Zakopane to jeden z najpopularniejszych punktów na turystycznej mapie Polski. A skoro wyjazdy wypoczynkowe sprzyjają ponoć porywom serca, czemu więc sprawy uczuciowe nie miałyby o sobie dawać znać w tym konkretnym miejscu? Była nawet kiedyś kręcąca się wokół takiej tematyki piosenka, która swego czasu poderwała do tańca wielu Polaków. W literaturze również znajdziemy tego typu wątek, a zbiór opowiadań, który miałam ostatnio okazję przeczytać, skupia się właśnie na nim. Tytuł owej pozycji – „Zakochane Zakopane latem” – mówi zresztą sam za siebie.
Omawiana publikacja to antologia siedmiu niedługich historii, przy czym poszczególne utwory wyszły spod piór różnych polskich autorów. Zdecydowany prym wiodą panie, bowiem aż sześć opowieści zostało napisane przez kobiety. Jak zasygnalizowałam we wstępie, za motyw przewodni posłużyła miłość w przeróżnych jej odcieniach. Wspólnym punktem jest też oczywiście Zakopane, a konkretnie letnia edycja konkursu, w którym wygraną jest weekend dla par w urokliwym pensjonacie Willa pod Jodłami. Co zatem łatwe do przewidzenia, kluczowi bohaterowie wchodzą w posiadanie voucherów uprawniających do pobytu w wyżej wspomnianym ośrodku.
„Koniec świata”, Agnieszka Lingas-Łoniewska
Zbiór otwiera propozycja Agnieszki Lingas-Łoniewskiej – „Koniec świata!”. Pisarka ta tworzy historie zarówno w poważniejszym, jak też lżejszym klimacie. Rozpoczynając lekturę, obstawiałam, że dostanę coś mniej bądź bardziej bliższego rejonom komedii romantycznej. W sumie nie pomyliłam się, gdyż perypetie Ani, która ląduje w górach za sprawą ekscentrycznej przyjaciółki Niki i spotyka tam dość tajemniczego Huberta o aparycji przystojnego drwala, zgrabnie częstują nas wpierw komediowymi akcentami. Przyjemny styl zostaje zachowany na dalszym etapie fabuły, acz później przybiera typowo romansowy charakter. Wprawdzie losy protagonistów, którzy nie omieszkują zwiedzić lokalnych atrakcji, bywają wyidealizowane, lecz takie historie są przecież potrzebne dla relaksu. I mimo że wszystko dzieje się tu szybko, autorce udaje się poniekąd wytłumaczyć narzucone przez siebie tempo.
„Zakochać się w Zakopanem”, Dorota Mili
„Zakochać się w Zakopanem” to opowiadanie Doroty Mili, której domenę stanowią książki obyczajowe. I w takim tonie utrzymany jest jej wkład w antologię. Gaja, główna bohaterka tej historii, wybiera się do zakopiańskiego pensjonatu wraz z przyjaciółką Izą, która wygrała stosowne zaproszenie, lecz, przez przykry splot okoliczności, została nagle singielką. Ważną rolę odegra jeszcze pewien mężczyzna, który również przebywa akurat pod dachem wiadomego hoteliku. W każdym razie, Dorota Mili zaserwowała odbiorcom ciepłą historię, robiąc jednocześnie bardzo dobry użytek z miejsca akcji. Mianowicie pisarka postarała się o eleganckie wyeksponowanie scenerii – np. poprzez wzmianki o pięknie górskiego krajobrazu czy skontrastowanie jego sielskości z wielkomiejskim zgiełkiem. Otoczenie ukazane jest także jako takie środowisko, które sprzyja odpoczynkowi, miłości i nowym, potencjalnie lepszym początkom.
„Selfie z niedźwiedziem”, Katarzyna Misiołek
Choć tytuł utworu Katarzyny Misiołek brzmi „Selfie z niedźwiedziem”, nie mamy tutaj do czynienia z próbami robienia sobie zdjęć z dzikim zwierzęciem, co w prawdziwym życiu byłoby wielkim ryzykiem, a w świecie fikcji scenkami o komediowym potencjalne. Niemniej misiowy udział określiłabym jako jedynie symboliczny, służący bohaterom – stewardessie Jagodzie i jej lubemu, architektowi Markowi, – do żartów o fotce ze sztucznym futrzakiem. Zjawiając się w górach w związku z wygranym weekendem, protagoniści doceniają turystyczne walory okolicy, miło spędzając też czas na wspominkach oraz przekomarzaniach. Tylko szkoda, że ich wyprawa okazała się dla mnie niezbyt angażującym średniakiem. Ot, coś w stylu kroniki z wakacji dwóch zakochanych osób. Często miałam również wrażenie, że opowieść zmierza donikąd. Na szczęście, finał zawiera warte uwagi przesłanie o nieodkładaniu decyzji o lepszym jutrze, lecz i tak ta konkretna historia przypadła mi najmniej do gustu spośród wszystkich części składowych antologii.
„#zakochani”, Agnieszka Olejnik
Hashtag w nazwie „#zakochani” to nie dzieło przypadku ani jedynie czysto kosmetyczna ozdóbka. Oznaczanie różnych wyrażeń kratką stanowi stały element codzienności pewnej miłośniczki Instagrama – Arletty, którą poznajemy na kartach opowiadania Agnieszki Olejnik. Swoją drogą, autorka stawia na trzecioosobową narrację i naprzemienną perspektywę wyżej wspomnianej bohaterki, jej chłopaka Tomasza oraz bliźniaczej siostry kobiety o imieniu Natasza. Sylwetki obu pań zbudowano na zasadzie kontrastów. Arletta to mocno denerwująca osóbka, co jest celowym zabiegiem. Snobka, która nie chce nigdzie ruszać się bez makijażu i nie ma ochoty na łażenie po górach ani na zwiedzanie muzeów, preferując w zamian knajpki, sklepy tudzież kina. Z kolei skromna Natasza jest wręcz zafascynowana Tatrami i autentycznie czuć jej pasję. Nie zdradzając więcej, dodam, że losy bliźniaczek nie ustrzegły się przewidywalności, ale za to mają w sobie sporo ciepła i uroku.
„Ideał”, Alek Rogoziński
Nie ukrywam, że z „Ideałem” wiązałam największe nadzieje. Bynajmniej nie dlatego, że taki a nie inny tytuł do czegoś zobowiązuje. Wszak to opowiadanie napisane przez jednego z moich ulubionych twórców – Alka Rogozińskiego, który słusznie dzierży miano „księcia komedii kryminalnej”. No i nie zawiodłam się. Ba, „Ideał” jest w moim rankingu najlepszym opowiadaniem z całej kompilacji. Weekendowa przygoda redaktorki Igi, nabierająca iście zakręconego charakteru już na etapie dotarcia na dworzec i podróży pociągiem, oferuje żwawy rytm oraz typowy dla autora barwny język. To przede wszystkim przezabawna komedia omyłek z pierwiastkami sensacji, a także z nienachalną, choć widoczną domieszką romantycznych nutek. Co równie istotne, Alek Rogoziński zachował tu satysfakcjonujący kompromis pomiędzy specyfiką własnej twórczości a miłosno-zakopiańskim motywem przewodnim „Zakochanego Zakopanego latem”.
„Nieznajoma”, Magda Stachula
Od dłuższego czasu mam na uwadze nazwisko Magdy Stachuli, w której literackim portfolio figurują thrillery psychologiczne. Czytając opowiadanie „Nieznajoma”, zaliczyłam pierwsze spotkanie z jej piórem. I to udane. Pierwszoosobowa narratorka w osobie kobiety niejakiej Agnieszki jedzie autem do Zakopanego w towarzystwie męża Radka. Nie czuje się przy tym komfortowo, bo podejrzewa, że małżonek ją oszukuje. Stąd rozmyślania protagonistki poświęcone są przypuszczeniom odnośnie do bieżącej sytuacji oraz wydarzeniom, które doprowadziły do takiego stanu rzeczy. Na pochwałę z pewnością zasługuje sugestywna aura niepokoju, sekretów i niedopowiedzeń, a także wiarygodne oddanie emocjonalnego rozedrgania Agnieszki. Co ciekawe, bohaterka na zewnątrz nie pokazuje swoich prawdziwych odczuć, mimo że w środku dosłownie się kotłuje. W efekcie krótkie wzmianki o turystycznych zaletach celu podróży zręcznie uwypuklają aktualny nastrój kobiety, która, przez swoje rozterki, nie potrafi nacieszyć się perspektywą weekendu w górach.
„Czasem wystarczy trochę poczekać”, Magdalena Witkiewicz
„Czasem wystarczy trochę poczekać” to bardzo lekka i podnosząca na duchu historia, w której Magdalena Witkiewicz przedstawia czytelnikom dwoje długoletnich przyjaciół – Martę i Marcina. Autorka nie omieszkuje przybliżyć pokrótce dzieje znajomości sympatycznego duetu. To ludzie, którzy są dla siebie nawzajem dobrym uzupełnieniem, lecz których życiowe drogi niejednokrotnie się rozjeżdżały. Pomimo tego owa przyjaźń wciąż trwa, a gdy Marcin dostaje w prezencie voucher do górskiego pensjonatu, postanawia zabrać tam Martę, skoro oboje posiadają akurat status singli. Bohaterowie kiedyś już byli w Tatrach, co stanowi dość ważny punkt w przebiegu ich relacji. Czy zatem kolejny pobyt w górach przyniesie swoiste rozstrzygnięcie i pozwoli im zrozumieć pewne sprawy? Nadmienić muszę, że atuty opowiadania obejmują też wyraźnie wyczuwalną chemię między głównymi postaciami.
Podsumowanie
Całość wieńczy epilog, w którym pierwsze skrzypce grają pracownice Willi pod Jodłami – romantyczka Lena i twardo stąpająca po ziemi Zosia. Panie zajęte są głównie rozmową o gościach, co posłużyło za pretekst do wtrącenia zręcznych nawiązań do poszczególnych opowiadań. Słowem, to miła klamra spinająca tę przyjemną w ogólnym rozrachunku antologię. Dzięki lekturze otrzymałam zestaw spójnych tematycznie, acz dość zróżnicowanych stylistycznie historii. Co prawda jedna z nich nie podeszła mi zbytnio, lecz niewykluczone, że bardziej spodoba się komu innemu. Jeśli wobec tego nie stronicie od krótkich form literackich, sięgnięcie po „Zakochane Zakopane latem” powinno być niezłym wyborem.
-------------------------------------------------------------------
Tytuł: Zakochane Zakopane latem
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 384
Nie bardzo lubię zbiory opowiadań, z pewnością znajdą się zainteresowani.
OdpowiedzUsuńNa pewno :)
UsuńNie przepadam za krótkimi opowiadaniami, ale podoba mi się pomysł, szczególnie z epilogiem:)
OdpowiedzUsuńJa też wolę dłuższą formę, ale czasami zdarza mi się sięgnąć po opowiadania :)
UsuńZakochanie, ten stan chyba każdemu miło się kojarzy. Ciekawy tytuł. :)
OdpowiedzUsuńMnie się podobał. No może poza jednym opowiadankiem, które mnie po prostu do siebie nie przekonało. :)
UsuńOstatnio zakochałam się w Zakopanem, co zresztą widac na moim blogu. Chętnie wrócilabym tam własnie czytając jakąś ksiażkę, gdzie akcja dzieje sie w tych rejonach. Jednak nie wiem, czy takie miłoskowe opowiadanka do mnie przemówią :).
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że opowiadanie Alka Rogozińskiego mogłoby Ci się spodobać. Jednakże sama byś musiała się przekonać. Może w bibliotece spytaj, czy nie mają tego zbioru?
Usuń"miłość, miłość w Zakopanem" ... ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż - to już wiem czemu nic mnie tam nie pociąga - choć jak zimą byliśmy z Aneczką to nie narzekałem - ale to były całe dnie w górach. Choć faktycznie na zakochanie też mieliśmy czas - na szukanie miłości? już nie ;)
:)
Usuń