wtorek, 14 maja 2024

"Miłość aż po grób", Alek Rogoziński - recenzja

 



Róża Krull, która bryluje na kartach niejednej powieści spod pióra Alka Rogozińskiego, regularnie udowadnia, że ma prawdziwy talent do pakowania się w różnorakie afery. W przypadku „Miłości aż grób” można jednak zaryzykować stwierdzenie, iż bohaterka ta przechodzi tutaj samą siebie. No bo jak inaczej skomentować fakt, że kobieta ląduje za kratami pod zarzutem morderstwa.


„Miłość aż po grób” to siódma już część serii o komediowo-kryminalnych przygodach pisarki Róży Krull. Jako że w tej konkretnej odsłonie nasza protagonistka zostaje aresztowana i oskarżona o zabójstwo, tak niefortunny obrót spraw powoduje, że rozwiązanie zagadki owej zbrodni spada na barki najbliższych przyjaciół kobiety, czyli jej koleżanki po fachu – autorki horrorów Miłki Wężowskiej, agenta Róży – Pepe oraz PR-owca Mario. Ba, wyżej wymienioną ekipę wesprze też wiedziony poczuciem sprawiedliwości policjant Krzysztof Darski, choć doskonale pamięta, że zakręcona literatka wielokrotnie zalazła mu za skórę przez swoje ciągoty do zabaw w detektywa.


Główna zainteresowana również zresztą spróbuje co nieco wywęszyć, zanim trafi do aresztu. Bo prócz najpopularniejszego w kryminałach pytania - „kto zabił?”, jeszcze wcześniej pojawią się inne wymagające wyjaśnienia kwestie. Dość powiedzieć, że Róża dostaje niepokojące wiadomości od „cichego wielbiciela”, na horyzoncie zamajaczą rodzinne sekrety z przeszłości, a ponadto swoje trzy grosze znacząco dokłada do fabuły postać jej pierwszego chłopaka ze szkolnych lat, w zrozumiały sposób zaskakując bohaterkę.


Co istotne, Alek Rogoziński zręcznie zagęszcza wymyśloną na potrzeby tego tomu intrygę. Żwawemu rytmowi powieści towarzyszy bowiem stopniowe wprowadzanie kolejnych znaków zapytania. Ani przez moment nie czułam się przytłoczona fabularnymi klockami, mając jeszcze pod dostatkiem dużo elementów humorystycznych. Wręcz przeciwnie, nad wyraz gładko płynęłam przez strony powieści i chłonęłam przyrządzoną z powyższych składników historię. Autor jak zwykle wykazał się więc lekkim, a także barwnym stylem, wobec którego nie potrafię przejść obojętnie.


Tutejszy humor bez trudu zdołał sprawić, że uśmiechałam się podczas lektury nawet w trudniejszych dla mnie dniach. A to już samo w sobie stanowi wystarczającą rekomendację w przypadku książki z silnie wyeksponowaną warstwą komediową. Dowcipne aspekty utworu bazują zaś na charakterystycznym dla polskiego autora połączeniu komizmu dialogowego, sytuacyjnego i postaciowego z domieszką odniesień do znanej nam rzeczywistości. Jeśli chodzi o te ostatnie, dodam w ramach ciekawostki, że jeden z najzabawniejszych fragmentów powieści puszcza oko w stronę fanów Eurowizji, nabierając niemal musicalowego charakteru. Dlaczego? Szczegółów nie zdradzę, ale wiedzcie, że wyszło przekomicznie.


Mimo że „Miłość aż po grób” przemyca informacje nieobce miłośnikom prozy Alka Rogozińskiego, podano je tak, by zainteresowały nie tylko nowych czytelników. Wprawdzie sama nie od dziś wiem – przykładowo – o religijnym bziku gosposi Róży – Cecylii Jodełki, ale miło było dostać swoiste przypomnienie. Podobnie jak przyjemnie było śledzić m.in. kolejne słowne przepychanki bohaterów czy meandry kryminalnej zagadki. Mówiąc krótko, autor ponownie potwierdził, że wyśmienicie zna się na dowcipnym opowiadaniu o zbrodniach.



------------------------------------------
Tytuł: Miłość aż po grób
Autor: Alek Rogoziński
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Liczba stron: ok. 320

6 komentarzy:

  1. Jeszcze nic Pana Alka nie czytałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie warto dać temu autorowi szansę. :)

      Usuń
  2. O Aleczek :D. Muszę sięgnąć po tę serię, dobrze mieć coś zabawnego na trudniejsze dni :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę kiedyś sięgnąć po książki autora. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będziesz zadowolona z ewentualnej lektury :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.