Produkcje, które
ochoczo pluskają się w aurze dziwności, podejmują ryzykowną grę z gustami
odbiorców. Bo albo człowiek kupi taki osobliwy koncept, albo odbije się od
zaproponowanej przez dany tytuł wizji i mniej bądź bardziej zdecydowanym tonem
stwierdzi, że to nie jego bajka. A jak oceniam swój kontakt z pierwszym,
darmowym epizodem Cowpocalypse? Niezależnym point and clickiem, który to
zadebiutował na Steamie pod koniec maja 2019 roku i który stawia głównego
bohatera w obliczu istnego korowodu kuriozów? Odpowiedź poniżej.
Bran,
czyli grywalny protagonista, spędza samotny weekend w domu, co – z perspektywy
niejednego nastolatka – mogłoby się wydawać fajną sprawą. No i faktycznie czas
ten minie chłopakowi pod znakiem atrakcji, acz nie chodzi o imprezowanie z
kumplami. Młodzieniec miał zresztą przydzielone pod nieobecność rodziców
zadanie, aby to doglądać żyjących na terenie gospodarstwa krów. W nocy zamierzał
zaś grzecznie spać, lecz, zbudzony hałasem, zauważa dziurę w dachu, a tam… zad renifera. I to nie byle jakiego, gdyż mowa o Rudolfie od Świętego Mikołaja.
Białobrody gość w czerwonym stroju też, tak na marginesie, kręci się po okolicy,
tyle że odbiega nieco od swojego standardowego wizerunku, podejrzanie często wyciągając
zza pazuchy butelkę. Ale co najgorsze, nigdzie nie widać za to ojcowskich
jałówek.
Już
ogólny zarys fabuły nie pozostawia zatem wątpliwości, że Balazs Hrabacsik, twórca
tejże przygodówki, nie boi się czerpać z wora dziwacznych pomysłów. Sęk jednak
w tym, iż – jak dla mnie – usypało się tu trochę za dużo owych osobliwości. Choć
przykładowo drugoplanowy wątek z elokwentnym drzewem wypada znośnie, zawartość
debiutanckiego odcinka generalnie pachnie nadmierną ekstrawagancją, a ponadto sprawia
momentami chaotyczne wrażenie. Czuć również tzw. „syndrom pierwszego epizodu”,
bowiem dostajemy ledwie drobny wstęp do szerzej zakrojonej akcji. Być może kolejny
rozdział, w którym scenariusz przejdzie, że tak to ujmę, do meritum, okaże się
spójniejszy i przyniesie satysfakcjonujące odpowiedzi na różne pytania.
Niemniej – póki co – nie zdołałam zaangażować się w przedstawioną historię.
Na
ukończenie gry potrzeba średnio 1,5 godziny, co jest akurat dobrym wynikiem,
zwłaszcza że mamy do czynienia z nieodpłatnym odcinkiem. Zagadki, które bazują
głównie na używaniu przedmiotów, wzbudziły natomiast we mnie mieszane odczucia.
Z jednej strony, pasują do mocno zakręconej atmosfery produkcji. Z drugiej,
trafiają się nadto wydumane rozwiązania. Pokręcić muszę także nosem na
sterowanie, które wprawdzie odbywa się przy pomocy poczciwego gryzonia, lecz
nie należy do szczególnie intuicyjnych ani dopracowanych. Owszem, potem jakoś
przyzwyczaiłam się, że zobaczenie możliwych z danym hotspotem interakcji
wymagało przytrzymania i puszczenia lewego przycisku myszy bądź zakręcenia
rolką w górę (po uprzednim najechaniu kursorem). Ale to niepotrzebne
kombinowanie – lepiej było pozostać przy pojedynczym kliknięciu, tak jak w
przypadku chodzenia oraz używania rzeczy z ekwipunku. Oprócz tego, zdarzały się
np. problemy ze znalezieniem aktywnego punktu czy skierowaniem bohatera w
wybrane miejsce.
Oprawa
wizualna, przy tworzeniu której wykorzystano fotografie, nie grzeszy niestety
urodą. Niby pojedyncze plansze prezentują się nawet ok, lecz czar pryska
podczas oglądania spaceru Brana, który sunie tutaj powolnym krokiem,
przypominającym po trosze niespieszną jazdę na wrotkach. Najlepiej z kolei
spisuje się końcowa seria zróżnicowanych i niebrzydkich obrazków, którym to przygrywa
całkiem ciekawy utwór muzyczny, serwujący naszym uszom miks muzyki
elektronicznej z rockowym zacięciem oraz rapem à la Limp Bizkit. Czyżby więc ta
finałowa sekwencja była zwiastunem interesującego ciągu dalszego? Kto wie…
Kibicuję
niezależnym projektom ogółem, a także doceniam takie sytuacje, kiedy twórcy postanawiają
udostępnić swoje propozycje bez żadnych opłat. Rozumiem, że pan Hrabacsik
przygotował pierwszy epizod Cowpocalypse samodzielnie i w ramach wolnego czasu,
zajmując się na co dzień inną, pełnoetatową pracą. Życzę mu wobec tego
rozwijania deweloperskiej pasji, aczkolwiek następny odcinek powinien być już bardziej
doszlifowany. I to zarówno pod kątem technicznym, jak też narracyjnym.
mroczny las jak w serialu Dark:D
OdpowiedzUsuńCo do serialu, nie oglądałam go, ale kojarzę ten tytuł i mam w planach do nadrobienia w przyszłości. :)
Usuńoj polecam:) wciąga niesamowicie
UsuńNo to tym bardziej muszę kiedyś obejrzeć. :)
Usuń