piątek, 16 stycznia 2015

"Ciemny brzeg", Susan Howatch - recenzja




Milioner Jon Towers, bohater powieści „Ciemny brzeg”, postanawia porzucić stan wdowieństwa i ponownie się ożenić, a jego wybór pada na młodziutką Sarę. Mężczyzna widzi we wrażliwej dziewczynie idealną połowicę, zawsze wiernie wypatrującą powrotu męża z pracy. Póki co normalna proza życia (regularne obiadki, prasowanie, cerowanie skarpetek itd.) musi jednak poczekać, bynajmniej nie dlatego, że państwo młodzi pragną się uprzednio wyszaleć. Najpierw trzeba rozwiązać pewien bardzo poważny problem, o ile w ogóle da się z nim uporać…

Wyżej wspomniany tytuł wyszedł spod pióra urodzonej w Anglii Susan Howatch, która od dziecka planowała związać swoje życie z literaturą. Przeniesie pasji na grunt zawodowy powiodło się w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy miała już za sobą ukończone studia prawnicze. Wtedy to przeprowadziła się do Stanów Zjednoczonych, poślubiając tam rzeźbiarza i pisarza Josepha Howatcha. Wkrótce potem, a konkretnie w roku 1965, nastąpiła premiera jej debiutu wydawniczego. Ową pozycją był właśnie „Ciemny brzeg”, stanowiący dość zgrabne połączenie powieści gotyckiej z kryminałem.

Wracając do przedstawionej w książce historii, cieniem na szczęściu Sary i Jona kładzie się sprawa sprzed dziesięciu lat. Mianowicie chodzi o Sofię, pierwszą żonę bogacza, która zginęła w wyniku upadku z klifu. Co prawda jej śmierć została oficjalnie uznana za wypadek, ale nie od dziś wiadomo, że czas nie potrafi tak łatwo wymazać rodzinnych tragedii. Zwłaszcza takich, które owiane są tajemnicą i licznymi niedomówieniami. O nieszczęśliwym losie poprzedniej pani Towers krążą różne przypuszczenia, począwszy od samobójstwa, a skończywszy na morderstwie z premedytacją. Wśród potencjalnych podejrzanych nie brakuje oczywiście Jona, tym bardziej iż małżeństwo z Sofią nie należało do udanych.

Warto nadmienić, że autorka zręcznie zasiewa tego typu wątpliwości w umysłach czytelników. Howatch podsuwa odbiorcom detale prowokujące do ujrzenia w Jonie człowieka zdolnego do zabójstwa. Według własnej matki Camilli, mężczyzna ma wrodzony talent do manipulacji, a także obsesję na punkcie osiągania wytyczonych celów bez względu na cenę. Czy w takim układzie byłby w stanie radykalnie usunąć ze swojej drogi żonę, z którą od dawna mu się nie układało? Jednocześnie brytyjska pisarka próbuje ukazać bohatera w łagodniejszym świetle. Jako przykład niech ponownie posłuży rodzicielka milionera, której daleko do ideału. Nie chcę aż nadto spoilerować, więc zdradzę jedynie, że w trakcie lektury poznamy informacje podważające wiarygodność Camilli w wydawaniu osądów na temat innych ludzi.

W dalszej części utworu, na sile przybierają zaś podejrzenia wobec pozostałych postaci, aczkolwiek świeżo upieczony małżonek Sary nadal figuruje w kręgu ewentualnych winowajców. Dzieje się tak z chwilą przenosin do Buryan, czyli posesji, w pobliżu której doszło do tragicznej śmierci Sofii. O dziwo, Jon sprowadza tam swoją nową wybrankę. A jakby jeszcze tego było mało, w posiadłości zjawiają się również goście, którzy przebywali na jej terenie podczas feralnej nocy sprzed dziesięciu lat. Zaistniała sytuacja prowadzi do wywlekania dawnych sekretów, a ponadto sprawia, iż nad teraźniejszością zawisa widmo powtórki z historii.

Od tego właśnie momentu autorka eksponuje mariaż cech powieści gotyckiej i kryminału. Za pierwszym gatunkiem przemawia położona w malowniczej Kornwalii rezydencja oraz owiewająca ją tajemnica z przeszłości. Okoliczna przyroda ma w sobie coś niepokojącego pomimo swego piękna – wszak nadmorskie skały okazały się zabójcze dla Sofii. W ramy klasycznego kryminału wpisuje się natomiast intryga skupiona wokół zbrodni i potencjalnego sprawcy, którego szukamy wśród zamkniętego grona bohaterów. Wskazanie winnego nie należy do łatwych zadań, ponieważ praktycznie każdy miał motyw, a potwierdzają to ich relacje z minionych wydarzeń.

Powieść autorstwa Susan Howatch nie zrobiła zamieszania w moim prywatnym rankingu ulubionych książek, choć generalnie miło wspominam ową pozycję. Wprawdzie autorka nie uniknęła paru nieścisłości oraz dość przewidywalnych momentów, ale fabuła wciąga na tyle, by chcieć poznać wyjaśnienie wszystkich tajemnic. Z racji niewielkich rozmiarów „Ciemny brzeg” nadaje się więc w sam raz na wieczór, kiedy najdzie Was ochota na niewymagającą lekturę.


Ocena: 6,5/10


Tytuł polski: Ciemny brzeg
Tytuł oryginalny: The Dark Shore
Autor: Susan Howatch
Wydawnictwo: Książnica

2 komentarze:

  1. Przez ten gotycki klimat trochę kusi, ale to może kiedyś jak będę miała okazję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to wybitna literatura, ale można z niej czerpać przyjemność :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.