poniedziałek, 1 lipca 2019

Aurora: The Lost Medallion - test wersji demo


Aurora: The Lost Medallion zanosi się na sympatyczną, fantastyczno-naukową przygodę, która doprawiona też zostanie szczyptą mistycznego posmaku. Rzecz to przy tym będzie zdecydowanie bliższa familijnym opowieściom pokroju „Zagubionych w kosmosie” niżli mrocznym historiom à la „Obcy: Ósmy pasażer Nostromo”. Co nie znaczy, że główna bohaterka – tytułowa Aurora – nie napotka na swojej drodze żadnych przeszkód.

O pewnym problemie, jaki istnieje w wykreowanym przez greckie Noema Games uniwersum, zgrabnie instruuje nas już sam motyw przewodni ogólnodostępnego dema. Jesteśmy tu bowiem uczestnikami zabawy w chowanego – dziecięcej rozrywki, która nie omieszkuje zarazem wtrącić kluczowych informacji na temat elementów świata przedstawionego. Podstawowa zasada pozostaje bez zmian, ponieważ jedna osoba szuka – w tym wypadku my jako rudowłosa Aurora, a reszta smyków ukrywa się gdzieś po kątach. Jednakże małoletni bohaterowie nieprzypadkowo używają odnośnie do owej gry nazwy „Sępy i dzieci” („Vultures & Kids”). Mianowicie szukacz przyjmuje równocześnie rolę jednego ze skrzydlatych drapieżników, które to stwarzają też ponoć jak najbardziej realne zagrożenie.

Akcja wersji demonstracyjnej rozgrywa się we wnętrzach jaskini, ulokowanej pod lodową powierzchnią mroźnej planety Eedor. Teren ten stanowi dom dziecięcej społeczności, nad której bezpieczeństwem czuwają inteligentne roboty. Na zaznajomienie się z mechanicznymi opiekunami zapewne przyjdzie później pora, zaś przyszykowana przez deweloperów próbka koncentruje się na przedstawieniu kilkorga reprezentantów dziatwy, nie licząc obecności pociesznego kosmity Neemo. Tak więc poznamy dla przykładu pedantyczną Prunę oraz żarłocznego Bobba. No i oczywiście grywalną protagonistkę, która, w przeciwieństwie do innych dzieciaków, nie posiada tajemniczej wiadomości głosowej, służącej za swego rodzaju przewodnika życiowego. Co istotne, owa odmienność Aurory ma być motorem napędowym całej historii, mobilizując dziewczynkę do aktywnych starań na rzecz udowodnienia własnej wartości.


Muszę przyznać, że przedsmak perypetii rudzielca dobrze sobie radzi z nakreślaniem postaci. Cieszy również fakt, iż charakter niektórych bohaterów udanie wykorzystano na gruncie gameplayu, a co za tym idzie – rozwiązywania zawartych tutaj zagadek. Bo o ile znalezienie pierwszych trzech osób to banał, tak dorwanie pozostałych uczestników zabawy słusznie wymaga już więcej sprytnego kombinowania przy interakcjach pomiędzy zbieranymi przedmiotami i otoczeniem. W każdym razie, to, co zobaczyłam, pokazuje, że niezależna ekipa z Grecji potrafi zaprojektować przemyślane, a do tego satysfakcjonujące zadania. Fanów klasycznych point and clicków nie powinna też rozczarować typowa dla gatunku obsługa przy pomocy myszki.

A i graficznie The Lost Medallion wychodzi naprzeciw gustom niejednego zwolennika tradycyjnych przygodówek, stawiając na ładny, ręcznie rysowany styl 2D. Kreskówkowa konwencja pasuje zresztą do fabuły, która reprezentuje wszak – jak zasygnalizowałam we wstępie – lżejszą odmianę science fiction. Eksplorowana w demie sceneria serwuje nam natomiast niezłe połączenie naturalnego, głównie skalnego środowiska z zaawansowanymi technologicznie obiektami. Oprócz tego, spodobało mi się umiejętne zagospodarowanie dostępnej przestrzeni, a konkretnie rozjaśnianie kolejnych partii lokacji, co dzieje się wraz ze stopniowym wyłapywaniem koleżanek i kolegów Aurory.


Losy młodziutkiej mieszkanki Eedoru będą wydawane w formacie epizodycznym, a na całość mają złożyć się cztery odcinki. Co szczególnie ważne, twórcy przewidują dla każdego rozdziału taki czas rozgrywki, którego nie powstydziłaby się pełnowymiarowa przygodówka. Według wstępnych szacunków deweloperów, niewykluczone, że przejście pierwszego epizodu potrwa około 8-10 godzin. Z kolei demko, które można ukończyć w przeciągu 1-1,5 godziny, daje nadzieję na solidnego – pod względem proponowanej treści – point and clicka. Bo – nie ukrywam – ciekawa jestem, o co dokładnie biega z takimi wątkami jak chociażby enigmatyczne „Głosy”, podejmowana przez wybrane dzieci pielgrzymka czy owiana mitycznym nimbem wojna w kosmosie. A na rozwinięcie tych właśnie kwestii, przynajmniej częściowe, musimy poczekać do premiery debiutanckiego odcinka, która to ma nastąpić w 2019 roku (Windows, Mac OS, Linux).



------------------------------------------------

Steamowa karta gry Aurora: The Lost Medallion Episode I znajduje się pod poniższym adresem (m.in. stamtąd można też pobrać demo, na bazie którego przygotowałam ten wpis):

8 komentarzy:

  1. Bardzo ładne wykonanie gry. Takie... delikatne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się bardzo podoba. Szykuje się ciekawa produkcja dla miłośników przygodówek. :)

      Usuń
  2. świetna grafika taka przemawiająca nawet i do mnie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo lubię taki styl. Pomijając to, że sprawdza się w przygodówkach i dzielnie zniesie upływ czasu, tego typu grafika wzbudza też miłe skojarzenia z tradycyjnymi filmami animowanymi. :)

      Usuń
    2. ja też uwielbiam taki styl:) bez przerysowania, bez typowych wyolbrzymień typu anime:)

      Usuń
    3. Ja akurat anime lubię, acz nie oglądam nałogowo tego typu filmów czy seriali. :)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Ja tak samo. Mam więc nadzieję, że będzie powstawać jak najwięcej tego typu produkcji. :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.