czwartek, 6 kwietnia 2023

Spring Bonus (PC) - recenzja

 


W okolicach świąt wielkanocnych, sklepy wypełniają się figurkami króliczków, kurczaczków i baranków oraz smakołykami w kształcie tychże zwierząt. Ale o ile gadżetów czy słodyczy na Wielkanoc mamy pod dostatkiem, tak nie uświadczymy równie dużo związanych z owym świętem książek, filmów i gier co w przypadku Bożego Narodzenia. Jednakże udało mi się ostatnio odpalić na komputerze produkcję o „zajączkowej” tematyce – Spring Bonus.

 

Omawiana dziś pozycja została opracowana i wydana przez studio Grey Alien Games, które to zaserwowało odbiorcom casualową rozgrywkę z gatunku match-3. Fabularna otoczka tu w zasadzie nie istnieje. No chyba że uznamy za mikroskopijne ślady narracji swoiste powody, dla których zaliczamy kolejne plansze. Oto bowiem zajączek wielkanocny pragnie niejako w ten sposób roztopić pozostałości po zimie, by przyciągnąć tęczę i pozwolić wiośnie rozkwitnąć pełnym blaskiem. Dlatego gracze pomogą mu metodą przechodzenia korowodu plansz, których ukończenie polega na dopasowywaniu co najmniej trzech identycznych elementów, sąsiadujących ze sobą pionowo lub poziomo.

 

Każdy level wymaga zbicia konkretnej liczby obiektów danego typu, którymi mogą być – przykładowo – kosze pisanek, pojedyncze jajka w określonym kolorze, marchewki czy żabki. Oczywiście by utworzyć pożądane połączenia, będziemy musieli przy okazji uformować szereg innych. Twórcy postarali się przy tym o dorzucanie różnych urozmaiceń. Pojawią się więc chociażby bonusy za łańcuszek 4 takich samych elementów (słoneczka roztapiające oblodzone pola, burzowe chmury, które likwidują całe kolumny bez względu na rodzaj ulokowanych tam rzeczy itp.). Takie wspomagające efekty można zresztą wzmocnić, co zrobimy napełniając miernik tęczy poprzez połączenia ze lśniącymi symbolami.

 


Generalnie dostajemy jak najbardziej wciągającą i odprężającą rozrywkę, która nie tylko potrafi umilić czas, lecz również wywołać syndrom jeszcze jednej tury, acz w skromniejszym zakresie niż bardziej złożone tytuły. Mianowicie kiedy uruchomimy grę, będziemy czerpać z niej frajdę i po zaliczeniu danego poziomu chętnie zabierzemy się za kilka następnych. Nie mamy jednak do czynienia z produkcją do spędzania wielu godzin przed monitorem za jednym zamachem. Mimo że deweloperzy przyszykowali aż 100 plansz, lepiej je sobie dawkować, by uniknąć wrażenia monotonii.

 

W związku z powyższym, Spring Bonus to po prostu taka sympatyczna i relaksująca propozycja, która najlepiej sprawdzi się w roli przerywnika pomiędzy innymi grami lub zajęciami. A skoro napomknęłam o odpoczynku w trakcie zabawy, zdecydowanie polecam w owej materii jeden z dwóch dostępnych trybów. Myślę o tym pozbawionym limitów czasowych na ukończenie poszczególnych poziomów, przez co nie musimy martwić się, że czeka nas powtarzanie jakiegokolwiek etapu od nowa, jeśli nie zbierzemy w porę wymaganej liczby elementów konkretnego typu.

 

Swoje trzy grosze do tutejszego relaksu dokłada oprawa audiowizualna. Dopasowywanie minimum trzech obiektów jednego rodzaju odbywa się wszak przy dźwiękach sielskiej i wesołej muzyczki, aczkolwiek najwięcej dobrego robi kolorowa grafika, która stawia na wiosenno-wielkanocne akcenty. Te wszystkie pisanki, słodycze, kwiatki czy pisklaki są miłe dla oczu, niosąc ze sobą radosną energię. To samo dotyczy przystrajających kolejne levele teł, na których widać zdominowane przez zieleń scenerie z uroczymi zwierzakami. A gdy zechcemy wyjść z gry, komunikatowi o ostatecznym potwierdzeniu lub odwołaniu tej decyzji towarzyszy przesłodki, lecz zasmucony pyszczek zajączka, próbujący nas przekonać, byśmy go nie zostawiali.

 


Reasumując, Spring Bonus to mała rzecz, która cieszy. Wielkanocna zabawa w stylu match-3, jaką proponuje odbiorcom ekipa z Grey Alien Games, nie rewolucjonizuje tego gatunku. Niemniej sympatycy niedzielnej rozrywki powinni być zadowoleni, niezależnie od swojego wieku. Jak wcześniej pisałam, to tytuł, którego siła tkwi w krótszych sesjach z uwagi na powtarzalny, choć zdolny zaangażować gameplay. Jeżeli zatem lubicie takie relaksujące produkcje, można dać szansę tej właśnie grze, ale raczej wtedy, gdy trafi się atrakcyjna promocja.

 

 

7 komentarzy:

  1. Ta gra Julito - przypomniała mi lata 90 - te - kiedy to na telegazecie / telegazetach - były podobne gry i się grało :-) . Pozdrawiam :-) .

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesująca propozycja. Swojego czasu grałem w zbliżone tytuły jak gdzieś trafiłem na nie.

    :) Teraz możesz poznać chociaż część z tych muzycznych kanałów.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie gierki potrafią umilić czas. Również pozdrawiam. :)

      Usuń
  3. Przesłodziutka grafika <3. A zastanawiałam się właśnie, ile jest gier w wielkanocnym klimacie. Czasem lubię właśnie takie proste logiczne gierki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię sięgać po tego typu produkcji. One są bardzo dobre chociażby wtedy, kiedy nie ma dużo czasu na granie, a chęci są. Rozegrasz 2-3 plansze i wracasz do pilniejszych zajęć. :)

      Usuń

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.