Potrzeba jest
matką wynalazków, więc nic dziwnego, iż technologia ciągle idzie do przodu. Ale
też niejednokrotnie mogliśmy przekonać się, że te przeróżne dobrodziejstwa
potrafią czasami nawalić i dość skutecznie uprzykrzyć życie, zamiast je
ułatwić. Weźmy choćby niespodziewany brak dostępu do sieci wtedy, gdy akurat
chcemy wysłać mailem ważną wiadomość. Nie mówiąc o tak uzależnionych od netu
osobach, które wręcz nie wyobrażają sobie dnia bez otwierania przeglądarki. Co wobec
tego muszą czuć bohaterowie przygodówki A Landlord’s Dream, skoro pewna awaria
daje im jeszcze bardziej w kość?
Tytuł
ten przybliża nam krótką historię w konwencji cyberpunkowej dystopii, poniekąd przestrzegając
przed nadmiernym poleganiem na technologicznych zdobyczach. Zaglądamy bowiem do
futurystycznego świata, gdzie normą jest ulepszanie ciała rozmaitymi
implantami. Nierzadko mowa o takich usprawnieniach, które to procentują w zawodowej
aktywności danego człowieka. Abel Lowen, główny bohater produkcji, „poprawił”
dla przykładu ręce, co przydaje mu się przy wykonywaniu fachu muzyka. Elektroniczne
wszczepy mają jednak to do siebie, że wymagają aktualizacji i ładowania. Z tym
zaś niestety problem w dniu, kiedy zawitamy do pana Lowena. Na dokładkę, budzik
dzwoni wpierw za wcześnie, a i smartfon protagonisty nie działa jak należy. Ba,
niemal wszystko się posypało, czego doświadczają również sąsiedzi protagonisty.
Scenariusz
gry, którą LostTrainDude przygotował wraz z Kastchey i CaptainD, ogranicza dostępną
przestrzeń do jednego kompleksu mieszkalnego, a konkretnie do raptem trzech lokacji.
Niemniej mocno zawężony teren wystarczył do wykreowania całkiem klimatycznego
obrazu przyszłości. Wszędobylska elektronika zdominowała budynek do takiego
stopnia, iż przypomina on skomputeryzowany organizm. Swoistą sieć, od której
zależy także normalne funkcjonowanie lokatorów. I owszem, widać tu potencjał na
bardziej rozbudowane uniwersum, ale to darmowy projekt. Do tego powstały na
potrzeby konkursu Adventure Game Studio (edycja ze stycznia 2015 roku), każącego
uczestnikom uwinąć się w krótkim terminie. Właściwie jedyną rzeczą, która mi na
gruncie fabuły doskwierała, jest otwarte zakończenie. Nie żebym przekreślała
każdy tego typu finał, lecz w pierwszej chwili czułam się jakby wyrwana z gry,
acz doceniam panującą wówczas atmosferę niepewności.
Jak
już zdążyłam zasygnalizować, A Landlord’s Dream nie zalicza się do długich pozycji.
By być bardziej dokładną, dodam, że całość powinniśmy przejść średnio w
przeciągu pół godziny. Pod względem mechaniki mamy do czynienia z klasycznym
point and clickiem, obsługiwanym głównie myszką oraz przy niewielkim udziale
klawiatury. Swoją drogą, drugi z wymienionych kontrolerów pójdzie w ruch
podczas rozwiązywania pewnego zadania, opartego na wpisywaniu komend do
komputera. Gameplay odznacza się niskim stopniem skomplikowania, obejmując
konwersacje, używanie nielicznych przedmiotów i wspomniane przed momentem wciskanie
klawiszy. Co istotne, w trakcie rozgrywki nie pokierujemy wyłącznie Ablem,
ponieważ w dalszej fazie zabawy przejmiemy ponadto kontrolę nad kobietą o
imieniu Hari.
Wizualna
oprawa przygodówki została utrzymana w stylu pixel art, który z udanym skutkiem
oddaje charakter odwiedzanych obszarów. Stąd mieszkanie pana Lowena wygląda najprzytulniej
ze wszystkich plansz, a po wyjściu na korytarz zrobi się bardziej ponuro i
bezosobowo. Obserwując całe sylwetki, nie zobaczymy wyraźnych twarzy, lecz w
zamian dostajemy portrety z obliczami postaci, jakie to wyświetlają się przy
prowadzeniu rozmów. Co do muzyki, dość zresztą oszczędnej i często uderzającej
w raczej niepokojące tony, ta stanowi dobre uzupełnienie dla retro grafiki, a
to dlatego, że przywodzi na myśl syntezatorowe brzmienia z lat osiemdziesiątych
ubiegłego wieku.
Reasumując,
A Landlord’s Dream to zwięzłe i w ogólnym rozrachunku przekonujące doświadczenie
z nurtu cyberpunk. Propozycja autorstwa niezależnych deweloperów zwraca na siebie
uwagę odpowiednią spójnością pod kątem narracyjno-estetycznym. Jeżeli szukacie
zatem czegoś niedługiego w takim właśnie klimacie, warto spróbować, aczkolwiek przygodówkowym
koneserom przypominam, że ze świecą szukać tutaj wyzwań godnych wyjadaczy
gatunku. Łatwa rozgrywka będzie za to atutem dla tych odbiorców, którzy
stawiają dopiero pierwsze kroki w point and clickach.
------------------------------------------------
Gra dostępna za
darmo m.in. w serwisie itch.io:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.