Jak to z życiem
bywa, każdy doskonale wie. Zwykłą, niekiedy nudną codzienność potrafią ubarwić
przyjemne chwile, ale i często nie brak odwrotnej tendencji, czyli takich
wydarzeń, które wystawiają człowieka na różne próby. Czasami te gorsze momenty są
jedynie króciutkimi epizodami i nie pozostawiają po sobie trwałych śladów. Kiedy
indziej odciskają niestety znacznie boleśniejsze piętno… Taki właśnie mniej
korzystny okres przechodzą Ross i Demelza w powieści „Jeremy Poldark”, na
kartach której odbędziemy kolejną ciekawą podróż do osiemnastowiecznej
Kornwalii.
Gorzki
ton, jakim Winston Graham zwieńczył wcześniejszy tom sagi rodu Poldarków, zdaje
się dominować w części trzeciej, choć autor nigdy nie udzielał swoim bohaterom
taryfy ulgowej. Ross i Demelza mają już za sobą pierwsze, najszczęśliwsze
małżeńskie uniesienia, po czym przyszło im doświadczyć prawdziwej tragedii.
Obecnie związek tej pary przeżywa pewien kryzys, a do wytworzenia swoistej
bariery między protagonistami w dużej mierze przyczyniła się utrata dziecka. Na
tym jednak nie koniec problemów, które zwalają się na ich głowy. Ross dał się
zaś owym trudom jakby złamać, i to pomimo wsparcia ze strony kochającej żony.
Mężczyzna stał się bardziej zgorzkniały, w czym też niechlubna zasługa
rosnących kłopotów finansowych oraz procesu sądowego, z nim samym na ławie
oskarżonych. Aż do ostatnich stron utworu pozostaje świadom, że przyszłość to
niepewna rzecz.
Tradycyjnie
to nie tylko historia wyżej wymienionej dwójki, lecz także losy innych interesujących
postaci. Jedną ze szczególnie lubianych przeze mnie osób jest natomiast dr
Dwight Enys, który zadebiutował w drugiej odsłonie serii. Cieszę się więc, że
brytyjski pisarz satysfakcjonująco kontynuuje wątek młodego medyka. To dobry
człowiek i lekarz z powołania, który chętnie opiekuje się ubogimi pacjentami.
Niemniej na jego uczuciowej orbicie pojawi się tym razem panna z wyższych sfer –
Caroline Penvenen. Dwight niewątpliwie wpada dziewczynie w oko, co zaowocuje
dla przykładu zabawną scenką badania jej psa Horacego. Doktorowi też mocniej
zabije serce, acz pan Enys jednocześnie boi się ewentualnej powtórki przykrego
w skutkach romansu z poprzedniego tomu. Oprócz tego, doceniam ocieplenie
wizerunku Francisa, kuzyna Rossa. Inaczej przedstawia się sprawa jego żony
Elizabeth, u której z kolei wyeksponowano narcystyczne pragnienie bycia
podziwianą. Mimo wszystko przyznać trzeba, że takie kreacje również są ważne, bo
dodatkowo ubarwiają opowieść. Podobnie jak obecność nieprzychylnych Rossowi
ludzi, na czele z bezwzględnym bankierem George’em Warlegganem, któremu nie w
smak górnicza działalność Poldarka.
„Jeremy
Poldark” jest krótszy niż pierwsza i druga część, co nie znaczy, że Winston
Graham potraktował tę książkę troszkę po macoszemu. Nic z tych rzeczy, gdyż
fabuła w dalszym ciągu stoi na rzetelnym poziomie. Akcja nie zaczęła też nagle
gnać jak szalona, albowiem mamy tu charakterystyczny dla autora styl,
obejmujący spokojne tempo, wespół ze stonowanym językiem. Odniosłam wrażenie,
że trzeci tom po prostu jeszcze bardziej skupia się na samych Poldarkach i
najbliższym otoczeniu kornwalijskiej familii. Zarazem twórca nie zapomniał o
częstowaniu czytelników należytym wglądem do minionych czasów, a nawet wtrącił
wzmianki o ówczesnych przemianach społecznych w Europie, w tym na temat rewolucyjnych
nastrojów we Francji. Mówiąc najogólniej, wielbiciele cyklu nie powinni
narzekać, a wręcz przeciwnie – zapewne nadal będą ukontentowani.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł
polski: Jeremy Poldark
Tytuł
oryginalny: Jeremy Poldark
Cykl:
Dziedzictwo rodu Poldarków, część 3
Autor:
Winston Graham
Wydawnictwo:
Czarna Owca
Liczba
stron: 360
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.