Druga odsłona
serii The Myth Seekers każe agentce Amelii, głównej bohaterce cyklu, przegnać
znad głów mieszkańców Paryża nie dość, że widmo wielkiego, to na dokładkę,
paranormalnego zagrożenia, mającego swe korzenie w zamierzchłych czasach. Gra
toczy się więc o wysoką stawkę, lecz co najważniejsze, w stylu lubianym przez
fanów gatunku HOPA.
Fabuła
recenzowanej pozycji w luźny sposób czerpie z legend o zatopionym mieście Ys, a
jej główna akcja rozgrywa się we Francji lat trzydziestych minionego stulecia.
Wtedy to przedstawiciele tytułowych Łowców Mitów organizują na bretońskim wybrzeżu
wykopaliska archeologiczne. Lokalizacja nieprzypadkowa, ponieważ w tej właśnie
okolicy wznosiło się ponoć wyżej wymienione królestwo. Wprawdzie poszukiwanie
dowodów na istnienie Ys przynosi badaczom całkiem owocne rezultaty, ale też pojawiają
się nieprzewidziane zjawiska. Ot, choćby znaleziony w Bretanii amulet oraz jego
tajemnicza moc, która dziwnie osłabia jednego z naukowców – Fabiena, odbierając
mężczyźnie przytomność.
Poszkodowany
chłopina zostaje przetransportowany do Paryża, gdzie zjawia się również Amelia,
przybywając na prośbę Marleny, innej członkini wiadomego stowarzyszenia. Co
więcej, szybko staje się jasne, że ściągnięcie grywalnej protagonistki – doświadczonej
Łowczyni i swoistej ekspertki od trudnych problemów – było trafną decyzją.
Czyjaś magia może bowiem doprowadzić do odrodzenia Ys, a ewentualne wyłonienie
się mitycznego miasta z fal nie wróży nic dobrego dla stolicy Francji. By
uniknąć najgorszego, nasza agentka musi zatem żwawo działać, co jednocześnie
wiąże się z odkrywaniem kulisów pradawnego sporu między dwiema siostrami –
ważnymi personami o królewskiej proweniencji. I owszem, dostrzeżemy w tym
wszystkim popularne motywy, lecz dostajemy taką historię, która pasuje do
formuły odprężającej rozrywki, a ponadto nie wywołuje uczucia znużenia.
Zaciekawił
mnie także dodatkowy rozdział, odblokowywany po ukończeniu podstawowej ścieżki
fabularnej. Bonus ten ukazuje ostatnie chwile miasta Ys, praktycznie tuż przed legendarnym
pogrążeniem się w oceanicznych odmętach. Co jednak szczególnie istotne,
kluczowe dla owej tragedii osoby egzystują tutaj na drugim planie. Centralną
postacią uczyniono natomiast tzw. szaraczka i zarazem dziecko – chłopca
pracującego w ysiańskiej piekarni. Otrzymujemy więc drobny wgląd w perspektywę
kogoś zdezorientowanego zaistniałą sytuacją. Kogoś, kto nie analizuje genezy wszelkich
kłopotów. Bardzo dobrze zresztą, bo dzięki takiemu posunięciu nie uświadczymy
nadmiernego powielania informacji zawartych w „podstawce”.
Jak
wspomniałam we wstępie, The Myth Seekers 2 reprezentuje rodzinę HOPA, a co za
tym idzie – częstuje odbiorców miksem uproszczonej przygodówki z planszami opartymi
na wypatrywaniu rozmaitych fantów. Węgierskie studio Sunward Games, które
odpowiada nie tylko za poprzednią część, ale i cykle Endless Fables oraz The
Secret Order (Bractwo Tajemnic), potwierdza zaś swoją kolejną produkcją, iż zna
się na rzeczy. Gwoli ścisłości, nie rewolucjonizuje rządzących gatunkiem zasad,
lecz użyło sprawdzonych składników po to, by rzetelnie zaprojektować tutejszą
mechanikę. Nie zawodzą wobec tego sceny hidden object, które, tak na
marginesie, prawie zawsze można zastąpić alternatywną zabawą we wskazywanie par
pokrewnych obrazków. Solidnie wypadają też różnorodne minigierki logiczne, mimo
że dość sporo w nich znajomych pomysłów. A napotkamy takie zadania jak np. przeszukiwanie
mapy miejskiej pod kątem konkretnych punktów, ustawianie statuetek na regale według
graficznych podpowiedzi czy łączenie łańcuchem kół o identycznych kolorach.
Jeśli
chodzi o audiowizualne aspekty produkcji, najlepsze wrażenie zrobiły na mnie
piękne lokacje, które elegancko łączą świat realny z elementami
nadprzyrodzonymi. Grafika podkreśla klimat właściwy takim opowieściom, w jakim to
nadnaturalne sprawy okazują się czymś więcej niżli fikcyjnym tematem legend i
wraz z rozwojem akcji coraz silniej zaznaczają swoją obecność. Gra cieszy również
oczy szeroką gamą intensywnych barw, przy czym dalsze partie głównej przygody raczą
nas zwiększonym odsetkiem morskich odcieni. Wzorem innych HOPEK, nie zabrakło
też dużej szczegółowości. Stąd – przykładowo – przytulny pokój z rozpalonym
kominkiem wygląda tak, że sama chętnie bym się tam rozsiadła i ogrzała przy
ciepłych płomieniach. Z kolei wnętrze starej i zniszczonej łodzi, które
zobaczymy w formie sceny HO, nie będzie oczywiście lśnić czystością. Co do
oszczędnych animacji, te spisują się już słabiej, ale nie rujnują pozytywnego
odbioru całokształtu. A jak z muzyczną warstwą tytułu? Generalnie w porządku,
bo choć nie uświadczymy zapadających w pamięć melodii, nienachalnym nutom nie
można odmówić stosownej atmosfery.
Na
ukończenie francuskich perypetii dzielnej Amelii potrzebowałam około 4,5
godzin, włącznie z trwającym ponad 30 minut rozdziałem o młodym mieszkańcu Ys.
To wystarczający czas dla propozycji skierowanej do sympatyków niedzielnego
grania, a i ogólna jakość produkcji powinna zadowolić docelową grupę odbiorców.
W związku z powyższym, The Myth Seekers 2: Zaginione Miasto zasługuje na uwagę
takich osób, którym podobały się inne tytuły od Sunward Games czy polskiej firmy
Artifex Mundi, pełniącej funkcję wydawcy tejże gry.
---------------------------------------------------
Za udostępnienie
egzemplarza do recenzji dziękuję wydawcy – firmie Artifex Mundi.
Bardzo fajna grafika. I gra wydaje mi się ciekawa.
OdpowiedzUsuńMnie się podobało, poprzednia część zresztą też. :)
UsuńFajna grafika i fajny pomysł. Zaginione miasto brzmi dobrze :)
OdpowiedzUsuńPoprzednia część też mi się podobała. Seria ma również według mnie potencjał do dalszego rozwoju - to dopiero dwie części, więc agentka Amelia ma jeszcze przed sobą mnóstwo legend, mitologii itp. :)
Usuńgrafika bardzo w klimacie:D
OdpowiedzUsuńW tego typu grach często trafiam na takie lokacje, od których nie można oderwać wzroku. :)
UsuńGrafika bardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńMnie również. Swoją drogą, tego typu gry to dla mnie bardzo dobry sposób na relaks, na co wpływają nie tylko lekkie w odbiorze historie i rozgrywka, lecz też właśnie bardzo przyjemne dla oczu plansze. :)
UsuńPiękna grafika, a i tematyka iście moja! Niestety, dopóki doba się nie wydłuży nie mam szans na czas dla takich urokliwych scen... Ale cieszy, że takie rzeczy powstają! ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś uda się znaleźć trochę czasu na tę lub inną grę z owego gatunku. Takie produkcje akurat bardzo dobrze się sprawdzają jako relaks po ciężkim dniu. :)
Usuń