środa, 17 lutego 2021

"Wesołe przypadki kociej gromadki", Agnieszka Stelmaszyk - recenzja

 


„Wesołe przypadki kociej gromadki” to udana komedia familijna, której autorka – Agnieszka Stelmaszyk – doprawia konwencję historii o zwierzętach nutami dowcipnej fantastyki. Tytułowe koty potrafią bowiem mówić, a na dokładkę, mają głowy pełne szalonych pomysłów. I choć perypetie ekscentrycznych mruczków zostały stworzone głównie z myślą o dzieciach, nie tylko one mogą tutaj liczyć na miłą zabawę.

 

Pozycja ta została podzielona na kilka rozdziałów, z których każdy można poniekąd potraktować jako taką pomniejszą historyjkę z życia młodocianego Krzysia i jego kotów. Całość utrzymano w komediowej tonacji, acz otwierający książkę epizod wypada najspokojniej w porównaniu z następnymi. Wszystko zaczyna się bowiem pewnego wigilijnego wieczoru, kiedy chłopiec wychodzi na dwór i znajduje trzy kocięta. Wiedziony troską o dobro biednych zwierząt, zabiera je do siebie, mimo że mieszkają już u niego cztery inne mruczki. I tak oto rodzina Krzysia ma teraz pod swoim dachem stadko liczące aż siedem kotów. Można by zatem zaryzykować stwierdzenie, że doszło do swoistego świątecznego cudu. Prawdziwe niezwykłości jednak dopiero przed nami, gdyż wąsate stworzenia nie żałują sobie potem okazji do konwersacji i wcielania w życie takich planów jak np. rozwijanie malarskich talentów czy zakładanie salonu piękności.

 

Autorka rozbawia czytelników za pośrednictwem komizmu sytuacyjnego, który bazuje na serwowaniu rozmaitych scenek z udziałem osobliwych czworonogów. Kocia ekipa z godnym pozazdroszczenia zapałem próbuje znaleźć pomysł na siebie, wywołując przy tym niemałe zamieszanie. Bo kiedy jedna próba zawodzi, nie zamierzają się poddawać, lecz przystępują do realizacji kolejnych zwariowanych projektów, by spełnić swoje marzenia o luksusie. Uśmiech na twarzy wywołują też starania Krzysia, który dwoi się i troi w celu zamaskowania bądź usprawiedliwienia narobionego przez pupili bałaganu. Nietrudno wszak zgadnąć, że mama protagonisty – zauważywszy coś dziwnego – wpierw uzna to za sprawkę syna. Co więcej, niektóre elementy komediowe wzbudzają skojarzenia z takimi współczesnymi animacjami, jakie to przemycają humorystyczne pierwiastki dla starszych odbiorców. Przykładowo, o ile wielkopańskie zapędy kotów ogółem rozśmieszą każdego, tak powołanie się wówczas na konkretny serial o arystokratycznej tematyce szczególnie docenią właśnie dorośli.

 

Towarzystwo kogoś starszego w trakcie lektury bardzo się też zresztą przyda, by wytłumaczyć dziecku parę prawdopodobnie niezrozumiałych jeszcze dla niego zwrotów (np. indoktrynować czy impresjonizm), zwłaszcza że mowa o publikacji z kategorii wiekowej 4+. Tak czy siak, czas poświęcony tej książce na pewno nie będzie stracony, bo tytuł spod pióra Agnieszki Stelmaszyk faktycznie sprawia sporo frajdy. Przede wszystkim jest śmiesznie, a bohaterowie dają się lubić. Czy to chociażby dobroduszny Krzyś, czy to jego rodzicielka. Sympatię wzbudzają także psotne koty, zaś przebojową naturę tych zwierzaków zgrabnie odzwierciedlają przyjemne dla oka i pocieszne ilustracje, które sporządziła z kolei Marta Kurczewska.

 

 

 

-------------------------------------------------------------------

Tytuł: Wesołe przypadki kociej gromadki

Autor: Agnieszka Stelmaszyk

Wydawnictwo: Zielona Sowa

Liczba stron: 48

 

24 komentarze:

  1. Idealna na dzień kota ❤ miał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego opublikowałam tekst tego właśnie dnia. :)

      Usuń
    2. Ja czytam"A gdyby tak ze świata zniknęły koty?" Fajne i niedługo o tym napiszę

      Usuń
    3. Chętnie przeczytam tekst o Twoich wrażeniach. Widzę zresztą w liście czytelniczej, że Twoja recenzja jest już dostępna (mam Twój blog w obserwowanych). :)

      Usuń
  2. Świetna recenzja. Sam jestem "kociarz" - moja Tuptusica miałaby dziś dwadzieścia dwa lata. Odeszła za Tęczowy Most w 2015 roku. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi z powodu odejścia Twojej kici. Ja też swego czasu musiałam zmierzyć się takim doświadczeniem, kiedy ciężko zachorował mój poprzedni kot. Teraz mieszka ze mną inny kocurek, ale również bardzo kochany. Pozdrawiam.

      Usuń
  3. hihi jestem kociara:D chętnie bym brała:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że moje dziecko pokochałoby książkowe kotki

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam kotki:) To co dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. hah! to na pewno ciekawa i zabawna lektura ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, a kotki są urocze, choć bardzo rozrabiają. :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.