Aurora: The Lost
Medallion zanosi się na sympatyczną, fantastyczno-naukową przygodę, która
doprawiona też zostanie szczyptą mistycznego posmaku. Rzecz to przy tym będzie zdecydowanie
bliższa familijnym opowieściom pokroju „Zagubionych w kosmosie” niżli mrocznym
historiom à la „Obcy: Ósmy pasażer Nostromo”. Co nie znaczy, że główna
bohaterka – tytułowa Aurora – nie napotka na swojej drodze żadnych przeszkód.
O
pewnym problemie, jaki istnieje w wykreowanym przez greckie Noema Games
uniwersum, zgrabnie instruuje nas już sam motyw przewodni ogólnodostępnego dema.
Jesteśmy tu bowiem uczestnikami zabawy w chowanego – dziecięcej rozrywki, która
nie omieszkuje zarazem wtrącić kluczowych informacji na temat elementów świata
przedstawionego. Podstawowa zasada pozostaje bez zmian, ponieważ jedna osoba szuka
– w tym wypadku my jako rudowłosa Aurora, a reszta smyków ukrywa się gdzieś po
kątach. Jednakże małoletni bohaterowie nieprzypadkowo używają odnośnie do owej
gry nazwy „Sępy i dzieci” („Vultures & Kids”). Mianowicie szukacz przyjmuje
równocześnie rolę jednego ze skrzydlatych drapieżników, które to stwarzają też
ponoć jak najbardziej realne zagrożenie.
Akcja
wersji demonstracyjnej rozgrywa się we wnętrzach jaskini, ulokowanej pod lodową
powierzchnią mroźnej planety Eedor. Teren ten stanowi dom dziecięcej
społeczności, nad której bezpieczeństwem czuwają inteligentne roboty. Na zaznajomienie
się z mechanicznymi opiekunami zapewne przyjdzie później pora, zaś przyszykowana
przez deweloperów próbka koncentruje się na przedstawieniu kilkorga
reprezentantów dziatwy, nie licząc obecności pociesznego kosmity Neemo. Tak więc
poznamy dla przykładu pedantyczną Prunę oraz żarłocznego Bobba. No i oczywiście
grywalną protagonistkę, która, w przeciwieństwie do innych dzieciaków, nie
posiada tajemniczej wiadomości głosowej, służącej za swego rodzaju przewodnika
życiowego. Co istotne, owa odmienność Aurory ma być motorem napędowym całej
historii, mobilizując dziewczynkę do aktywnych starań na rzecz udowodnienia
własnej wartości.
Muszę
przyznać, że przedsmak perypetii rudzielca dobrze sobie radzi z nakreślaniem postaci.
Cieszy również fakt, iż charakter niektórych bohaterów udanie wykorzystano na
gruncie gameplayu, a co za tym idzie – rozwiązywania zawartych tutaj zagadek. Bo
o ile znalezienie pierwszych trzech osób to banał, tak dorwanie pozostałych uczestników
zabawy słusznie wymaga już więcej sprytnego kombinowania przy interakcjach pomiędzy
zbieranymi przedmiotami i otoczeniem. W każdym razie, to, co zobaczyłam,
pokazuje, że niezależna ekipa z Grecji potrafi zaprojektować przemyślane, a do
tego satysfakcjonujące zadania. Fanów klasycznych point and clicków nie powinna
też rozczarować typowa dla gatunku obsługa przy pomocy myszki.
A
i graficznie The Lost Medallion wychodzi naprzeciw gustom niejednego zwolennika
tradycyjnych przygodówek, stawiając na ładny, ręcznie rysowany styl 2D.
Kreskówkowa konwencja pasuje zresztą do fabuły, która reprezentuje wszak – jak
zasygnalizowałam we wstępie – lżejszą odmianę science fiction. Eksplorowana w
demie sceneria serwuje nam natomiast niezłe połączenie naturalnego, głównie
skalnego środowiska z zaawansowanymi technologicznie obiektami. Oprócz tego,
spodobało mi się umiejętne zagospodarowanie dostępnej przestrzeni, a konkretnie
rozjaśnianie kolejnych partii lokacji, co dzieje się wraz ze stopniowym wyłapywaniem
koleżanek i kolegów Aurory.
Losy
młodziutkiej mieszkanki Eedoru będą wydawane w formacie epizodycznym, a na
całość mają złożyć się cztery odcinki. Co szczególnie ważne, twórcy przewidują
dla każdego rozdziału taki czas rozgrywki, którego nie powstydziłaby się
pełnowymiarowa przygodówka. Według wstępnych szacunków deweloperów,
niewykluczone, że przejście pierwszego epizodu potrwa około 8-10 godzin. Z
kolei demko, które można ukończyć w przeciągu 1-1,5 godziny, daje nadzieję na
solidnego – pod względem proponowanej treści – point and clicka. Bo – nie ukrywam
– ciekawa jestem, o co dokładnie biega z takimi wątkami jak chociażby enigmatyczne
„Głosy”, podejmowana przez wybrane dzieci pielgrzymka czy owiana mitycznym
nimbem wojna w kosmosie. A na rozwinięcie tych właśnie kwestii, przynajmniej
częściowe, musimy poczekać do premiery debiutanckiego odcinka, która to ma nastąpić
w 2019 roku (Windows, Mac OS, Linux).
------------------------------------------------
Steamowa karta
gry Aurora: The Lost Medallion Episode I znajduje się pod poniższym adresem (m.in.
stamtąd można też pobrać demo, na bazie którego przygotowałam ten wpis):
Bardzo ładne wykonanie gry. Takie... delikatne :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się bardzo podoba. Szykuje się ciekawa produkcja dla miłośników przygodówek. :)
Usuńświetna grafika taka przemawiająca nawet i do mnie;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię taki styl. Pomijając to, że sprawdza się w przygodówkach i dzielnie zniesie upływ czasu, tego typu grafika wzbudza też miłe skojarzenia z tradycyjnymi filmami animowanymi. :)
Usuńja też uwielbiam taki styl:) bez przerysowania, bez typowych wyolbrzymień typu anime:)
UsuńJa akurat anime lubię, acz nie oglądam nałogowo tego typu filmów czy seriali. :)
UsuńLubie takie gry
OdpowiedzUsuńJa tak samo. Mam więc nadzieję, że będzie powstawać jak najwięcej tego typu produkcji. :)
Usuń