Przeklęta Róża to
piękna nazwa, lecz nie da się zaprzeczyć, iż zarazem niesie w sobie tajemniczą
groźbę. Nie bez powodu zresztą nadano takie, a nie inne miano legendarnemu
okrętowi z gry Uncharted Tides: Port Royal. Zawsze znajdą się jednak
śmiałkowie, którzy to, z różnych przyczyn, gotowi są na wszelkie ryzyko. A czy
Wy – drodzy gracze – również podjęlibyście wyzwanie i ruszylibyście śladem tej magicznej
łajby? Naprawdę warto spróbować, bo recenzowana produkcja nie skąpi swym
odbiorcom pozytywnych wrażeń.
Obecność
Uncharted Tides w wydawniczym katalogu Artifex Mundi ucieszyła mnie nie tylko
dlatego, że spędziłam wiele przyjemnych godzin przy grach spod szyldu śląskiej
firmy. Ów fakt przywołał bowiem wspomnienia związane z inną reprezentacją gatunku
HOPA, jaka to cechuje się silnie zarysowanymi wątkami marynistycznymi. Myślę o
bardzo dobrej serii Nightmares from The Deep, w przypadku której Artifex pełni także
funkcję producenta. Od razu przy tym zaznaczam, że Port Royal, tytuł
zaprojektowany przez studio Cordelia Games, nie kopiuje fabularnych pomysłów z tamtego
cyklu ani nie jest jego nową odsłoną, w zamian proponując odmienne ujęcie
podobnego tematu. Otóż o ile Nightmares from the Deep rozgrywa się współcześnie
i przydziela piratom role nieumarłych istot, tak Uncharted Tides, choć też przystrojone
nutami fantastyki, zabiera graczy do dawnych czasów, kiedy morscy rozbójnicy
przeżywali okres świetności. Ba, na drugim planie przewinie się nawet papuga w charakterystycznym
kapeluszu.
Ekipa
z Cordelli przybliża tutaj perypetie dzielnej Mary Jane i dobrodusznego cwaniaczka
Jacka, którym przyjdzie m.in. podążyć tropem wspomnianej we wstępie Przeklętej
Róży. Węszenie wokół mitycznego statku odbywa się z inicjatywy dziewczyny, tyle
że nie kieruje nią zainteresowanie samym okrętem, lecz chęć odnalezienia ojca –
kapitana Masona Owensa. Mianowicie rodziciel młodej kobiety od dawna nie daje
już znaku życia, a ponadto okazuje się, że najwyraźniej zniknął w trakcie
poszukiwań tego niezwykłego żaglowca. Właściwa akcja startuje zaś w momencie, gdy
Owensówna i Jack zdążyli zawrzeć znajomość oraz dobić targu co do pomocy
mężczyzny podczas misji Mary Jane. Niemniej o okolicznościach ich pierwszego
spotkania opowiada potem dodatkowy rozdział, do jakiego tradycyjnie uzyskamy
dostęp po zaliczeniu głównej przygody.
Uncharted
Tides od pierwszych minut wciąga w wir ciekawych wydarzeń i do końca utrzymuje szybkie
tempo, a co za tym idzie – z powodzeniem unika fabularnych przestojów. Przedstawiona
historia powinna bez trudu zaskarbić sobie przychylność miłośników lekkich
opowieści przygodowych ogółem oraz sympatyków rozrywkowego kina w stylu
filmowej serii „Piraci z Karaibów”. Co szczególnie ważne, deweloperzy pozwalają
nam pokierować zarówno Jackiem, jak i Mary Jane, nadając obojgu status
równorzędnych bohaterów. W praktyce oznacza to naprzemienne sterowanie
protagonistami, a także możliwość śledzenia fabuły z dwóch perspektyw. Taki
zabieg niewątpliwie sprzyja dynamice i z udanym skutkiem wzbogaca warstwę
narracyjną, zwłaszcza że przerzucani jesteśmy od jednej grywalnej postaci do
drugiej akurat w chwilach zwiększonej dramaturgii.
Jak
przystało na produkcję typu HOPA, nie brakuje w Port Royal scen z ukrytymi
obiektami ani zadań bliższych klasycznym point and clickom, obejmujących
nieskomplikowane zagadki logiczne i przedmiotowe. Gameplay pozostaje zatem zgodny
z założeniami tego casualowego gatunku, acz jednocześnie widać, że twórcy bawią
się takową formą rozrywki i nie poprzestają na najpopularniejszych rozwiązaniach.
Ożywczym urozmaiceniem jest już samo przeskakiwanie pomiędzy dwoma postaciami,
które posiadają oddzielny ekwipunek. Każda z nich ma też swój specjalny,
ulokowany pod osobną ikoną gadżet. Domeną Jacka jest sięganie po podręczny
zestaw wytrychów, dzięki którym rozbroimy pewne zamki metodą klikania w odpowiedniej
kolejności. Natomiast w ręce Mary Jane wpadnie magiczny kompas, a jego używanie
stanowi okazję do zmierzenia się z różnymi minigierkami (np. przesuwanie statku
po planszy z punktem docelowym czy przestawianie kółek z fragmentami mapy tak, żeby
pasowały do całego obrazka).
Różnorodność
nie omija także reszty dostępnych w grze wyzwań, włącznie z tymi momentami,
które polegają na intensywnym wypatrywaniu sprytnie poukrywanych rzeczy.
Owszem, pojawia się podstawowy wariant scen hidden object, czyli listy z
nazwami poszukiwanych rekwizytów. Ale napotkamy jeszcze choćby takie wstawki,
jakie zgrabnie zawężają pole naszych działań do mniejszego okna i kilku
obrazków z potrzebnymi fantami po jego bokach. Jeśli chodzi o dalsze przykłady,
kiedy indziej dostałam nietypową instrukcję, bo kazano mi raz wyłapać na
ekranie przedmioty o ostrym zapachu. Trafiła się również rozbudowana wariacja
na temat HO, w której znajdowane obiekty służyły do zdobywania następnych, aby
móc opatrzyć rannego. Niby to więc znany fanom HOPEK interaktywny rodzaj
plansz, lecz ten konkretny łańcuch czynności ujął mnie szczególnym zgraniem z
narracją oraz dokładniejszym oglądaniem kilku miejsc w obrębie jednego
pomieszczenia.
Brawurowe
ucieczki, pogonie, próby dotarcia do sekretów z przeszłości i nadnaturalne
pierwiastki, a wszystko to przy wtórze klimatycznego udźwiękowienia oraz w otoczeniu
nastrojowych, egzotyczno-morskich scenerii, które przykuwają wzrok wieloma
detalami. Tak, solidna oprawa audiowizualna uzupełnia pulę zalet omawianej
pozycji. Jeżeli wobec tego chcielibyście posmakować marynistycznych przygód w
odprężającym tonie, nie wahajcie się i śmiało wypływajcie na morze wraz z bohaterami
Uncharted Tides: Port Royal. Dla mnie to zdecydowanie jedna z lepszych gier
HOPA, z jakimi miałam styczność. A skoro finał pozostawia ewidentną furtkę dla
kontynuacji losów Mary Jane i Jacka, liczę, że będzie mi dane ponownie spotkać ten
sympatyczny duet.
---------------------------------------------------
Za udostępnienie
egzemplarza do recenzji dziękuję wydawcy – firmie Artifex Mundi.
Taka gra to na pewno będzie świetny wybór na jesienny wieczór żeby odpocząć z kumplem :)
OdpowiedzUsuńNa relaks w sam raz. :)
UsuńGrafika przykuwa uwagę ;) Namówię kogoś z znajomych żeby kiedyś zagrać ;)
OdpowiedzUsuńLokacje w tej grze są śliczne. Gatunek HOPA ma zresztą to do siebie, że nie zawodzi na owym polu, serwując przyjemne dla oczu plansze. :)
UsuńMoi znajomi uwielbiają ten gatunek :)
OdpowiedzUsuńW takim razie powinni polubić również i ten tytuł. :)
UsuńPrezentuje sie swietnie
OdpowiedzUsuńI grało się bardzo przyjemnie. :)
UsuńO to coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńPolecam. :)
UsuńPiękna grafika. Fajna gra dla zabicia czasu :)
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo spodobało. :)
Usuń