piątek, 14 stycznia 2022

Matching Cats (PC) - recenzja

 

Urocze kociaki i przystępna rozgrywka à la memory. Takie właśnie są główne cechy gry Matching Cats. Ale czy wystarczyło to, by tytuł ten bez zarzutu spełniał wymogi casualowej zabawy? Cóż, pod pewnymi względami faktycznie można liczyć tu na lekkie i sympatyczne doświadczenie. Jednakże przy bliższym kontakcie owa propozycja zdradza swoje ograniczenia.

 

Matching Cats to niezależna produkcja, za której opracowanie i wydanie odpowiada niewielkie studio Opala Project z Brazylii. Co istotne, jej mechanika czerpie z popularnego memory, polegającego na odkrywaniu kart w celu zebrania możliwie największej liczby par z takimi samymi obrazkami. A w przypadku tej konkretnej gry, mowa o szukaniu pasujących do siebie ilustracji przedstawiających koty. Niemniej twórcy omawianego tytułu postawili na całkiem kreatywne podejście do takiego rozrywkowego treningu dla naszej pamięci i koncentracji.

 


Nie mamy zatem do czynienia z typowym memory, choć równocześnie pozycja ta nie zapomina o swojej gatunkowej przynależności. Ale w odróżnieniu od klasycznej reprezentacji owej grupy gier, procesowi odsłaniania kart narzucono pewien warunek. Gwoli ścisłości, po odkryciu jednego obrazka wolno nam kliknąć wyłącznie na któreś z bezpośrednio z nim sąsiadujących pól. Kiedy zaś znajdziemy dwie identyczne ilustracje, to taka para zostaje – naturalną koleją rzeczy – usunięta z planszy, lecz co ciekawe, odsłonięcie dwóch różnych obrazków sprawia, że nie pasujące do siebie karty zamieniają się miejscami.

 

Powyższe rozwiązanie pociąga za sobą potencjalną komplikację, bo skoro następuje przestawienie kart, to poniekąd może być trudniej zapamiętać ich położenie. Pomimo tego nie ma się co zawczasu stresować – nie tylko dlatego, że chodzi o bardzo prostą w gruncie rzeczy grę. Po pierwsze, nie musimy odkrywać dwóch kart za jednym zamachem. Jeżeli ponownie klikniemy na już odsłonięty obrazek, ten z powrotem się ukryje, co pozwoli na pobieżną orientację w rozlokowaniu różnych ilustracji. Po drugie, zamienianie kart miejscami stanowi tutaj kluczowy aspekt mechaniki. Jako że zgarnięcie pary wymaga, by oba obrazki z danego zestawu były tuż obok siebie, trzeba je najpierw odpowiednio poprzesuwać.

 


W Matching Cats czeka na graczy 20 poziomów do zaliczenia o rosnącej liczbie elementów, począwszy od arcybanalnej planszy z zaledwie 2 kartami, a kończąc na levelu z 48 polami. Ukończenie całości zabrało mi około 80 minut, przy czym im dalej, tym dłużej – ze zrozumiałego powodu – trwa zaliczanie poszczególnych plansz. Niestety, ta sama przyczyna ujawnia też pewną niedoskonałość, o której napomknęłam we wstępie i która uwypukla odczuwalną na dłuższą metę monotonność. Owszem, to tylko skromna produkcja w stylu memory, ale na późniejszych, większych levelach przesuwanie obrazków z jednego końca planszy na drugi robi się coraz bardziej żmudne, wywołując wtedy wrażenie sztucznego wydłużania zabawy.

 

Co do warstwy audiowizualnej, ten aspekt wypada w ogólnym rozrachunku przyzwoicie. Wprawdzie jest skromnie, lecz taka gra nie potrzebuje nie wiadomo jakich bajerów. Najbardziej do gustu przypadła mi grafika, bo udźwiękowienie to w sumie jednostajne, choć nieszkodliwe tło muzyczne. Mianowicie myślę o wizerunkach przeróżnych kociaków, które wyglądają pociesznie i są atrakcyjne dla oka. Czy to np. w przypadku wnerwionego malucha, czy amatora pudełek bądź osobnika pozującego na mafijnego bosa. Warto przy okazji wiedzieć, że wraz z kolejnymi postępami coraz więcej kart trafia do specjalnej galerii, która wzbogaca znane z właściwej części gry obrazki o krótkie charakterystyki danych mruczków.

 


Podsumowując, Matching Cats to produkcja, której nie można odmówić pomysłu na siebie, mimo że jednocześnie bazuje na znanym i lubianym koncepcie. Szkoda jednak, że w dalszej fazie zabawy potrafi być nieco nużąca. Dlatego najlepiej ją sobie dawkować, zamiast próbować przejść całość przy jednym posiedzeniu. Owoc prac brazylijskiego Opala Project należy zatem do takich tytułów, które nadają się na odpalenie w ramach krótkiej przerwy od innych zajęć. A z uwagi na niski stopień skomplikowania i brak przemocy, mogą też ewentualnie sięgnąć po niego małoletni odbiorcy.

 

16 komentarzy:

  1. Pięknie ją zaprezentowałaś. Z drugiej strony - przypomniały mi się dzięki tej grze - czasy / lata 90 - te - gdy grało się w podobne rzeczy na telegazecie :-) . Serdecznie pozdrawiam :-) .

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam kotki i chętnie bym pooglądała grafikę tej gry, ale grać bym nie grała raczej, to nie moja bajka 😆

    OdpowiedzUsuń
  3. SUPER!!! no tu mnie masz - jak to fajnie wygląda... no i kotki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super połączenie kotki i fajna gra

    OdpowiedzUsuń
  5. Kotki wyglądają uroczo, ale tym razem gra chyba nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, może następnym razem pojawi się tu coś bardziej w Twoim guście :)

      Usuń
  6. Bardzo lubię memory. Z chęcią zagrałabym w tę grę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro jesteś fanką takich gier, to nie powinnaś żałować ewentualnego kontaktu z grą, choć raczej nie zaliczysz jej do czołówki gatunku.

      Usuń
  7. Tak ładnie wygląda, że chyba spróbowałabym ją przejść ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Ci się spodoba, acz nie jest to ósmy cud świata :)

      Usuń
  8. Fajny pomysł na urozmaicenie tradycyjnej gry memory. Kociaki też słodkie ^^. Ale gra kojarzy mi się bardziej z grą na telefon, żeby sobie pograć w wolnej chwili czekając na coś na przykład

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, takie gierki mają chyba wzięcie na smartfonach :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.