sobota, 29 października 2022

Mroczne Arkana: Carnival (PC) - recenzja

 


Witajcie w wesołym miasteczku Carnival! Karuzela, wróżbita, dom strachu i inne atrakcje czekają na Was! A dla największych śmiałków (bądź – jak kto woli – nieszczęśników) przygotowano surrealistyczną podróż za drugą stronę lustra, gdzie nie brak mocnych, choć słusznie dalekich od bycia przyjemnymi wrażeń. Jednakże gra, dzięki której można odbyć taką wyprawę, z pewnością okaże się miłym doświadczeniem dla każdego miłośnika casualowej zabawy.

 

Mroczne Arkana: Carnival (Dark Arcana: Carnival w angielskiej wersji językowej), bo o tej produkcji mowa, to projekt autorstwa śląskiego zespołu deweloperskiego Artifex Mundi. Pierwotna premiera owego tytułu przypadła na październik 2012 r., kiedy polski specjalista od tworzenia i wydawania HOPEK niewątpliwie był na fali wznoszącej, opromieniony ciepłym przyjęciem pierwszych części Enigmatis oraz Koszmarów z Głębin (Nightmares from the Deep). Sama zresztą zaliczam się do grona sympatyków katalogu polskiego studia.

 

Śledztwo w parku rozrywki…

Jak zasygnalizowałam we wstępie, omawiana pozycja serwuje odbiorcom wizytę w iście osobliwym lunaparku. Już otwierający grę filmik pokazuje, że dzieją się tu odbiegające od normy rzeczy. Co zrozumiałe, to właśnie zaprezentowaną w intrze zagadkę będziemy musieli rozwikłać. A zajmiemy się tym jako pani detektyw, którą wezwano do tytułowego miasteczka w związku z tajemniczym zniknięciem pewnej kobiety. Trzeba więc czym prędzej przystąpić do działania, zwłaszcza że zaginiona zostawiła na miejscu zapłakaną córeczkę. I mimo że kierownik feralnego parku rozrywki nie wykazuje, delikatnie mówiąc, chęci do współpracy, protagonistka wpada niebawem na kluczowy dla śledztwa trop.

 


… i w jego złowieszczym odbiciu

Tym niebagatelnym odkryciem, jakiego dokona nasza śledcza, jest zaś istnienie alternatywnej rzeczywistości, znajdującej się dosłownie po drugiej stronie lustra. Przyznam, że ów wątek okazał się strzałem w dziesiątkę. Pani detektyw nie omieszka bowiem wkroczyć do lustrzanego świata, gdzie zastaje demoniczną wersję lunaparku Carnival. Dzięki temu całość zyskuje lekko horrorowy posmak, który co prawda nie czyni gry przerażającą, ale z udanym skutkiem obdarza ją niepokojącą aurą. Generalnie przedstawiona historia angażuje od początku do końca, bazując na takich klockach jak tragedia sprzed lat, konszachty z siłami zła czy próba powstrzymania tych ostatnich. Niby ograne motywy, lecz elegancko podane. Mało tego, zostaniemy uraczeni dawką adrenaliny i faktycznie zaskakującym zwrotem akcji. A na deser, kiedy przejdziemy główną przygodę, będziemy mogli zabrać się za dodatkowy rozdział, w którym przejmiemy stery nad inną postacią.

 

Wyzwania obu stron lustra

Pod kątem mechaniki, mamy do czynienia z naprawdę solidną robotą, która sprawi dużo frajdy fanom nieskomplikowanej rozrywki opartej na zmieszaniu elementów point and clicka ze scenami hidden object. Właściwie jedyna rzecz, do jakiej mogłabym się troszeczkę przyczepić, to fakt, iż dostępna w grze mapa nie pozwala na automatyczny przeskok do wybranej lokacji. Stąd nie unikniemy dłuższych spacerów pomiędzy oddalonymi od siebie planszami, co niekiedy bywa ciut żmudne. Oczywiście nie odbiera to przyjemności czerpanej z tej wciągającej wszak rozgrywki. Choćby dlatego, że wśród przygotowanych przez deweloperów minigierek panuje należyty urodzaj, umożliwiający zmierzenie się m.in. z otwieraniem sejfu, strojeniem telewizora czy układaniem obrazków.

 


W trakcie rozgrywki natkniemy się również na stricte przygodówkowe zbieranie i używanie przedmiotów. A gdy zajdzie konieczność zdobycia rzeczy poza zasięgiem rąk bohaterki, z pomocą przyjdzie mała i zwinna małpka, kiedy akurat będzie do jej dyspozycji. No i nie można zapominać o szukaniu tzw. ukrytych obiektów. Sceny HO występują w klasycznym wydaniu, tj. w formie list z nazwami fantów do wyhaczenia wzrokiem, przy czym zdobycie niektórych rekwizytów wymaga dodatkowych interakcji.  przypadku podartego plakatu trzeba wpierw znaleźć zatem jego części, lalce, która powinna być umalowana, zrobić makijaż itp. Owe sekwencje zostały dobrze przemyślane pod względem sprytnego poukrywania pożądanych gratów, a przyjemnym urozmaiceniem jest możliwość zastąpienia ich partyjkami w Monako. To zbieranie kart, będących obok siebie w pionie, poziomie lub ukośnie.

 

Piękno kolorów i mroku

Bezsprzecznym atutem produkcji jest oprawa wizualna. Owszem, animacje tutaj nie błyszczą – cóż, taka uroda HOPEK. Niemniej zwiedzane lokacje, które oferują naprawdę wysoką jakość, bogactwo detali i barw, zasługują na duże brawa. Ba, klimatyczna kolorystyka wypada wprost super, gdyż znakomicie oddaje charakter poszczególnych rzeczywistości oraz podkreśla panujący między nimi kontrast. W świecie realnym, lunapark z powodzeniem przystrojono neonowymi barwami, których udanym dopełnieniem są fiolet i róż wieczornego nieba. Natomiast lustrzane odbicie wesołego miasteczka obficie skąpano w zgniłej zieleni, tym samym uwypuklając tamtejszą atmosferę zepsucia. Znane z normalnej rzeczywistości obiekty nabierają też w alternatywnym wymiarze surrealistycznego i upiornego wyglądu. Z kolei bonusowy rozdział, choć rozgrywający się w scenerii po drugiej stronie lustra, stawia dla odmiany na rdzawą paletę, co ma, swoją drogą, satysfakcjonujące uzasadnienie fabularne. Na gruncie estetycznym nie zawodzi ponadto muzyka, która sprawnie operuje niepokojącymi, złowrogimi i cyrkowymi nutami. Do tego angielski dubbing spisuje się całkiem solidnie.

 


Zacny kawałek kodu dla fanów gatunku

Jednokrotne ukończenie podstawowej fabuły zajęło mi 3 godziny z kwadransem, a przejście dodatkowej przygody dorzuciło do powyższego wyniku jeszcze około 30 minut. Czas ten absolutnie nie okazał się stracony. Wręcz odwrotnie, spożytkowałam go na bardzo udaną rozrywkę, co przecież niejednokrotnie zaznaczyłam przy pozytywnej ocenie poszczególnych aspektów gry. Mroczne Arkana to tytuł z grona tych lepszych reprezentantów licznej familii Hidden Object Puzzle Adventure. Decydując się na odpalenie owej propozycji, otrzymamy nie tylko kompetentnie zrealizowany gameplay, lecz także klimatyczną historię z upiornymi akcentami, którą oprawiono w równie nastrojową warstwę audiowizualną. Słowem, fani niedzielnej zabawy na pewno nie pożałują kontaktu z wesołym miasteczkiem Carnival i jego diabolicznym wcieleniem.

10 komentarzy:

  1. Mnie ta gra przypomniała Chorzów i tamtejszy Park Rozrywki :-) . Pozdrawiam Julito :-) .

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna grafika i bardzo ciekawy temat:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię takie mroczne klimaty i w dodatku bardzo ładna grafika 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro odpowiadają Ci takie klimaty, to cała gra powinna przypaść Ci do gustu :)

      Usuń
  4. Rzadko kto zwraca uwagę na kolory w grach, ciekawe spostrzeżenie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu akurat kolorystyka jest wg mnie bardzo ważna. Uwypukla kontrast między obiema wersjami lunaparków, a także stanowi istotny budulec klimatu w poszczególnych miejscach :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.