czwartek, 12 kwietnia 2018

"Jeremy Poldark", Winston Graham - recenzja


Jak to z życiem bywa, każdy doskonale wie. Zwykłą, niekiedy nudną codzienność potrafią ubarwić przyjemne chwile, ale i często nie brak odwrotnej tendencji, czyli takich wydarzeń, które wystawiają człowieka na różne próby. Czasami te gorsze momenty są jedynie króciutkimi epizodami i nie pozostawiają po sobie trwałych śladów. Kiedy indziej odciskają niestety znacznie boleśniejsze piętno… Taki właśnie mniej korzystny okres przechodzą Ross i Demelza w powieści „Jeremy Poldark”, na kartach której odbędziemy kolejną ciekawą podróż do osiemnastowiecznej Kornwalii.

Gorzki ton, jakim Winston Graham zwieńczył wcześniejszy tom sagi rodu Poldarków, zdaje się dominować w części trzeciej, choć autor nigdy nie udzielał swoim bohaterom taryfy ulgowej. Ross i Demelza mają już za sobą pierwsze, najszczęśliwsze małżeńskie uniesienia, po czym przyszło im doświadczyć prawdziwej tragedii. Obecnie związek tej pary przeżywa pewien kryzys, a do wytworzenia swoistej bariery między protagonistami w dużej mierze przyczyniła się utrata dziecka. Na tym jednak nie koniec problemów, które zwalają się na ich głowy. Ross dał się zaś owym trudom jakby złamać, i to pomimo wsparcia ze strony kochającej żony. Mężczyzna stał się bardziej zgorzkniały, w czym też niechlubna zasługa rosnących kłopotów finansowych oraz procesu sądowego, z nim samym na ławie oskarżonych. Aż do ostatnich stron utworu pozostaje świadom, że przyszłość to niepewna rzecz.

Tradycyjnie to nie tylko historia wyżej wymienionej dwójki, lecz także losy innych interesujących postaci. Jedną ze szczególnie lubianych przeze mnie osób jest natomiast dr Dwight Enys, który zadebiutował w drugiej odsłonie serii. Cieszę się więc, że brytyjski pisarz satysfakcjonująco kontynuuje wątek młodego medyka. To dobry człowiek i lekarz z powołania, który chętnie opiekuje się ubogimi pacjentami. Niemniej na jego uczuciowej orbicie pojawi się tym razem panna z wyższych sfer – Caroline Penvenen. Dwight niewątpliwie wpada dziewczynie w oko, co zaowocuje dla przykładu zabawną scenką badania jej psa Horacego. Doktorowi też mocniej zabije serce, acz pan Enys jednocześnie boi się ewentualnej powtórki przykrego w skutkach romansu z poprzedniego tomu. Oprócz tego, doceniam ocieplenie wizerunku Francisa, kuzyna Rossa. Inaczej przedstawia się sprawa jego żony Elizabeth, u której z kolei wyeksponowano narcystyczne pragnienie bycia podziwianą. Mimo wszystko przyznać trzeba, że takie kreacje również są ważne, bo dodatkowo ubarwiają opowieść. Podobnie jak obecność nieprzychylnych Rossowi ludzi, na czele z bezwzględnym bankierem George’em Warlegganem, któremu nie w smak górnicza działalność Poldarka.

„Jeremy Poldark” jest krótszy niż pierwsza i druga część, co nie znaczy, że Winston Graham potraktował tę książkę troszkę po macoszemu. Nic z tych rzeczy, gdyż fabuła w dalszym ciągu stoi na rzetelnym poziomie. Akcja nie zaczęła też nagle gnać jak szalona, albowiem mamy tu charakterystyczny dla autora styl, obejmujący spokojne tempo, wespół ze stonowanym językiem. Odniosłam wrażenie, że trzeci tom po prostu jeszcze bardziej skupia się na samych Poldarkach i najbliższym otoczeniu kornwalijskiej familii. Zarazem twórca nie zapomniał o częstowaniu czytelników należytym wglądem do minionych czasów, a nawet wtrącił wzmianki o ówczesnych przemianach społecznych w Europie, w tym na temat rewolucyjnych nastrojów we Francji. Mówiąc najogólniej, wielbiciele cyklu nie powinni narzekać, a wręcz przeciwnie – zapewne nadal będą ukontentowani.



-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Jeremy Poldark
Tytuł oryginalny: Jeremy Poldark
Cykl: Dziedzictwo rodu Poldarków, część 3
Autor: Winston Graham
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 360

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.