Na dniach
posiadacze Playstation 4 będą mogli przekonać się, jak dobrze smakuje gra HOPA
w słowiańskim sosie. A to dlatego, że 25 kwietnia Eventide: Slavic Fable zadebiutuje
w wersji przeznaczonej na konsole firmy Sony. Jeśli zatem macie w domu taki
sprzęt, jak najbardziej warto zainteresować się tą urokliwą i swojską
klimatycznie pozycją.
Slavic
Fable (Słowiańska Baśń) to pierwsza odsłona cyklu Eventide, którą warszawskie
studio The House of Fables opracowało pod wydawniczymi skrzydłami firmy Artifex
Mundi z Katowic. Gracze wcielą się tutaj w postać Mary Gilbert, będącej z
zawodu botaniczką. Co więcej, nie byle jaką, ponieważ kobieta zasłużenie
wyrobiła sobie opinię prawdziwej specjalistki w swej dziedzinie. Wirtualny
strój głównej bohaterki przywdziejemy wtedy, kiedy ta wybiera się do parku
Moorland, stojącego na straży słowiańskiego dziedzictwa kulturowego. Ośrodkiem
kieruje zaś babcia naszej protagonistki, która potrzebuje fachowego wsparcia
Mary do odratowania pewnej rośliny.
Skoro
o pomocy mowa, okazji do jej niesienia będziemy mieli aż nadto. Jak nietrudno
przewidzieć, wizyta u bliskiej krewnej nie skończy się na stricte botanicznej
ekspertyzie. Ba, będziemy musieli szybko ruszyć z misją ratunkową, gdyż na starszą
panią zaczaił się sam Boruta, uprowadzając biedną babinę do swojego zamku. Na
dokładkę, nasz przeciwnik nie jest jedyną postacią wyjętą ze słowiańskiego
bestiariusza. Park Moorland stanowi bowiem swoistą kryjówkę dla istot, które
wywodzą się z europejskiej mitologii – w tym konkretnym przypadku chodzi
oczywiście o dawne wierzenia obejmujące środkowo-wschodnią część kontynentu.
Dodam, że ważnym elementem scenariusza będzie też legendarny kwiat paproci, a
to, jak wiadomo, kolejny motyw zaczerpnięty ze słowiańskiego folkloru.
Chwytając
za konsolowego pada, prześledzimy nie tylko sympatyczną w odbiorze historię,
lecz również rozwiążemy szereg znanych i lubianych przez fanów HOPEK zadań.
Innymi słowy, partie, które chylą czoła klasycznym przygodówkom, polegać będą
na zapełnianiu ekwipunku wszelakimi gratami, używaniu zebranych przedmiotów w
odpowiednich miejscach, a także na zaliczaniu rozmaitych łamigłówek, na czele z
układankami i przesuwankami. Plansze z ukrytymi obiektami wystąpią tu natomiast
w kilku rodzajach, zamiast ograniczać się wyłącznie do tradycyjnych spisów
pożądanych rzeczy. Pozostałe kategorie takich wstawek to sceny interaktywne i
fragmentaryczne – pierwsze wymagają nieustannego operowania widocznymi na
ekranie fantami, a drugie każą nam wypatrywać części większego rekwizytu.
Gdybym
o oprawie wizualnej napisała po prostu, że wygląda bardzo ładnie, to każdy, kto
przeszedł przynajmniej jedną pozycję z producencko-wydawniczego katalogu
Artifex Mundi, wiedziałby, iż nie trzeba wobec tego martwić się o niedostatek
ślicznych lokacji. Jako że sama niegdyś ograłam Eventide na pececie, pozwolę
sobie dorzucić jeszcze pochwałę pod adresem związku między grafiką a fabułą. Co
dokładnie mam na myśli? Otóż Slavic Fable ujmuje sposobem ukazania parku
Moorland, który służy nadnaturalnym stworzeniom za schronienie. Chociaż to zarazem
miejsce otwarte dla zwykłych śmiertelników, dosłownie kipi od magicznej
atmosfery, sugerując, że jest czymś więcej niż pomysłową atrakcją turystyczną.
Eventide:
Slavic Fable to szósta z kolei propozycja, jaką Artifex Mundi składa graczom
umilającym sobie czas sesjami przy PS4. Tytuł sięga po sprawdzone patenty w
obrębie mechaniki, co czyni go dobrym wyborem praktycznie dla wszystkich
zainteresowanych. Zarówno dla ludzi, którzy dopiero przymierzają się do gatunku
HOPA, jak i takich osób, co z niejednego casualowego pieca już jadły. Nie
należy też zapominać o słowiańskiej otoczce, która wyróżnia perypetie Mary
Gilbert pośród innych tego typu produkcji. Jeżeli więc jesteście skłonni
zainwestować w zakup, nie powinniście żałować uszczuplenia skarbonki o 42
złote, bo na tyle właśnie wyceniono konsolową edycję gry.
Ok, to dość fajna gierka, ale to, jak potraktowali słowiański folklor, trochę mnie mierziło (przynajmniej na początku). BTW., tą grę trzeba pokazać turbosłowianom. Przez min. tydzień od nich będzie słychać co najwyżej redittowe REEEEEEEEEEEEEEEEEEE. XD
OdpowiedzUsuńMnie akurat tutejsze ujęcie słowiańskości od razu przypadło do gustu. :) A w "dwójkę" grałeś?
UsuńTak na marginesie, musiałam na moment odejść od kompa w trakcie pisania odpowiedzi i jak wróciłam, to kot siedział na krześle przy biurku. Może on też chciał dopisać swój komentarz, a ja niedobra go przegoniłam. :D
No właśnie w dwójkę grałem, nie w jedynkę.
UsuńJa "dwójkę" lubię nawet jeszcze bardziej niż pierwszą część. :)
Usuń