środa, 22 marca 2017

Co tam słychać w przygodówkowym świecie? #43


Dzień bez przygodówek dniem straconym! Nawet jak nie zdążę w coś pograć, muszę chociażby porozglądać się za nowymi doniesieniami na temat ulubionego gatunku. Nie przedłużając, zapraszam zatem na najświeższy odcinek mojego przeglądu.


Endora’s Box na Greenlight
Endora’s Box, które ubiega się obecnie o „zielone światło” na Steamie, to point and click utrzymany w side-scrollowanym stylu 2D. Produkcja autorstwa Scotta i Nichole Fredley przybliży graczom osobliwą opowieść z elementami grozy, gdzie źródłem zamieszania stanie się pudełko wypełnione chaosem. Przed laty zostało ono odnalezione przez tajną organizację o nazwie Pandora, która uczyniła rekwizyt przedmiotem naukowych badań. Zabawy z inżynierią wsteczną doprowadziły natomiast do powstania nowego obiektu – tytułowego Pudełka Endory. To swoista odwrotność pierwotnego gadżetu, bo pechowiec, który go otworzy, nie wypuszcza zamętu na zewnątrz, lecz sam zostaje wchłonięty. W efekcie duszę nieszczęśnika czeka tułaczka po wiecznej pustce lub deprawacja przez wpływy złych mocy.

Przygodówka pozwoli nam oczywiście wcielić się w nieboraka, który dostępuje wątpliwego zaszczytu kontaktu z felernym pudłem. A jest nim pacholę przesiadujące samotnie w domu. Wtedy to ktoś podrzuca chłopakowi pod drzwi paczkę z wiadomą zawartością, co nie może skończyć się inaczej jak tylko fatalnym w skutkach zaspokojeniem ciekawości i zajrzeniem do środka. Tak więc trzeba będzie odszukać drogę ucieczki, zanim na dobre utkniemy w świecie chaosu. Na swojej drodze napotkamy różne łamigłówki oraz cudaczne postacie, w tym pokaźne grono kaczek, które niejednokrotnie podirytują naszego protagonistę. Do premiery pecetowej premiery Endora’s Box pozostało jeszcze dużo czasu, gdyż debiut tytułu zapowiedziano na rok 2018. Niemniej już teraz możemy co nieco zasmakować dzięki wersji demonstracyjnej, którą pobierzemy za pośrednictwem serwisu itch.io lub Game Jolt. Zainteresowani głosowaniem na Greenlight powinni z kolei udać się pod tenże adres.




Genie, czyli greenlightowych propozycji ciąg dalszy
Niezależna gra przygodowa Genie, która figuruje wśród niedawno zgłoszonych projektów na Greenlight, bez wątpienia zwraca na siebie uwagę nietypową oprawą wizualną, acz nie ma mowy o graficznych wodotryskach. Jednakże to właśnie skromna estetyka przesądza o nietuzinkowości tytułu, ponieważ deweloperzy postanowili zabrać graczy do świata odmalowanego za pomocą ołówka. Taki efekt uzyskano poprzez ręczne narysowanie wszystkich teł, postaci itd., by potem wykorzystać te materiały przy tworzeniu Genie. Historia, jaka rozegra się w monochromatycznym środowisku, zostanie zaś umiejscowiona w pseudo-wiktoriańskich realiach z domieszką steampunku, do czego przyczyniła się inspiracja słynnym Dishonored. A kim będzie główny bohater? Pewnym detektywem, którego kariera zawiśnie na włosku z powodu serii tajemniczych morderstw. Zaistniała sytuacja postawi go ponoć przed dokonaniem trudnego życiowego wyboru. Autorzy przewidują około trzygodzinny czas rozgrywki, a także wydanie swojej produkcji na komputery z systemami Windows, Mac Os i Linux. Głosowanie w ramach Steam Greenlight odbywa się tutaj.




Story teaser gry Anamorphine
W sieci można od paru dni oglądać nowy zwiastun surrealistycznej gry eksploracyjnej Anamorphine, za którą stoi niezależne studio Artifact 5. Ta pierwszoosobowa produkcja podejmie kwestie zdrowia psychicznego, depresji i straty, umożliwiając odbiorcom podróż po wspomnieniach młodego mężczyzny o imieniu Tyler. Wędrówka wewnątrz umysłu jest dla protagonisty okazją do stawienia czoła przeszłości, która skupi się na przedstawieniu etapów jego związku z żoną Eleną. To, jak sobie poradzimy, zadecyduje, czy Tyler zdoła normalnie żyć, czy wręcz przeciwnie – zupełnie zatraci się w swoich problemach. A ma ich niemało, bo Elena ucierpiała na skutek wypadku i coraz bardziej pogrąża się w depresji. Nie należy również zapominać, iż nasz bohater sam jest zresztą w kiepskiej formie psychicznej.


Mimo że Anamorphine położy nacisk na narrację, nie uświadczymy w tej artystycznej pozycji dialogów. Poza brakiem słów pisanych i mówionych, zespół deweloperski informuje, iż gra obędzie się ponadto bez cut-scenek, interfejsu użytkownika oraz sygnalizującego działanie przycisku. Według intrygujących zapowiedzi, fabułę popchniemy do przodu po prostu poprzez przemieszczanie się, wraz z obserwacją zwiedzanego otoczenia. W głąb podświadomości Tylera zajrzymy jeszcze w tym roku, lecz konkretny termin premiery nie został póki co zdradzony. Za to projekt ekipy z Artifact 5 posiada już swoją kartę na Steamie, aczkolwiek warto też wiedzieć, iż zasięg tytułu nie ograniczy się do komputerów PC. Gra otrzyma dodatkowo edycję dedykowaną konsoli Xbox One, a do tego ogłoszono wsparcie dla sprzętu VR. Opublikowany przez twórców teaser do obejrzenia poniżej.




Premiera The Crow’s Eye
Na początku bieżącego tygodnia katalog Steama poszerzył się o przygodówkę w klimatach psychologicznego horroru – The Crow’s Eye. Produkcja, którą opracowało studio 3D2 Entertainment z Barcelony, przeniesie nas do opustoszałego Uniwersytetu Crosswood, będącego niegdyś prestiżową uczelnią medyczną. Właściwa akcja gry została osadzona w roku 1966, kiedy to na terenie placówki budzi się młody mężczyzna i – najwyraźniej wbrew własnej woli – musi wziąć udział w jakimś eksperymencie. Jednocześnie niebagatelną rolę w historii odegrają zaginięcia, do których doszło tam niecałe 20 lat wcześniej. Wpierw zniknęła wówczas czwórka studentów, po czym przepadli również policjanci i profesorowie, próbujący wyjaśnić sprawę nieszczęsnych żaków. Rozgrywka polegać ma na pokonywaniu napotkanych przeszkód, rozwiązywaniu zagadek logicznych oraz zgłębianiu sekretów ośrodka. W tym ostatnim szczególnie pomocne okażą się porozrzucane po okolicy nagrania i dokumenty, które stopniowo odsłonią przed nami kolejne meandry fabuły. Jeżeli chcielibyście zafundować sobie taką wirtualną wycieczkę, zachęcam do sprawdzenia karty produktu na Steamie.




Lorelai – filmik z fragmentami gameplayu
Fanów twórczości Remigiusza Michalskiego, który działa pod szyldem Harvester Games, powinien zainteresować fakt, iż pojawił się nowy materiał prezentujący mechanikę Loreai. O tytule tym wspominałam kiedyś na łamach blogowego przeglądu, ale przypomnę, że to przygodówkowy horror. Co więcej, mamy tu do czynienia z kontynuacją stylistyki, jaką uraczyły nas poprzednie projekty dewelopera – Downfall oraz The Cat Lady. Scenariusz skoncentruje się na perypetiach dziewczyny, która doznała straty i za wszelką cenę pragnie przywrócić swojej egzystencji dawny kształt. Sprzedażowy debiut Loreai nastąpi pod koniec roku 2017 albo w pierwszych miesiącach 2018 (PC, Mac, Linux).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.