środa, 6 maja 2020

Forever Space (PC) - recenzja


Wprawdzie Greg Winston, główny bohater Forever Space, już jako dziecko marzył o podróży w kosmos, ale – niestety – to właśnie szczenięce lata przyniosły zarazem bolesne rozwianie takowych nadziei. Gdy jednak protagoniście dane jest wreszcie znaleźć się wśród międzygwiezdnych przestrzeni, ten zaczyna mieć wątpliwości, czy aby na pewno powinien skakać z radości. I to bynajmniej nie dlatego, że mężczyźnie przydzielono na stacji kosmicznej niewdzięczne prace porządkowe, każąc mu chociażby prać przepocone ciuchy załogi. Nic z tych rzeczy! Owszem, facet coraz mocniej wyczuwa tam śmierdzącą sprawę, lecz zupełnie odmiennego, a do tego poważniejszego kalibru.

Forever Space to darmowa przygodówka od niezależnego studia Pinhead Games, które ma na swoim koncie m.in. serię komediowych kryminałów noir o detektywie Nicku Bountym. Przedstawiona tu historia diametralnie różni się przy tym od cyklu z ekscentrycznym śledczym, stawiając na fantastyczno-naukowe klimaty, a także na obecność pierwiastków psychologicznych. Akcja produkcji rozgrywa się w przeciągu kilku dni, kiedy Greg dociera akurat na stację Capricorn. Pan Winston rozpoczyna tam pracę jako wolontariusz, wraz z kilkoma innymi osobami. Zadanie, które czeka ich na miejscu, nie należy zaś do zbyt trudnych. Jak informują towarzyszący Gregowi i reszcie zwierzchnicy, cel placówki polega na monitorowaniu sygnałów dźwiękowych w podprzestrzeni. Tak więc nasz protagonista musi po prostu spędzić wyznaczony czas na siedzeniu przy kompie, nasłuchując różnych częstotliwości.


Mimo że takowy wolontariat sprawia – pod pewnymi względami – wrażenie zwykłej rutyny, uczestnicy programu badawczego mogą przecież cieszyć się już samym faktem przebywania w kosmosie. Poza tym, w wolnych chwilach wolno im dla przykładu integrować się podczas kolacji w stołówce. Początkowo ogólna sytuacja nie wzbudza większych zastrzeżeń, lecz pierwsze dziwne oznaki nie ociągają się z nadejściem. Greg zauważa bowiem u siebie częściową utratę pamięci, czego to nie pozwalają zbagatelizować inne niepokojące sygnały, w tym osobliwy komunikat z jednego komputera czy nagły brak kontaktu z kierownictwem. Zaistniałe okoliczności coraz bardziej sprzyjają zatem narastaniu paranoicznej atmosfery, przez którą nawet mnie udzieliło się dość nieprzyjemne uczucie. Fabularna warstwa gry jest zresztą jej największym atutem. Co prawda nie pochłania niczym pustynne piaski, ale potrafi w ogólnym rozrachunku zaciekawić i zwięźle przedstawia kolejne wydarzenia, zręcznie zahaczając przy okazji o kwestie natury moralnej.

Co się tyczy mechaniki, warto nadmienić, że twórcy nazywają Forever Space interaktywnym opowiadaniem. Takie określenie pasuje do omawianej pozycji, której ukończenie powinno potrwać mniej więcej godzinę. Ponadto, właściwa część gry, kiedy należy wykonać nieskomplikowane czynności, a co za tym idzie – popchnąć fabułę do przodu, poprzetykana jest kilkoma planszami z krótkimi opisami, traktującymi głównie o odczuciach Grega w kontekście bieżących wydarzeń. Niby drobnostka, lecz wzmacnia istotę narracyjnych aspektów tytułu. Jednocześnie przypominam, że nie samym biernym śledzeniem scenariusza zabawa tutaj stoi. Wracając do zasygnalizowanych wcześniej interakcji, Forever Space jak najbardziej jest także klasycznym point and clickiem, aczkolwiek – rzecz jasna – uproszczonym w stosunku do dłuższych i bardziej rozbudowanych reprezentantów tego gatunku. Gwoli ścisłości, zajmiemy się rozmowami oraz paroma interakcjami z elementami otoczenia. Sporadycznie zabierzemy też jakiś przedmiot ze sobą, tyle że nie uświadczymy tradycyjnego ekwipunku. Możliwość użycia niesionego obiektu pojawi się natomiast w momencie kliknięcia na potencjalnie interesujący nas hotspot.


Wizualna oprawa gry zdradza, że to niskobudżetowy projekt. Bo choć nie odrzuciła mnie na 10 kilometrów, wyraźnie odstaje od grafiki w najładniejszych przygodówkach, a animacje postaci pozostawiają sporo do życzenia. Wygląd poszczególnych bohaterów spisuje się różnie. Przykładowo, o ile Amira Ahmadi, jedna z wolontariuszek, generalnie zawsze może pochwalić się ładnym obliczem, tak nadzorca Bront posiada przystojną facjatę jedynie na portrecie w trakcie dialogów, a cała jego sylwetka przypomina zimnego cyborga. Podobnie jest poniekąd z angielskim voice actingiem, gdyż niektórzy aktorzy głosowi wypadają słabiej niż pozostali. Niemniej cieszy sama obecność dubbingu, skoro mamy do czynienia z bezpłatną produkcją. W przypadku muzycznego tła doceniam za to jego zgranie z atmosferą opowieści, jako że początkowo dominuje stosunkowo spokojne, ambientowe tło, by potem przejść w bardziej ponure dźwięki.

Reasumując, Forever Space to krótka, lecz przyzwoita historia, którą można zaliczyć do kategorii fantastyki naukowej w psychologicznym wydaniu. Rozgrywka charakteryzuje się niskim stopniem skomplikowania, acz pozwala skoncentrować naszą uwagę na fabule. Prostotę na gruncie mechaniki docenią też osoby, które nie są z bardziej wymagającymi przygodówkami za pan brat. Jeśli mielibyście wobec tego chęć na kosmiczną wyprawę w takowym klimacie i nie przeszkadzają Wam graficzne niedostatki, nie zaszkodzi sprawdzić, o co dokładnie biega z enigmatycznym wolontariatem na stacji Capricorn.




---------------------------------------------------

Forever Space można pobrać za darmo w wersji na PC i Mac m.in. za pośrednictwem platformy Steam (recenzję przygotowałam na bazie takiego właśnie wydania). Oprócz tego, gra ukazała się w formie przeglądarkowej, a także na urządzeniach mobilnych z systemem Android.

12 komentarzy:

  1. Może jakoś mocno nie przyciąga ale można by spróbować :) Tematyka nawet ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie fabuła jest jej głównym atutem. :)

      Usuń
  2. Może innym razem... Aczkolwiek tematyka bardzo spoko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to ósmy cud świata, ale pod kątem fabularnym jest generalnie ok. :)

      Usuń
  3. graficznie średnio ciągnie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie grafika mogłaby by byc ładniejsza, ale tematyka wydaje się ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pisałam, widać po grafice, że to gra powstała z niskim budżetem. Ale jest też darmowa, więc tym bardziej można przymknąć na to oko. W każdym razie, można zagrać, acz głównie dla fabuły. :)

      Usuń
  5. Grałam kiedyś w podobą grę, ale już nie pamiętam tytułu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak coś zbliżonego fabularnie, to możliwe, że bawiłabym się przy takiej podobnej grze co najmniej nieźle, bo akurat scenariusz Forever Space jest generalnie w porządku. :)

      Usuń
  6. Mialam napisać, ze graficznie niespecjalna, ale niski budżet i fakt, ze jest darmowa usprawiedliwiają ja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, widać, że to niszowy projekt, ale skoro darmowy, to można na pewne rzeczy spojrzeć łagodniej.

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.