Co by było,
gdyby kultową serię Prince of Persia zrealizowano w konwencji HOPA? Albo
chociażby pojedynczą odsłonę tego cyklu? Swoistą podpowiedź podsuwa nam
krakowska ekipa z SoDigital, która pod wydawniczą pieczą katowickiego Artifex
Mundi zaprojektowała grę Persian Nights: Piaski Przeznaczenia (Persian Nights:
Sands of Wonders). Wprawdzie to zupełnie inna historia, lecz podobnie jak
słynna marka, z powodzeniem odwołuje się do klimatów à la „Baśnie tysiąca i
jednej nocy”.
Fabuła
tej casualowej produkcji zabiera odbiorców do perskiego królestwa, gdzie nie
dzieje się ostatnio najlepiej. Ciężka choroba prawowitego władcy skazuje
poddanych na rządy Wielkiego Wezyra Zaveda, który nie zawraca sobie głowy takim
sprawami jak zapewnienie ludziom szczęścia i dostatku. Na dokładkę, coraz
szersze kręgi zatacza tajemnicza zaraza, spaczając środowisko niebezpiecznym
purpurowym cieniem. Gracze wcielą się zaś w niejaką Tarę – zdolną aptekarkę i
alchemiczkę, która chce przywrócić równowagę na rodzinnych ziemiach. O ile jednak
wstępne plany dziewczyny nie obejmują nadmiernego mieszania się w politykę, tak
nasza heroina od samego początku pragnie zwalczyć dziwną plagę, aktywnie
poszukując stosownego remedium.
Fantastyczne perskie
wojaże
Koniec
końców główna bohaterka nie uniknie spotkania z Zavedem, bo, jak łatwo zgadnąć,
nękające kraj troski okażą się mieć wspólne punkty. Wszak nie bez powodu twórcy
napomykają o tyranii regenta, a przy okazji obdarzają go spojrzeniem typu
„przyłóż do rany i gangrena murowana”. Innymi słowy, facet po prostu musi
odegrać znaczącą rolę w tej opowieści. A skoro już jesteśmy przy mniej bądź
bardziej ważnych personach, wypadałoby przedstawić pewną dwójkę, która regularnie
wspiera pannę Tarę podczas jej podróży. Darius to kawał przystojnego i
wysportowanego chłopa, natomiast urocza, acz czasem ciut nieporadna Minu należy
do rasy dżinów. Trzeba przy tym podkreślić, iż obojgu daleko do nijakich
dodatków, robiących za tło dla dzielnej alchemiczki. Nasi kompani są żywo
nakreślonymi postaciami z własnym charakterem i wieloma ciekawymi rzeczami do
powiedzenia.
Sprawnej
konstrukcji nie można również odmówić całokształtowi scenariusza, który
podejmuje niezmiennie popularny motyw walki dobra ze złem. Co najistotniejsze,
robi to bardzo dobrze, a dynamiczne perypetie Tary i jej towarzyszy wciągają od
pierwszych do ostatnich minut. Olbrzymi plus stanowi baśniowo-orientalna
atmosfera, którą szczególnie docenią miłośnicy historii w duchu przygód Aladyna
czy pewnego wirtualnego księcia, zrodzonego z wyobraźni Jordana Mechnera. Pochwalę
ponadto sam finał, gdyż w ramach zwieńczenia otrzymujemy treściwe i jednocześnie
nad wyraz satysfakcjonujące podsumowanie nieco późniejszych wydarzeń. Tak na
marginesie, jest tam mała zapowiedź ewentualnego powrotu do fantastycznej
Persji, co mnie bardzo cieszy. Bez względu na to, czy nowa historia przemyciłaby
kogoś ze starych znajomych, czy totalnie odcięłaby się od Piasków
Przeznaczenia, podążając taką drogą jak np. cykl Grim Legends.
Rozgrywka na
medal
Na
angażujący urok Persian Nights w dużej mierze składa się także gameplay, który
doprawia formułę nieskomplikowanego point and clicka partiami hidden object. Te
ostatnie występują zresztą nielicznie, ale mimo to nikt nie doszedł do wniosku,
iż nie potrzeba się przy takich sekwencjach wysilać Wręcz przeciwnie, zostały odpowiednio
dopracowane, bo prócz drobnych wariacji w obrębie klasycznych wykazów z nazwami
przedmiotów, mamy jeszcze dwie fragmentaryczne sceny HO, z których jedna jest
swoistą odwrotnością tego konkretnego rodzaju wstawek (odhaczamy wówczas części
pewnego mechanizmu, aby go rozmontować zamiast zebrać do kupy). Niby kosmetyka,
lecz pomaga przy integracji rozgrywki z warstwą narracyjną.
Co
do komitywy mechaniki i scenariusza, w tej materii najbardziej jednak błyszczą przygodówkowe
aspekty zabawy. Napotkane zadania zdają się być naturalnym elementem zwiedzanego
świata. Pozwolę sobie przytoczyć początkową wizytę Tary w starej świątyni,
dokąd sprowadzają ją poszukiwania źródła plagi – obecne tu zagadki wzmacniają
wrażenie przebywania w miejscu, które skrzętnie skrywa swoje sekrety przed byle
śmiałkami. Niezłe osadzenie fabularne zyskały też magiczne starcia, będące
rozwinięciem pomysłu znanego przykładowo z Grim Legends 3. A i wątek
alchemiczny spisuje się elegancko. Chociaż umiejętność sporządzania mikstur to
dość częsty talent u bohaterek casualowych pozycji, nie czułam zmęczenia
materiału. Dodam, iż kiedy protagonistka stwierdzi konieczność przygotowania jakiegoś
preparatu, nie musi czekać z całym procesem do zdobycia kompletu składników.
Jeśli więc posiada coś z danej listy i może to sensownie użyć, nic nie stoi na
przeszkodzie, by poczynić pierwsze kroki w specjalnej torbie alchemicznej.
Zajęcia kompanów
Jak
już wspomniałam, Tarze towarzyszą Darius i Minu, lecz ich wsparcie wygląda
inaczej niż w większości gier HOPA, które sięgają po podręcznego pomocnika, zwykle
istotę skromnych rozmiarów oraz z własną ikonką u dołu ekranu. Dżince przypadła
bardziej narracyjna rola, gdyż Minu sama pojawia się w różnych momentach, by
coś powiedzieć lub zrobić. Z kolei Darius to taki drugi grywalny bohater,
aczkolwiek stroną dominującą pozostaje rzecz jasna aptekarka. Niemniej kobieta
współdzieli z nim ekwipunek, a kiedy przejmiemy bezpośrednie stery nad
mężczyzną, wyskoczy okienko ze znacznikiem w formie oczu pana Darka. Facet
odznacza się sporą zwinnością i niestraszna mu wspinaczka, przy czym
akrobatyczne popisy w stylu Prince of Persia podporządkowano wymogom
niedzielnego grania, stawiając na łatwe klikanie. Poza tym, rozmowy Tary z
Dariusem niejednokrotnie zawierają tematy do wyboru niczym w pełnokrwistej
przygodówce. Co prawda podobne rozwiązania przemycało wcześniej parę HOPEK, ale
to wciąż rzadko stosowany w takich grach patent.
Estetyczny
kunszt
Recenzując
tytuły spod znaku Hidden Object Puzzle Adventure, regularnie rozpływam się nad nastrojowymi
i pieczołowicie wykonanymi planszami. Tutejsze scenerie również wprawiły mnie w
zachwyt, zwłaszcza że Persian Nights można zaliczyć do najładniejszych tego
typu produkcji. Grafika została dopieszczona pod względem rozmaitych detali,
stąd dla przykładu sceny HO sygnalizowane są klimatycznymi oparami złotego
piasku, w bibliotece pewnego dżinna zobaczymy fruwające książki, a młode
osobniki rasy Simurghów, którą zaczerpnięto z perskiej mitologii, rozczulają przesłodką
aparycją. Co się tyczy sylwetek postaci, te generalnie nie wzbudzają
zastrzeżeń, tyle że przydałoby się więcej klatek przy animacjach na rzecz
lepszej płynności. A muzyka? Świetnie, ponieważ orientalna nuta dba o
sugestywną atmosferę już na etapie menu. Pozytywnego odbioru nie psuje też na
ogół przyzwoity dubbing w języku angielskim (polonizacja tradycyjnie objęła
wyłącznie tekst, w którym swoją drogą wypatrzyłam raptem parę wpadek).
Polecanka na
koniec
Z
grubsza trzygodzinna przygoda minęła mi bardzo szybko, i to nie tylko dlatego,
że zaliczenie rodzimej produkcji nie wymagało mnóstwa czasu. Najzwyczajniej w
świecie bawiłam się przednio, kibicując głównym bohaterom, napawając wzrok
pięknymi lokacjami, a także rozwiązując przyszykowane przez deweloperów
zadania. Persian Nights: Piaski Przeznaczenia to wysokiej klasy gra HOPA, którą
gorąco polecam zarówno fanom relaksującej rozrywki, jak i sympatykom baśniowych
opowieści, ze szczególnym uwzględnieniem egzotycznych wcieleń takich historii.
---------------------------------------------------
Za udostępnienie
egzemplarza do recenzji dziękuję wydawcy – firmie Artifex Mundi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.