę. Parokrotny kontakt z piórem Mary Higgins Clark pozwolił mi swego czasu zrozumieć popularność amerykańskiej literatki, procentując poznaniem solidnych, kryminalnych historii. Niemniej tym razem nie uświadczyłam dostatecznego napięcia, jakie to oferowały np. „Dwa słodkie aniołki” czy „Jesteś tylko moja”. Niby dążenie do rozwiązania zagadki zostało poniekąd rozbite na dwie, ściśle ze sobą powiązane płaszczyzny, gdyż detektyw Michael Wilson, który prowadzi oficjalne śledztwo, może liczyć na wsparcie osoby z lepszym dojściem do szkolnego otoczenia Kerry. Gwoli ścisłości, mowa o Aline, rozpoczynającej akurat pracę pedagoga w lokalnym liceum. Sęk w tym, że mozolne tempo całego dochodzenia odbijało się niekiedy na dynamice narracji. Na dokładkę, stosunkowo prędko domyśliłam się, kto z bohaterów jest mordercą.
Owszem, krótkie rozdziały, zwięzły styl i dużo dialogów pomagały w generalnie szybkim pokonywaniu kolejnych stron, lecz nie odczułam szczególnego zaangażowania. Poza tym, zauważyłam, że autorka miewa tutaj tendencje do powtarzania wybranych informacji. Wprawdzie ponowne ich przytaczanie następuje z różnych perspektyw, co częściowo usprawiedliwia obecność takiego zabiegu, ale nierzadko odnosiłam wrażenie, że służyło to jednocześnie sztucznemu wydłużaniu tej niewygórowanej objętościowo powieści. Trochę lepiej wypada natomiast motyw pragnienia ochrony własnego dziecka, aczkolwiek także nie ustrzegł się pewnych powtórzeń. Najwięcej miejsca w owej kwestii poświęcono rozterkom matki Jamiego. Marge, bo tak ma na imię pani Chapman, martwi się o syna, który może ściągnąć na siebie kłopoty przez swoją naiwność, specyficzne postrzeganie świata i wypowiedzi. Tego typu przejawy troski widać jeszcze również m.in. u rodziców młodego Crowleya, którzy – mimo napiętych stosunków z Alanem – nie żałują pieniędzy na adwokata, by ustrzec chłopaka przed życiem za kratkami.
„Mam na ciebie oko” to jedna z ostatnich powieści w bogatym dorobku amerykańskiej pisarki. Przez pewną sympatię, jaką mam względem twórczości Mary Higgins Clark, tym bardziej więc żałuję, że owa książka nie okazała się bardziej dopracowana. Nie jest to aż tak zły tytuł, który radziłabym każdemu omijać szerokim łukiem. Ale nie jest też tak dobry, by go rekomendować. Po prostu wyraźnie rozczarowuje w porównaniu z tymi pozycjami autorki, z którymi miałam styczność. Słowem, rzecz raczej dla największych miłośników prozy pani Higgins Clark, pragnących przerobić całe jej literackie portfolio. Bądź co bądź, ewentualnym zainteresowanym zalecałabym potraktować tajemnicę zabójstwa Kerry jako przerywnik od bardziej pochłaniających lektur, kiedy to – przykładowo – chcieliby coś przeczytać przy równoczesnym uniknięciu ryzyka oderwania się od innych zajęć na zbyt długo.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Mam na ciebie oko
Tytuł oryginalny: I've Got My Eyes on You
Autor: Mary Higgins Clark
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 288
Naprawdę wyczerpująca recenzja. Ale ja teraz - szukam nieco lżejszych raczej "klimatów". Niemniej nie mówię nie. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńDziękuję i również serdecznie pozdrawiam. :)
UsuńAutorki nie kojarzę, ale skoro tak chwalisz jej pisanie, na bank przeczytam jakąś jej książkę. Wybiorę jednak inny tytuł, skoro tutaj znalazło się parę braków. Chociaż tematycznie bardzo mi się spodobał - lubię zagadki kryminalne, a ta trochę przypomina mi fabułę jednego z odcinków NCIS: Miami. :P
OdpowiedzUsuńKiedyś przeczytałam trochę jej starszych powieści i byłam zadowolona. Tak więc sama też jeszcze kiedyś sięgnę po coś z twórczości tej autorki. :)
UsuńNigdy jeszcze nie słyszałam o tej książce . Zachęcasz do przeczytania, chodź już sporo wiem.
OdpowiedzUsuńOsobiście akurat zbytnio nie polecam tej konkretnej powieści, aczkolwiek szybko się ją czyta. Gdybyś jednak chciała zacząć przygodę z tą autorką, lepiej raczej zacząć od czegoś innego spod jej pióra.
Usuńto jest mój styl lektury :D chętnie czytnę;)
OdpowiedzUsuńMoże akurat Tobie bardziej przypadnie do gustu ta książka, acz sama autorka ma na swoim koncie lepsze historie. :)
Usuńprzeczytałabym wszystko xd
Usuń:)
UsuńCoś w moim typie, mogłaby mi się spodobać ta książka:)
OdpowiedzUsuńJak natkniesz się na ten tytuł w bibliotece, nic nie szkodzi sprawdzić. Mnie akurat nie zachwyciła owa powieść, ale zapewne jeszcze sięgnę po twórczość tej autorki, skoro czytałam inne i lepsze książki spod jej pióra. :)
UsuńNie znam tej autorki. Ciekawe jakby mi się spodobała ta książka. :) Może spróbuję ją przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńMnie akurat ta powieść nie porwała, ale zawsze jest jakaś szansa, że kto inny będzie bardziej zadowolony. :)
UsuńCzytałam jej jedną książkę... coś o nożu i było okej. Szkoda że bez szału
OdpowiedzUsuńPewnie "Sen o nożu" - też kiedyś czytałam, ale już dawno. Nie pamiętam szczegółów, lecz byłam zadowolona z lektury.
UsuńMoże być super na jesień ❤
OdpowiedzUsuńByć może Tobie bardziej spodoba się ta książka.
UsuńHm. W takim razie raczej się na nią nie skuszę 😉
OdpowiedzUsuńOki. :)
UsuńSzkoda, że akurat ta książka Cię rozczarowała. Ale tak to już czasami bywa :)
OdpowiedzUsuńTym razem powieść tej autorki nie wciągnęła mnie zbytnio, ale mam nadzieję, że przy innych spotkaniach z jej twórczością będzie lepiej, tak jak w minionych latach, kiedy w moje ręce wpadło trochę książek spod jej pióra. :)
UsuńNo cóż, szkoda, że "Mam na Ciebie oko" Cię rozczarowało, ale z drugiej strony chyba każdy autor miewa słabsze pozycje. ;) Nie mniej czuję się skuszona, może nie tą konkretną lekturą, ale tak jak polecasz, wcześniejszymi książkami Mary Higgins Clark. ;)
OdpowiedzUsuńTe, co przeczytałam swego czasu, mnie nie rozczarowały. Sporo jeszcze innych książek tej autorki przede mną, więc nie zamierzam kończyć z poznawaniem jej twórczości. Tak jak sama przyznałaś, każdemu autorowi przytrafiają się słabsze utwory.
UsuńZapoluję na pozostałe książki autorki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Również pozdrawiam. :)
UsuńMyślę, że skuszę się na autorkę ale nie koniecznie na te dzieło. W sumie podobnie wyszło z ostatnią książka u mnie. Lubię Ziemiańskiego ale ta w porównaniu do innych była słaba :P Najwidoczniej pisarze mają też swoje słabsze chwile, czy tam pomysły :P
OdpowiedzUsuńZ twórcami gier i filmów też tak bywa, że zaliczają spadki formy. Co do Ziemiańskiego, nie czytałam jeszcze żadnej jego książki.
UsuńJa akurat bardzo lubię cały cykl Achai :)
UsuńNo to może zacznę od tej serii. :)
Usuń