Nie zna człowiek dnia ani godziny,
gdy na chatę wjadą mu gadziny.
Tak z rolnikiem ze Szwecji się stało
i kłopotów teraz jest niemało.
W sukurs rusza jednak dzielna krowa,
gospodarza ratować gotowa.
Tym wierszowanym wstępem otwieram tekst poświęcony klasycznej przygodówce A Trail of Ooze, a mianowicie moim wrażeniom po przejściu darmowego demka. Pełna gra czeka zaś dopiero na swoją premierę, którą wyznaczono na ostatnie miesiące 2023 r. O A Trail of Ooze usłyszałam po raz pierwszy za sprawą kampanii na Kickstarterze, którą uruchomiono w październiku ubiegłego roku i która zakończyła się sukcesem miesiąc później. Bezpłatna próbka już wtedy była zresztą dostępna, stanowiąc dla potencjalnych darczyńców dodatkową zachętę do wsparcia zbiórki własnym portfelem. Wprawdzie wcześniej zabrakło mi czasu, by sprawdzić wersję demonstracyjną, ale co się odwlecze, to nie uciecze!
Projekt, nad którym pracuje niewielki zespół deweloperski z Insanto Studios, przybliży graczom zakręcone perypetie krowy o imieniu Majros. Jak zasygnalizowałam w początkowej rymowance, fabuła gry zostanie osadzona w Szwecji, gdzie wśród tamtejszych lasów mieści się farma będąca domem krasuli. Spokojną egzystencję protagonistki zaburza pewnej nocy wypadek drogowy, w efekcie czego dochodzi do zanieczyszczenia okolicy chemikaliami. Na dokładkę, agenci z agrochemicznej korporacji wpadają do domu właściciela jałówki, porywają go i odjeżdżają w siną dal. A jakby jeszcze było mało, rozlany szlam okazuje się być genetycznie zmodyfikowany, obdarzając lokalną faunę i florę ludzką świadomością. Niemniej zmiany, jakie zachodzą w organizmie Majros, zwiększają nie tylko jej determinację, lecz również szansę, by odnaleźć porwanego rolnika.
Ogólnodostępne demo zawiera właśnie ów wstępny fragment historii, pozwalając zarazem zwiedzić teren wiadomego gospodarstwa rolnego. Co ciekawe, brak możliwości wejścia do niektórych pomieszczeń został pomysłowo wytłumaczony tym, że nie mamy do czynienia z pełną wersją. Koronny przykład stanowi tutaj dom, którego salonik jest niemal w całości ledwie czarno-białym szkicem, z wyjątkiem pojedynczych kolorowych elementów i grywalnej postaci. Swoją drogą, Majros nie omieszka w zabawny sposób skomentować tak wyglądających wnętrz, co posłużyło też twórcom do wykazania się dystansem do samych siebie. I choć akurat takiej sytuacji ze zrozumiałego powodu nie należy spodziewać się w gotowej już grze, nie znaczy to, iż premiera ograniczy ilość humoru.
Przedsmak, jaki serwuje Insanto Studios, daje bowiem dobry wgląd w komediowy charakter przygodówki. Duża w tym zasługa udanego nakreślenia głównej bohaterki, która odznacza się skłonnością do sarkastycznych uwag. Generalnie motyw mutacji nadającej ludzką osobowość to poniekąd komediowy samograj. Owszem, zawsze istnieje ryzyko rozczarowania, lecz A Trail of Ooze zgrabnie – póki co – wykorzystuje swój potencjał. W demku natkniemy się wszak na takie postacie jak m.in. noszący szykowną fryzurę ogórek Mazurka czy kogut Ru, który, zdaniem Majros, zna się na randkowaniu, skoro jest w związku z wieloma partnerkami. Dodam jeszcze, że fabuła potrafi z dowcipem i mniej bądź bardziej subtelnie zahaczyć o aktualne tematy, w tym wpływ eksperymentów na środowisko czy dość kontrowersyjne kwestie natury społecznej.
Co do mechaniki, ta niewątpliwie ucieszy fanów tradycyjnego podejścia do gatunku, a to dzięki sterowaniu myszką. Czasami przyda się też jednak klawiatura, ponieważ zaimplementowano współczesne ułatwienie pod postacią podświetlania aktywnych punktów na planszy za pomocą spacji. Osobiście nie obraziłabym się, jeśli do ekwipunku dałoby dostać się przez specjalną ikonę lub wysuwany pasek na ekranie. Co prawda inwentarz otworzymy klawiszem I bądź rolką gryzonia, ale drugie z zastosowanych rozwiązań nie jest wygodne, zwłaszcza że próby użycia pojedynczej rzeczy każdorazowo wymagają wyjęcia jej ze schowka. Oprócz tego, przeszkadzał mi powolny chód krasuli, acz można ów niespieszny spacer zrzucić na karb faktu, iż Majros od niedawna stąpa na dwóch nogach. Daną lokację opuścimy za to nieco prędzej metodą dwukliku w punkcie przejścia do kolejnej. Co więcej, pełna wersja, według oficjalnych informacji, zawierać ma minimapę z opcją szybkiej podróży.
Jak przedstawia się sprawa wyzwań, które szykują dla nas deweloperzy? Niedługie demko zafundowało mi troszkę zabawy ze zbieraniem i używaniem przedmiotów oraz rozmowami z napotkanymi istotami, które, podobnie jak nasza protagonistka, uległy mutacji na skutek kontaktu z chemikaliami. Zastanawiam się więc, czy ukończony produkt uraczy ponadto graczy innego rodzaju zagadkami logicznymi. W każdym razie, dotychczasowa zawartość, mimo że – co oczywiste – skromna, kusi nadzieją na zadowalającą klasykę. Pozwolę sobie przy okazji napomknąć, że natrafiłam na inwentarzówkę z łączeniem kilku fantów, która nie była niezbędna do przejścia dema. Być może obiekt, jaki powstał w wyniku zaliczenia takowego zadania, przyda się później, ale wyglądało mi to też na puszczone w stronę przygodówkowiczów oczko, tym bardziej że wykorzystałam wówczas rekwizyt będący ewidentną aluzją do pewnego kultowego point and clicka.
Jeśli chodzi o warstwę estetyczną, kreskówkowy styl 2D przykuwa wzrok ładnym i starannym wykonaniem, a także pogodną kolorystyką. Ręcznie rysowana grafika niejednokrotnie zresztą udowodniła, że zdaje egzamin w tradycyjnych grach przygodowych. Losy osobliwej krowy zgrabnie wpisują się zatem w ten chwalebny trend. Co do udźwiękowienia, wiążę duże nadzieje z angielskim voice actingiem. Otóż twórcom zależało na tym, by lektorzy mówili zarazem ze szwedzkim akcentem. Dało to interesujący efekt i bardzo bym chciała, aby pełna wersja również zawierała takie nagrania. A ich obecność uwarunkowano we wcześniejszych zapowiedziach wynikiem kickstarterowej zbiórki. I owszem, kampania, jak pisałam, zapewniła producentom otrzymanie zastrzyku gotówki, tyle że zamknęła się jedynie na tzw. niezbędnym minimum. Ale pomimo braku przekroczenia dodatkowych progów, ekipa z Insanto Studios nie składa broni, a co za tym idzie – stara się inną drogą uzyskać pieniądze na opłacenie aktorów głosowych.
Jak finalnie potoczy się ratownicza misja krowy, która, próbując odbić uprowadzonego rolnika, stanie w obliczu nielichych spisków, ekologicznej katastrofy i konieczności konfrontacji z potężną firmą o nieczystych zamiarach? Na odpowiedzi jeszcze sobie sporo czasu poczekamy, lecz niech Insanto Studios spokojnie popracuje nad swoim wirtualnym dzieckiem. Sama chętnie będę wypatrywać tej pozycji i jeśli Wy również zaliczacie się do fanów klasycznych point and clicków, sądzę, że warto, byście mieli A Trail of Ooze na swoim celowniku i ewentualnie dodali ów tytuł do listy życzeń na Steamie.
Napiszę tak : - bardzo klimatyczna ;-) . I ten wstęp ;-) . Pozdrawiam serdecznie :-) .
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam :)
UsuńTa krowa i jej rozbiegane spojrzenie wyglada nieco zblazowanie xD
OdpowiedzUsuńTakie spojrzenie może też przywodzić na myśl szalony błysk w oku :D
UsuńHehe śmieszna gra, rysunki jak z cartoon network 😆 Ale fabuła ciekawa, szkoda że do premiery tak daleko 😉
OdpowiedzUsuńNa razie tylko demo można sprawdzić, ale w międzyczasie można też pograć w inne gry. Twórcy tej konkretnej pozycji niech zaś sobie nad nią spokojnie popracują, by gracze otrzymali możliwie najbardziej dopieszczony produkt. :)
Usuńśmieszna gra grafika pocieszna jak za starych filmów rysunkowych:D
OdpowiedzUsuńTaka grafika powinna też dobrze znieść upływ czasu :)
Usuńbyła taka bajka kurcze o krowie i kurczaku xd i normalnie to mi się teraz przypomina;D
UsuńA ja coś nie pamiętam tej bajki. :(
UsuńGra wydaje się dobre na poprawę humoru :). Zwłaszcza jeśli lecą zabawne sarkastyczne komentarze. Może same się skuszę przynajmniej na początek na tę wersję demo.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że spodoba Ci się demko, jeśli dasz mu szansę :)
UsuńAnimacja zabawna :D
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że lubię taki styl :)
UsuńCzadowa ta krowa :D
OdpowiedzUsuńJak najbardziej :)
Usuńkrowa rządzi
OdpowiedzUsuńNo ba :)
Usuń