Niezależni
deweloperzy z Mi’pu’mi Games po raz kolejny tego dokonali! Dzięki trzeciemu
odcinkowi The Lion’s Song sprawili bowiem, że znowu wsiąknęłam w odmalowaną
przez nich wizję Austrii z początku XX wieku. Episode 3 – Derivation to skromna
i zarazem mądra opowieść, której przekaz wykracza poza przybliżane realia
historyczne.
Trzeci
rozdział The Lion’s Song nie porzuca powziętych przez autorów projektu założeń,
zgodnie z którymi fabuła skupia się wokół nieprzeciętnie uzdolnionych osób. Tym
razem jednak twórcy odsuwają środowisko artystów na dalszy plan, w zamian
pozwalając odbiorcom przeniknąć do świata umysłów ścisłych. Podczas gdy
pierwszy odcinek traktował o losach kompozytorki Wilmy Dörfl, a drugi zajmował
się malarzem Franzem Markertem, Derivation przedstawia nam perypetie
matematyczki Emmy Recniczek. Wprawdzie kobieta pracuje na co dzień w
wiedeńskiej bibliotece, lecz nie zamierza ograniczać się do katalogowania zbiorów,
wydawania książek czytelnikom czy przyjmowania zwrotów. Każdą wolną chwilę
poświęca na rozwijanie matematycznych pasji, mając równocześnie olbrzymie
predyspozycje do zabłyśnięcia w owej gałęzi nauki.
Pan(i) od matmy
Jako
że Emma prowadzi badania nad teorią dotyczącą procesu zmian, postanawia omówić
ową kwestię z ludźmi, którzy posiadają podobne zainteresowania. Dlatego więc próbuje
dostać się do elitarnego klubu matematyków The Radius, gdzie niestety spotyka
ją wielkie rozczarowanie. Nie dość, że zostaje wyproszona ze względu na płeć,
to na dokładkę otwarcie wyśmiana. Mało tego, padają dość mocne słowa pod
adresem zdolności umysłowych kobiet, który niby nie powinny tykać tak złożonych
dziedzin jak matematyka. Cóż, w tamtych czasach na porządku dziennym były kręgi
zdominowane przez mężczyzn, a i nawet dziś zdarzają się nieeleganckie uwagi
podważające damską inteligencję. Nie wspominając o wiecznie aktualnej dyskusji
na temat tego, że panie zarabiają mniej niż panowie.
Na
szczęście, panna Recniczek nie poddaje się mimo przygnębienia takim stanem rzeczy.
Otóż nasza protagonistka wpada na pomysł, aby założyć męskie szaty i udawać
gentlemana. Tak oto rodzi się alter ego Emmy – Emil Schell, młody matematyk z
Berlina. Nietrudno zgadnąć, że przebranie pomoże w uzyskaniu wstępu do wrogo
wcześniej nastawionego kółka. Swoją drogą, chęć uczestniczenia w naukowych
spotkaniach podyktowana jest nie tylko pragnieniem akceptacji i przebicia się,
ale też zdobycia wskazówek, które umożliwiłyby dokończenie prac nad badanymi
koncepcjami. Powraca tutaj zatem charakterystyczny dla serii motyw, czyli
rozglądanie się za inspiracją. Co ciekawe, szczególnie cenne przy analizie
zjawiska zmiany będą zwykłe, życiowe obserwacje. Wystarczy przytoczyć samo
noszenie męskich ciuchów oraz zachowanie profesorów wobec Emmy, kiedy dają się
nabrać na jej drugą tożsamość.
Kontekst
społeczny, który obejmuje brak równości płciowej i walkę z uprzedzeniami, nie
przesłania osobistego wymiaru historii, głoszącego potrzebę wiary we własne
siły, a także realizacji marzeń. Należy jednocześnie podkreślić, iż podejmowany
przez poprzednie epizody wątek poszukiwania siebie nabiera teraz jeszcze
szerszego znaczenia w odniesieniu do metamorfozy głównej bohaterki. Rozpatrując
części składowe scenariusza, warto ponadto docenić dbałość o drugoplanowe
postacie, które są w omawianej produkcji kimś zdecydowanie ważniejszym niż
bezbarwnym tłem. A skoro o obsadzie mowa, niewątpliwy smaczek stanowią
nawiązania do pierwszych dwóch odcinków, na czele z obecnością starych
znajomych.
Tak jak dawniej,
plus ździebko czegoś nowego
Derivation
nie urządza roszad w szkielecie rozgrywki, a co za tym idzie – nadal mamy do
czynienia z narracyjną przygodówką, która kładzie maksymalny nacisk na snucie
opowieści. Gameplay tradycyjnie polega na prostych interakcjach z nieożywionymi
elementami otoczenia i licznych rozmowach z napotkanymi postaciami, wtrącając kilka
wyborów, jakie rzutują na pozostałe rozdziały The Lion’s Song. Niemniej
pokuszono się o drobne, acz istotne urozmaicenia, które pokazują, że deweloperzy
nie spoczywają na laurach. Przede wszystkim nie zapomniano zrobić odpowiedniego
użytku z damsko-męskich przebieranek. Ciuchy możemy zmienić w mieszkaniu
dziewczyny albo z poziomu mapy Wiednia, którą wzbogacono o klikalną sylwetkę
Emmy/Emila. Kolejna nowość to nieskomplikowane sekwencje z analizami
matematycznymi, wizualizowanymi przez bohaterkę w formie swoistych wykresów.
W
przypadku oprawy audiowizualnej twórcy kontynuują obrany na początku serii kierunek.
I bardzo dobrze, bo Derivation jest częścią epizodycznej marki, a tym samym
powinna zostać utrzymana tzw. ciągłość estetyczna. Przyjemny dla oka pixel art
ponownie cechuje się dominacją sepiowej kolorystyki oraz starannym wykonaniem, które
pozwoliło uchwycić emocje na twarzach mieszkańców wirtualnej Austrii. Nie
zrezygnowano również z oszczędnego i klimatycznego udźwiękowienia ani z pomysłowego
akcentowania pojedynczych zdań czy słów w obrębie napisów, co sygnalizować ma ton
danych wypowiedzi.
Ale,
ale… Niezbyt sprawiedliwe byłoby stwierdzenie, iż graficznie wszystko w
stu procentach po staremu. Mianowicie Derivation uraczy odbiorców niewielkim udziałem
czegoś w rodzaju retrospekcji, sięgając wówczas po szarość zmieszaną z przygaszonym
beżem. Taki zabieg daje interesujący efekt kontrastu z królującą tu ciepłą
brązową tonacją. Generalnie przygody Emmy zdają się mieć trochę lepszy montaż
scen, nic nie ujmując przy tym poprzednikom. Wędrówki pomiędzy lokacjami
częściej jednak częstują nas zróżnicowanymi ujęciami, co działa pozytywnie na
dynamikę i bez szkody dla przyświecającej „Pieśni Lwa” skromności. W
konsekwencji gra niejednokrotnie kojarzyła mi się z umiejętnie wyreżyserowanym filmem
interaktywnym, tyle że z grafiką retro.
„Indyk” z klasą
Coraz
bliżej do finału The Lion’s Song – wszak Episode 3 jest przedostatnim odcinkiem
sezonu. Z jednej strony, poziom dotychczasowych rozdziałów każe optymistycznie
wypatrywać zwieńczenia, w którym dowiemy się, jaki kształt przybiorą dalsze
losy bohaterów poszczególnych części – Wilmy, Franza i Emmy. Z drugiej
natomiast, ciężko będzie żegnać się z serią, której każdy kolejny epizod jeszcze
bardziej umacnia gracza w sympatii dla całokształtu. Chociaż pikselowa Austria
ujęła mnie już przy okazji debiutu, Derivation wskazałabym jako swój ulubiony obecnie
odcinek. No i dodać muszę, że jest dłuższy od wcześniejszych historii, trwając
około 1,5-2 godzin w zależności od tempa czytania dialogów i monologów.
---------------------------------------------------
Za udostępnienie
egzemplarza do recenzji dziękuję firmom Mi’pu’mi Games i ICO Partners.
---------------------------------------------------
Przydatne linki:
1. Season Pass z
dostępem do wszystkich epizodów na Steamie – do nabycia pod tym adresem.
2. Pod tym linkiem znajdziecie opcję zakupu odcinka nr 3 – Derivation w formie
oddzielnego DLC.
3. Moja recenzja drugiego epizodu – tekst opublikowany na blogu w grudniu 2016 r.
4. Recenzja pierwszego epizodu mojego autorstwa, którą opublikowałam na blogu w
sierpniu 2016 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.