niedziela, 21 sierpnia 2022

"Dzień w Madrycie" - recenzja


 

„Dzień w Madrycie” z serii „Moja bajeczka” to, pod pewnymi względami, swoisty disneyowski odpowiednik książeczek z kultowego cyklu „Poczytaj mi, mamo”. Mamy tu wszak podobny, bo mały format, a przyjazny dzieciom tekst został jednocześnie bogato przystrojony ilustracjami.

 

A co konkretnie znajduje się w środku? Otóż przykład Myszki Miki i jego paczki pokazuje na kartach omawianej pozycji, że postacie z bajek nie tylko mają różne wycieczkowe plany, lecz również przystępują do ich realizacji. Jak zaś dobitnie informuje tytuł książeczki, protagoniści postanawiają udać się do stolicy Hiszpanii. Będąc w Madrycie, zamierzają odhaczyć kilka punktów z podróżniczego rozkładu zajęć. Przykładowo, Miki i Minnie chcą zwiedzić cieszący się dużą popularnością pchli targ El Rastro, a Goofy pragnie skosztować miejscowych słodkości. By jednak protagoniści, a przy okazji także czytelnicy, nie zaczęli się przypadkiem nudzić, wesoła ekipa napotka jeszcze w międzyczasie drobne komplikacje.

 

Mimo że wyżej wspomniane przeszkody bynajmniej nie pretendują do miana kłopotów wielkiego kalibru, dobrze spełniają swoją narracyjną rolę. Służą one bowiem do przemycenia delikatnych elementów humoru sytuacyjnego, które powinny wywołać sympatyczny uśmiech na twarzach małoletnich odbiorców. Co prawda nie uświadczymy szczególnej głębi, ale mamy za to do czynienia z prostą i zarazem uroczą historyjką, w której wszyscy są dla siebie mili, dobrze się w swoim towarzystwie bawiąc. A może właśnie w tym tkwi sedno owej opowiastki? By zwyczajnie być dla bliźnich serdecznym i czerpać przyjemność z rekreacyjnych wojaży? Ponadto, plusem perypetii Mikiego oraz jego przyjaciół są pierwiastki lokalnego kolorytu, obejmujące m.in. pojedyncze hiszpańskie zwroty. Pojawia się też pewien byczek, i to nie byle jaki, bo słynny amator kwiatów – Fernando.

 


Co do ilustracji, które towarzyszą zawartości tekstowej, to reprezentują one wysoki poziom. Ale powiedzmy sobie szczerze – skoro mowa o książeczce spod szyldu amerykańskiego eksperta w dziedzinie filmów animowanych, atrakcyjna szata graficzna stanowi w zasadzie normę dla takiej marki. Byłabym zatem mocno zaskoczona, gdyby ta madrycka wyprawa zawiodła na owym polu. W każdym razie, śliczne i kolorowe obrazki stanowią cenne uzupełnienie dla słowa pisanego, wizualizując kluczowe sceny oraz dialogi. Na obliczach poszczególnych postaci nie brak przy tym adekwatnych dla danych sytuacji emocji. Gwoli ścisłości, z uwagi na pogodny charakter utworu, królują wszelkie przejawy radności, lecz kiedy zajdzie potrzeba, zobaczymy np. kogoś zdziwionego lub lekko zatroskanego.

 

Mówiąc krótko, „Dzień w Madrycie” to taka słodka bajeczka, której bezpretensjonalnemu urokowi trudno się oprzeć. Nadaje się więc w sam raz do podsunięcia dziecku. Czy to takiemu maluchowi, który, póki co, chłonie literaturę jako słuchacz podczas lektury w towarzystwie starszej osoby. Czy to szkrabowi, który zabrał się już za w pełni samodzielne czytelnictwo. Poręczna i zwięzła forma, niczym w przywołanej na wstępie serii „Poczytaj mi, mamo”, sprawia natomiast, że książkę tę można praktycznie wszędzie zabrać za sobą, a smykom nie będzie przy takiej literackiej miniaturze grozić znużenie. Niby mała rzecz, lecz potrafi cieszyć, jawiąc się jako spójna komitywa słów z obrazkami.

 

 

-------------------------------------------------------------------

Tytuł polski: Moja bajeczka. Dzień w Madrycie

Tytuł oryginalny: Mon histoire du soir. Une journée parfaite!

Wydawnictwo: Egmont Polska

Liczba stron: 16

 

20 komentarzy:

  1. myszka miki chyba zawsze będzie na czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. My już wyrośliśmy z tego etapu, ale świetna sprawa dla maluchów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna książeczka Julito, mój Chrześniak już wyrósł z podobnych. Pozdrawiam, wracam z nowymi postami we wrześniu :-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za odwiedziny na blogu i komentarz. Cieszę się, że wkrótce wracasz do pełnej aktywności w blogosferze. Również pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Uwielbiam bajki Disneya i gdybym miała małe dziecko, na pewno bym mu takie książeczki czytała:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Myszka Miki z mody nie wyjdzie :). Fajna książeczka, trochę wiedzy o świecie, trochę morału ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. O coś dla mojej małej! Jej ulubieni bohaterowie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. sama chętnie spędziłabym dzień w Madrycie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale śliczna ta książeczka 😍

    OdpowiedzUsuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.