Małe i
malownicze miasteczka niekoniecznie muszą być oazą spokoju, gdzie największych
sensacji dostarczają sąsiedzkie ploteczki czy sporadyczne sprzeczki na mocniej
zakrapianych spotkaniach. Pod tym płaszczykiem ogólnej sielskości równie dobrze
mogą skrywać się mroczniejsze sekrety, a potwierdza to chociażby Conwell
Springs, dokąd zawitamy wraz z tytułową bohaterką niezależnej przygodówki Kathy
Rain.
Właściwa
akcja produkcji została osadzona w roku 1995, acz nasza protagonistka spróbuje rozgryźć
takie tajemnice, jakie dotyczą jeszcze wcześniejszych wydarzeń. Kathy, która na
co dzień studiuje dziennikarstwo, wywodzi się zresztą z Conwell Springs, lecz –
na skutek matczynej decyzji o przeprowadzce – opuściła ową mieścinę w okresie
dzieciństwa. Rodzinne strony ponownie odwiedza dopiero po latach, a to za
sprawą smutnych okoliczności, bo pogrzebu dziadka – Josepha Raina. Przy okazji
dziewczyna dowiaduje się, że krewny, niegdyś typ silnej osobowości, spędził
zmierzch swego życia niemal niczym roślina. Winę za fatalny stan zdrowia
mężczyzny ponosił zaś enigmatyczny wypadek, któremu świętej pamięci Joseph
uległ na początku lat osiemdziesiątych.
Intrygujące
poszukiwanie wyjaśnień
Projekt
autorstwa Clifftop Games pozwala prześledzić losy panny Rain na przestrzeni
kilku dni. Aspirującej żurnalistce przyjdzie zmierzyć się wtedy z takim
śledztwem, jakie namnoży na jej drodze kolejne znaki zapytania. Dziadkowi
kobiety zdarzało się ponoć dziwnie zachowywać, zanim wylądował na wózku
inwalidzkim. Ba, w Conwell Springs nie brakuje bardziej zagadkowych przypadków,
włącznie z popadaniem w obłęd. Dlaczego? Tak wyłania się specyficzna atmosfera,
która wzbudza skojarzenia z kultowym serialem „Miasteczko Twin Peaks”. W grze
dostrzeżemy także nawiązania do słynnej przygodówkowej serii Gabriel Knight. Co
najważniejsze, dostałam angażującą i klimatyczną historię, która w miarę
rozwoju silniej zmierza ku surrealistycznym rejonom. Nie zaszkodziłoby jednak
troszeczkę inaczej rozlokować pewne akcenty, by ciut płynniej przejść do bardziej
zakręconych wątków.
Jak
przystało na udaną opowieść, omawiana produkcja nie zawodzi pod kątem postaci,
które nakreślono w nad wyraz zadowalający i autentyczny sposób. Ciemnowłosa
Kathy doskonale radzi sobie z pierwszoplanową rolą, cechując się odpowiednią
charyzmą. To niezależna, pewna siebie i wygadana fanka motocykli, która zazwyczaj
woli chadzać własnymi ścieżkami. Owszem, bywa niekiedy nieco szorstka, ale dźwiga
też bagaż ciężkich doświadczeń. Zarazem ma coś takiego, dzięki czemu szybko
obdarzyłam ją sympatią. Bardzo polubiłam ponadto rudą współlokatorkę Kathy o
imieniu Eileen, która jest przeciwieństwem i przewrotnym uzupełnieniem głównej bohaterki.
Zawsze grzeczna, chętna do pomocy, a do tego wiara nie koliduje u niej z
otwartym umysłem oraz tolerancją. Dobrze zarysowanych sylwetek znajdzie się –
jak wyżej zasygnalizowałam – jeszcze więcej. Wystarczy wymienić serdeczną
babcię – wdowę po Josephie czy bezdomnego aktora od siedmiu boleści.
Zgodnie ze
sprawdzonymi rozwiązaniami
Co
się tyczy mechaniki, Kathy Rain to pozycja utrzymana w rytmie tradycyjnego
point and clicka, który obsługujemy przede wszystkim myszką. Przeważającym
aspektem gameplayu są klasyczne zagadki oparte na używaniu i zbieraniu
przedmiotów. Dość sporo się również nagadamy, co nie dziwi zważywszy na dziennikarsko-detektywistyczne
talenty protagonistki. Nadmienić przy tym trzeba, że nieodzowny element
większości dialogów stanowi notatnik młodej kobiety. Zapisywane w podręcznym
kajecie hasła pełnią bowiem funkcję tematów do rozmów. Na podobnej zasadzie,
aczkolwiek w mniejszym zakresie, wykorzystujemy też rzeczy z inwentarza. Oprócz
tego, trafi się parę innego rodzaju zadań, np. zabawa w hackera, montowanie
nagrania audio czy swoisty leśny labirynt.
Poziom
skomplikowania napotkanych wyzwań określiłabym jako umiarkowany, gdyż nie powinniśmy
utknąć na amen ani tym bardziej nie mamy tu do czynienia z tak banalną produkcją,
że przechodziłaby się praktycznie sama. W razie ewentualnych problemów
przydadzą się delikatne wskazówki, które elegancko przemycono do dialogów oraz
komentarzy naszej podopiecznej. Przyszykowane przez dewelopera zagadki
generalnie nie podważają zasad racjonalnego rozumowania, za wyjątkiem
pojedynczego zastosowania skanera, zakrawającego raczej na magię. Ukończenie
całości, która obejmuje wciągającą wszak rozgrywkę, zabrało mi przy pierwszym
podejściu sześć godzin – taki wynik można uznać za stosunkowo przyzwoity.
Estetycznie na
plusie
Lata
dziewięćdziesiąte minionego stulecia to nie tylko umiejscowienie fabuły w
czasie, ale i pixel artowa grafika, przywodząca na myśl złotą erę przygodówek,
kiedy królowały tytuły Sierry oraz LucasArtsu. Co prawda nie uświadczymy zbyt
dużo lokacji, lecz ów fakt nadrobiony został zarówno przez scenariusz, jak i
skrupulatne przygotowanie poszczególnych obszarów właśnie od strony wizualnej. Widać,
że postarano się o należyte oddanie charakteru przemierzanych plansz.
Przykładowo, wspomniany wcześniej kontrast między Kathy i Eileen pokazuje też
wystrój akademickiego pokoju dziewcząt. Mianowicie ta część pomieszczenia, którą
zajmuje rudowłosa studentka, odznacza się schludnością w przeciwieństwie do zabałaganionej
połowy z wyrkiem motocyklistki. Rezydencja Rainów umożliwia natomiast
zasmakowanie ciepła domowego ogniska w przytulnym saloniku babci, czego słusznie
nie da się powiedzieć o ponurych wnętrzach grobowca czy zwykłym magazynie.
Bogatej
w kolory i detale szacie graficznej towarzyszy nastrojowa muzyka, przy czym
najbardziej przypadł mi do gustu kawałek z menu oraz napisów końcowych – względnie
spokojny, lecz jednocześnie lekko dotykający rockowych strun. Co istotne,
produkcja posiada solidny angielski dubbing. Zatrudnieni aktorzy pamiętają o modulacji
głosu i nie mają na szczęście skłonności ku przesadzie. Warto nadmienić, że
marzec 2018 przyniósł tytułowi z 2016 roku kilka nowych, oficjalnych
lokalizacji kinowych. A piszę o tym dlatego, iż wśród dodanych tłumaczeń jest
rodzimy tekst od członków ekipy z Graj Po Polsku. Słaba znajomość języków
obcych nie przeszkadza już więc teraz w nacieszeniu się przygodami Kasieńki,
zwłaszcza wobec satysfakcjonującej jakości napisów znad Wisły (zauważyłam ledwie
trzy literówki).
Od
dłuższego czasu miałam na oku Kathy Rain, przekonana, że prędzej czy później po
prostu muszę wybrać się do Conwell Springs i ruszyć tropem tamtejszych
sekretów. Na takie postanowienie wpłynęło kilka czynników, począwszy od ogólnej
fascynacji point and clickami, poprzez zaciekawienie zarysem fabularnym tej
konkretnej propozycji, a na przyjemnej grafice retro kończąc. Jak się okazało,
owoc prac Clifftop Games sprostał moim oczekiwaniom. Gra robi wyraźny ukłon w
stronę lat dziewięćdziesiątych, ale bynajmniej nie jedzie wyłącznie na
nostalgii, bo poszczególne jej elementy zostały sprawnie zrealizowane. Słowem,
jestem zdecydowanie na tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.