wtorek, 16 lipca 2019

The Myth Seekers 2: Zaginione Miasto (PC) - recenzja


Druga odsłona serii The Myth Seekers każe agentce Amelii, głównej bohaterce cyklu, przegnać znad głów mieszkańców Paryża nie dość, że widmo wielkiego, to na dokładkę, paranormalnego zagrożenia, mającego swe korzenie w zamierzchłych czasach. Gra toczy się więc o wysoką stawkę, lecz co najważniejsze, w stylu lubianym przez fanów gatunku HOPA.

Fabuła recenzowanej pozycji w luźny sposób czerpie z legend o zatopionym mieście Ys, a jej główna akcja rozgrywa się we Francji lat trzydziestych minionego stulecia. Wtedy to przedstawiciele tytułowych Łowców Mitów organizują na bretońskim wybrzeżu wykopaliska archeologiczne. Lokalizacja nieprzypadkowa, ponieważ w tej właśnie okolicy wznosiło się ponoć wyżej wymienione królestwo. Wprawdzie poszukiwanie dowodów na istnienie Ys przynosi badaczom całkiem owocne rezultaty, ale też pojawiają się nieprzewidziane zjawiska. Ot, choćby znaleziony w Bretanii amulet oraz jego tajemnicza moc, która dziwnie osłabia jednego z naukowców – Fabiena, odbierając mężczyźnie przytomność.


Poszkodowany chłopina zostaje przetransportowany do Paryża, gdzie zjawia się również Amelia, przybywając na prośbę Marleny, innej członkini wiadomego stowarzyszenia. Co więcej, szybko staje się jasne, że ściągnięcie grywalnej protagonistki – doświadczonej Łowczyni i swoistej ekspertki od trudnych problemów – było trafną decyzją. Czyjaś magia może bowiem doprowadzić do odrodzenia Ys, a ewentualne wyłonienie się mitycznego miasta z fal nie wróży nic dobrego dla stolicy Francji. By uniknąć najgorszego, nasza agentka musi zatem żwawo działać, co jednocześnie wiąże się z odkrywaniem kulisów pradawnego sporu między dwiema siostrami – ważnymi personami o królewskiej proweniencji. I owszem, dostrzeżemy w tym wszystkim popularne motywy, lecz dostajemy taką historię, która pasuje do formuły odprężającej rozrywki, a ponadto nie wywołuje uczucia znużenia.

Zaciekawił mnie także dodatkowy rozdział, odblokowywany po ukończeniu podstawowej ścieżki fabularnej. Bonus ten ukazuje ostatnie chwile miasta Ys, praktycznie tuż przed legendarnym pogrążeniem się w oceanicznych odmętach. Co jednak szczególnie istotne, kluczowe dla owej tragedii osoby egzystują tutaj na drugim planie. Centralną postacią uczyniono natomiast tzw. szaraczka i zarazem dziecko – chłopca pracującego w ysiańskiej piekarni. Otrzymujemy więc drobny wgląd w perspektywę kogoś zdezorientowanego zaistniałą sytuacją. Kogoś, kto nie analizuje genezy wszelkich kłopotów. Bardzo dobrze zresztą, bo dzięki takiemu posunięciu nie uświadczymy nadmiernego powielania informacji zawartych w „podstawce”.


Jak wspomniałam we wstępie, The Myth Seekers 2 reprezentuje rodzinę HOPA, a co za tym idzie – częstuje odbiorców miksem uproszczonej przygodówki z planszami opartymi na wypatrywaniu rozmaitych fantów. Węgierskie studio Sunward Games, które odpowiada nie tylko za poprzednią część, ale i cykle Endless Fables oraz The Secret Order (Bractwo Tajemnic), potwierdza zaś swoją kolejną produkcją, iż zna się na rzeczy. Gwoli ścisłości, nie rewolucjonizuje rządzących gatunkiem zasad, lecz użyło sprawdzonych składników po to, by rzetelnie zaprojektować tutejszą mechanikę. Nie zawodzą wobec tego sceny hidden object, które, tak na marginesie, prawie zawsze można zastąpić alternatywną zabawą we wskazywanie par pokrewnych obrazków. Solidnie wypadają też różnorodne minigierki logiczne, mimo że dość sporo w nich znajomych pomysłów. A napotkamy takie zadania jak np. przeszukiwanie mapy miejskiej pod kątem konkretnych punktów, ustawianie statuetek na regale według graficznych podpowiedzi czy łączenie łańcuchem kół o identycznych kolorach.

Jeśli chodzi o audiowizualne aspekty produkcji, najlepsze wrażenie zrobiły na mnie piękne lokacje, które elegancko łączą świat realny z elementami nadprzyrodzonymi. Grafika podkreśla klimat właściwy takim opowieściom, w jakim to nadnaturalne sprawy okazują się czymś więcej niżli fikcyjnym tematem legend i wraz z rozwojem akcji coraz silniej zaznaczają swoją obecność. Gra cieszy również oczy szeroką gamą intensywnych barw, przy czym dalsze partie głównej przygody raczą nas zwiększonym odsetkiem morskich odcieni. Wzorem innych HOPEK, nie zabrakło też dużej szczegółowości. Stąd – przykładowo – przytulny pokój z rozpalonym kominkiem wygląda tak, że sama chętnie bym się tam rozsiadła i ogrzała przy ciepłych płomieniach. Z kolei wnętrze starej i zniszczonej łodzi, które zobaczymy w formie sceny HO, nie będzie oczywiście lśnić czystością. Co do oszczędnych animacji, te spisują się już słabiej, ale nie rujnują pozytywnego odbioru całokształtu. A jak z muzyczną warstwą tytułu? Generalnie w porządku, bo choć nie uświadczymy zapadających w pamięć melodii, nienachalnym nutom nie można odmówić stosownej atmosfery.


Na ukończenie francuskich perypetii dzielnej Amelii potrzebowałam około 4,5 godzin, włącznie z trwającym ponad 30 minut rozdziałem o młodym mieszkańcu Ys. To wystarczający czas dla propozycji skierowanej do sympatyków niedzielnego grania, a i ogólna jakość produkcji powinna zadowolić docelową grupę odbiorców. W związku z powyższym, The Myth Seekers 2: Zaginione Miasto zasługuje na uwagę takich osób, którym podobały się inne tytuły od Sunward Games czy polskiej firmy Artifex Mundi, pełniącej funkcję wydawcy tejże gry.



---------------------------------------------------

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję wydawcy – firmie Artifex Mundi.

10 komentarzy:

  1. Bardzo fajna grafika. I gra wydaje mi się ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się podobało, poprzednia część zresztą też. :)

      Usuń
  2. Fajna grafika i fajny pomysł. Zaginione miasto brzmi dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprzednia część też mi się podobała. Seria ma również według mnie potencjał do dalszego rozwoju - to dopiero dwie części, więc agentka Amelia ma jeszcze przed sobą mnóstwo legend, mitologii itp. :)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. W tego typu grach często trafiam na takie lokacje, od których nie można oderwać wzroku. :)

      Usuń
  4. Grafika bardzo mi się podoba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również. Swoją drogą, tego typu gry to dla mnie bardzo dobry sposób na relaks, na co wpływają nie tylko lekkie w odbiorze historie i rozgrywka, lecz też właśnie bardzo przyjemne dla oczu plansze. :)

      Usuń
  5. Piękna grafika, a i tematyka iście moja! Niestety, dopóki doba się nie wydłuży nie mam szans na czas dla takich urokliwych scen... Ale cieszy, że takie rzeczy powstają! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś uda się znaleźć trochę czasu na tę lub inną grę z owego gatunku. Takie produkcje akurat bardzo dobrze się sprawdzają jako relaks po ciężkim dniu. :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.