Jørn Lier Horst
dał się bardzo dobrze poznać dorosłym czytelnikom dzięki kryminałom, w których
to występuje postać komisarza Williama Wistinga. Niemniej norweskiemu pisarzowi
nie jest też obcy świat literatury dziecięcej, czego dowodzi chociażby cykl „Biuro
Detektywistyczne nr 2”, powstały w wyniku połączenia sił z ilustratorem
Hansem Jørgenem Sandnesem. „Operacja Burzowa Chmura” otwiera zaś ową serię, a
co najważniejsze, robi to w eleganckim stylu.
Głównymi
bohaterami „Biura Detektywistycznego nr 2” są dzieci o imionach Tiril i Oliver,
a także pies Otto. To właśnie małoletni protagoniści prowadzą tytułową agencję,
w której nawet czworonożny pupil pełni stosowną funkcję, użyczając swojego
tropicielskiego nosa. Co do debiutanckiej odsłony cyklu, akcja książki startuje
wtedy, kiedy wyżej wymienione trio wypoczywa akurat na świeżym powietrzu. Tiril
i Oliver rozmawiają o braku nowych zleceń, lecz narzekania na nudę szybko
przestają być aktualne. A to za sprawą włamania do piekarni Mortena Monsena,
ulokowanej w miasteczku Elvestad, gdzie mieszka nasza dzielna drużyna. Jak się
okazuje, tajemniczy złodzieje buchnęli stamtąd cały zapas drożdży. Młodzi
detektywi zakasują zatem rękawy i rozpoczynają śledztwo, w toku którego
wychodzą na jaw kolejne dziwne kradzieże.
Mimo
że rezolutne i sympatyczne smyki zajmują się w zasadzie hobbystyczną
działalnością, to jednocześnie profesjonalnie traktują swoje dochodzenie. Prócz
korzystania ze wsparcia psa tropiącego, bohaterowie przywiązują dużą wagę do
różnorakich detali, dokonując dokładnych oględzin w terenie oraz podążając za
potencjalnymi tropami. Nie omieszkują przy tym robić zdjęć odkrytym śladom, co
przydaje się podczas sporządzania dokumentacji, szukania wszelkich punktów
zaczepienia czy urządzania swoistych burzy mózgów. Do tego piwnica w domu Olivera
służy za siedzibę ich biura, będąc należycie wyposażoną pod owym kątem
(komputer, tablica z materiałem dowodowym itp.). Co więcej, protagoniści
doskonale wiedzą, jak istotne jest znalezienie motywu w kontekście ostatecznego
sukcesu, czyli wskazania winnych. Trochę czuć tu zresztą zawodowe doświadczenie
autora, bowiem Horst pracował kiedyś w policji.
Rzecz
jasna, nie uświadczymy na kartach tej pozycji brutalnej i krwawej zbrodni
niczym w kryminałach dla starszych odbiorców. Co więc zrozumiałe, fabuła
została odpowiednio skrojona pod docelową kategorię wiekową (6+). Naprzeciw
potrzebom młodych czytelników wychodzą także duży druk, liczne dialogi i króciutkie,
acz całkiem plastyczne opisy. Tekst jest zarazem spójny kompozycyjnie z warstwą
ilustracyjną, która hojnie zdobi stronice utworu. Swoją drogą, obrazki wiodą bezsprzeczny
prym, jeśli chodzi o pomoc przy odmalowywaniu perypetii bohaterów oczami
wyobraźni. Kolorowe ilustracje w wykonaniu Sandnesa nie dość, że wyglądają
bardzo ładnie, to na dokładkę, wzbudzają miłe skojarzenia z tradycyjnymi
kreskówkami. Do plusów książki śmiało można zaliczyć też takie dodatki jak wstępna
i zwięzła prezentacja kluczowych postaci czy zamieszczone na końcu ćwiczenia,
które to testują spostrzegawczość, każąc powrócić do uprzednio widzianych
obrazków, by wyhaczyć wzrokiem konkretne elementy.
„Operacja
Burzowa Chmura” to niedługa, lecz ciekawa i lekko napisana historia, która z
pewnością zaskarbi sobie dziecięcą przychylność. W ramach podsumowania
chciałabym natomiast zwrócić się teraz w szczególności do dorosłych wielbicieli
kryminałów. Otóż jeśli takie osoby mają w rodzinie dzieci i planują zarazić je swoją
sympatią do detektywistycznych opowieści, sądzę, że pierwszy tomik serii o
przygodach Biura nr 2 będzie świetnym wyborem. Bo po przeczytaniu owej
propozycji, zadowolone kilkulatki najprawdopodobniej poproszą o następne części.
A potem – cóż – niewykluczone, że z czasem przyjdzie pora na poważniejszy
repertuar tego typu.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł
polski: Operacja Burzowa Chmura
Tytuł
oryginalny: Operasjon Tordensky
Cykl:
Biuro Detektywistyczne Nr 2, t.1
Autor:
Jørn Lier Horst
Wydawnictwo:
Media Rodzina
Liczba
stron: 104
W dzieciństwie zaczytywalam sie opowiastkami detektywistycznymi
OdpowiedzUsuńMoże skuszę się w wolnej chwili ;)
OdpowiedzUsuńO, coś dla mnie! Lubię to!
OdpowiedzUsuńoj ja lubiłam tego typu powieści za młodu:)
OdpowiedzUsuńNie znam ani z dorosłej ani z dziecięcej strony tego autora. W ogóle mam bardzo nieufny stosunek do skandynawskich pisarzy i twórców - jest w nich jakiś mroczny, pesymistyczny pierwiastek.
OdpowiedzUsuńale to jest właśnie pociągające:D
UsuńRaczej dołujący i wysysający siły.
UsuńA ja generalnie lubię kryminały (i to bardzo), włącznie z tymi skandynawskimi, których specyficzna atmosfera mi nie przeszkadza. W "Operacji Burzowa Chmura" jest jednak stuprocentowo odprężający klimat, ale to w końcu książka dla dzieci. :)
UsuńDziewczyny - tu nie chodzi o specyficzną atmosferę. MI atmosfera nie przeszkadza, ani groza, ani elementy narracji itp.
UsuńCzytałyście Eliade"go? ja mam ochotę po pierwszych kilkudziesięciu stronach podciąć sobie żyły, tyle w tym pesymizmu. A Larsson... Ba afirmacji życia niema nawet u Lindgren! (to tak w kontekście Burzowej chmury).
Nie czytałam żadnej książki pierwszego z wymienionych autorów, ale skoro jego twórczość może wzbudzać takie odczucia, to chyba lepiej sobie odpuszczę. Co do Larssona, z "Millienium" miałam kontakt już dość dawno temu. Pierwszy tom ogólnie dobrze wspominam i chętnie go przeczytałam do końca, choć nie brakowało tam przygnębiających momentów. Natomiast 2 kolejne trochę mnie już nużyły czasami. A tak przy okazji to osobiście wyżej oceniam sagę o Fjallbace Camilli Lackberg niż serię Millenium.
UsuńA ja z kolei Lackberg nie znam wcale. Ale myślę że już wiesz o co chodzi.
UsuńWooo, jakbym była te 20 lat młodsza to pewnie bym czytała :D
OdpowiedzUsuń