czwartek, 17 grudnia 2020

AWAKE - Definitive Edition (PC) - recenzja

 

Wypoczynek na łonie natury, któremu oddaje się dwoje zakochanych. A tu nagle zjawia się ktoś trzeci, lecz w głowie mu zgoła odmienne zabawy niż wyżej wspomnianym gołąbeczkom. Bo ta osoba bynajmniej nie zamierza kogokolwiek czule przytulać. Wręcz przeciwnie, planuje bezlitośnie zabijać. I będzie to robić w kółko, póki nie zostanie przerwana dziwna pętla czasowa.

 

AWAKE - Definitive Edition, którego producentem jest Storyyeller Games, a wydawcą Off The Beaten Track, to odświeżona, komercyjna wersja darmowej przygodówki, powstałej w ramach inicjatywy Adventure Jam 2016. Twórcy tego point and clicka sięgają po pomysł rozsławiony przez popularny film komediowy „Dzień świstaka”, serwując go w śmiertelnie niebezpiecznym ujęciu. A to dlatego, że gra stawia na formułę thrillera. Grywalny bohater, którym jest niejaki Marc, wyjechał bowiem wraz ze swoją dziewczyną Caroline na urlop z dala od wielkomiejskiego zgiełku. Niestety, romantyczną atmosferę niweczy morderca, który czai się na wypoczywającą w lesie parę. Gdy zaś zbir zrealizuje swój zbrodniczy cel, Marc budzi się z powrotem w przyczepie kempingowej, gdzie startuje akcja produkcji. Protagonista uświadamia jednak sobie, że to nie był jedynie zły sen. Stąd musi wymyślić sposób, by położyć kres nieustannemu przeżywaniu własnej śmierci.

 


Przyznam, że zaciekawiła mnie ogólna koncepcja gry. Motyw pętli czasowej, w której główny bohater staje się ofiarą ciągłych ataków tajemniczego mordercy, posiada potencjał, by napędzić fabułę dreszczowca podlanego szczyptą fantastyki. Sęk w tym, że AWAKE to krótka przygodówka, gdyż jej przejście powinno zabrać średnio od 30 minut do około 1 godziny. Owszem, deweloperzy nie mydlą nikomu oczu o długiej rozgrywce. Uczciwie informują, iż jednokrotne ukończenie tytułu trwa z grubsza tyle co telewizyjny odcinek. Niemniej miałam wrażenie, że przeprowadzono mnie przez fabułę nazbyt skrótowo. Scenariusz tej niezależnej przygodówki aż prosi się o rozwinięcie, w ramach którego można by dorzucić należytą ekspozycję, rozbudować tzw. część właściwą i nieco rozszerzyć sekwencję finałową. Wprawdzie zdołano przemycić trochę stosownego napięcia, lecz całokształt zyskałby na ogólnym pogłębieniu aspektów narracyjnych.

 

Główny wątek fabularny pozostaje w ścisłym związku z mechaniką, co ma zarówno swoje dobre, jak i mniej korzystne strony. Za plus takiej zależności można uznać fakt, iż point and clickowa mechanika AWAKE wyróżnia się na tle wielu klasycznych przygodówek. A to oczywiście dzięki temu, że zapętlony cykl, wewnątrz którego utknęli zakochani urlopowicze, znalazł swoiste odzwierciedlenie na gruncie gameplayu. Twórcy przyszykowali ekstremalnie małą liczbę plansz, po których poruszamy się, zbierając i używając różne rekwizyty. Co ciekawe, ekwipunek ograniczono do raptem czterech rzeczy, jakie Marc może ze sobą wziąć. To zresztą zmiana w stosunku do pierwotnej, udostępnionej za darmo wersji, która oferuje schowek bez takowych limitów. Z kolei jeśli chcemy pozbyć się jakiegoś przedmiotu, zazwyczaj da się go wyrzucić i wtedy po prostu znika. A po niedługim czasie zabójca wkracza na scenę, więc – ucząc się poniekąd na błędach – trzeba wykorzystać takie fanty, które pozwolą go powstrzymać. Pomysłowo, lecz tutaj też wyłazi spory minus. Otóż zbyt szybko wkrada się do zabawy monotonia na skutek tak powtarzalnej rozgrywki.

 


Jeśli chodzi o oprawę audiowizualną, grafika to ten sam styl 2D, na jaki zdecydowano się przy tworzeniu bezpłatnej edycji. W zasadzie nie mam do takowej estetyki zastrzeżeń, bo choć nie uświadczymy bogactwa detali, wszystko wygląda schludnie, a monochromatyczna kolorystyka subtelnie podkreśla dość posępny nastrój śledzonej historii. Natomiast muzyka nie zapada w pamięć, lecz sprawdza się w roli klimatycznego tła, podobnie jak – przykładowo – hukanie sowy. Jednakże największą zaletą udźwiękowienia jest angielski dubbing, zwłaszcza że aktorzy głosowi profesjonalnie wykonali swoje zadanie. W wypowiedziach bohaterów wychwycimy zatem adekwatne do bieżących sytuacji nastroje (zaspanie, ożywienie czy przerażenie).

 

AWAKE – Definitive Edition to przygodówka, która w ogólnym rozrachunku wzbudziła we mnie mieszane odczucia. Jak wcześniej wspomniałam, doceniam ideę thrillera z motywem przewodnim pod postacią zabójczej pętli czasowej, lecz żałuję, że nie wykorzystano w pełni jej potencjału. W darmowej pozycji można by łagodniej spojrzeć na pewne rzeczy, ale skoro podjęto się przyszykowania komercyjnego, tzw. definitywnego wydania, tym bardziej szkoda, że nie dopieszczono wybranych aspektów. Swoją drogą, odpaliłam też oryginalne, nieodpłatne wcielenie produkcji, by porównać obie wersje. Nowsza, która zawitała na Steama w styczniu 2019 roku i która jest tematem mojej recenzji, nie różni się zbytnio od swojej poprzedniczki, bo prócz limitu pól w ekwipunku, zauważyłam odmienne rozlokowanie niektórych przedmiotów i napisy w większej liczbie języków (m.in. francuski oraz hiszpański, poza obecnym od początku angielskim). Tak, nie jest to tytuł, który znacząco uszczupli nasz portfel. Standardowa cena na platformie Steam wynosi aktualnie 10,99 zł, a przy bardzo dużej obniżce można zapłacić jeszcze niższą, niemal symboliczną kwotę. Mimo wszystko wolałabym, by w obliczu istnienia pierwotnego AWAKE, jego następca zawierał więcej nowej zawartości. I to nawet kosztem ewentualnego podwyższenia ceny.

 


 

14 komentarzy:

  1. kreska taka dawna i mało nowoczesna ale ma coś w sobie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z przedmówczynią - wprawdzie grafika skromna, ale jest w tym coś. Dawno w nic nie grałem - i rozglądam się dzięki temu blogowi za grę na laptopa. I w tejże grze - widzę coś dla swojej duszy ponowoczesnej - księżyc, las i ognisko. Serdeczności !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grafika rzeczywiście ma swój styl. Również przesyłam serdeczne pozdrowienia. :)

      Usuń
  3. Dzieje sie w świecie planszówek, dzieje ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem w sumie nią zainteresowana, a grafika mnie przyciągnęła, mam wrażenie, że jest coraz rzadsza :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie krótki czas rozgrywki. Ma to swoje plusy i mniusy

    OdpowiedzUsuń
  6. Fikcyjne światy, które pozwalają mieć to, czego nie ma się w realu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale taką zabójczą pętlę lepiej mieć pod postacią fikcji. :)

      Usuń
  7. Trochę przypomina Zodiaka (początek). Ciekawe to może być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko szkoda, że nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału. :(

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.