Tess Gerrisen nie daje chwil wytchnienia bohaterkom „Autopsji”, czyli piątego tomu swojego flagowego cyklu „Rizzoli i Isles”. Cóż, takie też uroki pracy, jaką wykonują protagonistki serii. Wszak Jane Rizzoli jest detektywem z wydziału zabójstw, a Maura Isles sądowym patologiem. Nic dziwnego, że obie kobiety regularnie mierzą się z kryminalnymi zagadkami. Niemniej pierwszą z wyżej wymienionych pań powinien akurat pochłonąć szczególnie ważny moment prywatnego życia, bo rychłe narodziny dziecka. I owszem, pociecha lada moment ma przyjść na świat, lecz Jane czeka dodatkowo dola zakładniczki. Ale na tym nie koniec podnoszących adrenalinę wydarzeń, które to przyszykowała amerykańska pisarka.
Jane Rizzoli trafia do szpitala, gdzie niebawem ma rodzić. W tym samej placówce jest również tajemnicza pacjentka, która wywołuje nie dość, że ogromne, to jeszcze niebezpieczne zamieszanie. Mianowicie kobieta zachowuje się jak szalona, a co gorsza, zabija ochroniarza, by potem uciec do jednego ze szpitalnych skrzydeł i uczynić przebywające tam osoby swoimi zakładnikami. Wśród paru trzymanych na muszce nieszczęśników znajdzie się Jane, lecz – jak wcześniej napomknęłam – nie jest to jedyna komplikacja, którą zgotowała w tej materii książkowym postaciom autorka. Bo dodać chociażby trzeba, że agresywna pacjentka wylądowała w owym miejscu po części za sprawą Maury Isles. Mało tego, enigmatyczna niewiasta uznana wpierw została za zmarłą i przewieziona do prosektorium, w którym to pracuje pani patolog. Odkrywszy żywe ciało w chłodni, Maura ratuje jej zatem życie, acz przykry los chce, iż cudem ocalona stanowi potem zagrożenie dla innych.
Wprowadzając wątek szpitalnych zakładników, Tess Gerritsen zręcznie częstuje czytelników klimatem, który powinien przypaść do gustu fanom takich historii jak przykładowo ta z filmu „Negocjator”. Nie brak tutaj związanych z pertraktacjami zamieszania i nerwówki, zwłaszcza że na miejscu zjawią się nie tylko policjanci, lecz także federalni, wespół z oddziałem szturmowym. Dodatkowego smaczku nadaje osoba porywaczki, skłaniając do dociekania dokładnych przyczyn jej postępowania. Owszem, to uzbrojona kobieta, przy której nie można czuć się bezpiecznie. Ale i wzbudza pewien żal, gdyż sama ma za sobą ciężkie przeżycia – świadczą o tym choćby okoliczności jej pobytu w chłodni oraz uprzedni status nieboszczki. Co więcej, budowanie napięcia nie ogranicza się do wydarzeń w szpitalu, gdyż późniejszy etap fabuły śmiałym ruchem porzuca tzw. negocjacyjne ramy. Atmosfera zostaje wtedy jeszcze bardziej zagęszczona poprzez dalsze rozbudowywanie intrygi i rozszerzenie takich aspektów jak ciemne sprawki wyższych szczebli czy handel żywym towarem.
„Autopsja” to książka, w której dużo się dzieje i poszczególne elementy tworzą spójną całość. Jednocześnie jej autorka nie zapomina o wyraźnym nakreśleniu odczuć najważniejszych bohaterów. Co ciekawe, Maura zdaje się w tej odsłonie serii częściej schodzić na drugi plan, lecz też oczywiście odgrywa kluczową rolę. Na kartach utworu to przecież ona pierwsza styka się z kobietą, która sterroryzuje szpital. Patolożka dostanie również fragmenty ze skrupulatnie przedstawionymi sekcjami zwłok. Niemniej na czoło wysuwa się tym razem Jane, która wchodzi w jeszcze większe interakcje z porywaczką. Sporo miejsca poświęcono także perspektywie męża pani detektyw – agenta FBI Gabriela Deana, słusznie martwiącego się o swoją ukochaną. Pozwolę sobie przy okazji napomknąć, że dominującą, trzecioosobową narrację z powodzeniem poprzetykano sugestywnymi rozdziałami, które napisano dla odmiany w pierwszej osobie, udzielając wówczas głosu niejakiej Mili. Dlaczego? By poznać odpowiedzi na to i inne pytania, zachęcam do przeczytania powieści wszystkich, którzy lubią mocne thrillery oraz kryminały.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Autopsja
Tytuł oryginalny: Vanish
Autor: Tess Gerritsen
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 400
Bardzo ciekawa recenzja. Wciągająca. Jednak to nie są - jak to mawia młodzież najczęściej - "moje klimaty". Teraz nawet nie sięgam już po literaturę obozową. Ale ! Nie mówię definitywnie nie. Być może w przyszłości się skuszę. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńOde mnie również serdeczne pozdrowienia dla Ciebie. :)
UsuńAutorkę znam, ale nie planuję w tej chwili czytac cegos jej autorstwa
OdpowiedzUsuńRozumiem, też mam takich autorów, którzy są mi znani, lecz których książki na razie muszą poczekać na swoją kolej. :)
UsuńUwielbiam mocne kryminały, dlatego chętnie sięgnę. Zresztą, już od jakiegoś czasu miałam w planach poznać pisanie Tess Gerritsen. Myślę, że "Autopsja" będzie dobrym początkiem. :)
OdpowiedzUsuńZ cyklu "Rizzoli i Isles" czytałam jeszcze "Sobowtóra" i "Dolinę umarłych". Też jak najbardziej warto poznać. :)
UsuńSięgałam po książki tej autorki jeszcze kilka lat temu. Aktualnie mnie do niej nie ciągnie, więc na razie nie przewiduję sięgać po tą powieść.
OdpowiedzUsuńJa z kolei sięgnę jeszcze po jej książki, acz najbliższy czas zarezerwowałam już wstępnie dla innych autorów - po prostu teraz wezmę się za takie tytuły, które mam akurat pod ręką. :)
Usuńkocham książki tej pani:D przeczytałam ich naprawdę sporo;)
OdpowiedzUsuńNo to mamy podobne gusta czytelnicze. :)
Usuńtak właśnie myślałam już wcześniej:D
Usuń:)
UsuńCiekawa książka, z chęcią bym poznała twórczość tej autorki ;)
OdpowiedzUsuńPolecam ten etap jej twórczości, kiedy wkroczyła na grunt stuprocentowych thrillerów. :)
UsuńA ja nadal jestem pod tym złym wrażeniem jednej jedynej książki Tess jaką przeczytałam. Chyba powinnam - mimo wszystko - dać jej szansę.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, co to była za książka. Podejrzewam, że coś z początkowego okresu jej twórczości.
UsuńNie na moje nerwy taka książka :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, może kiedy indziej trafi się coś bardziej w Twoim klimacie. :)
UsuńAch, kocham tę autorkę. Jedna z moich ulubionych. Przeczytałam sporo jej książek :)
OdpowiedzUsuńThrillery spod jej pióra są rzeczywiście wciągające. :)
UsuńCoś kiedyśsłyszałam a z drugiej strony autorka obca ;)
OdpowiedzUsuńCzyli nazwisko kojarzysz, ale nie czytałaś chyba nic od niej jeszcze. Ewentualnie może pojedynczy kontakt z nią kiedyś miałaś. :)
UsuńChyba tak ;)
Usuń:)
UsuńHmm z całą pewnością musiałabym zacząć od pierwszej części :D
OdpowiedzUsuńJa akurat tak nie po kolei, bo wpierw zaczęłam w ogóle od "Doliny umarłych", będącej jeszcze późniejszym tomem. :)
UsuńBardzo dobrze napisana recenzja. Ta książka już u mnie przeczytana i bardzo mi się podobała. Przeczytałam kilka jej innych książek i się z autorką polubiłyśmy. Pisze w moich klimatach :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję za miłe słowo i również pozdrawiam. :)
Usuń