poniedziałek, 4 września 2017

"Krwawa wyliczanka", Tony Parsons - recenzja

Choć w przypadku „Krwawej wyliczanki” mamy do czynienia ze swoistym debiutem, uprawianie słowa pisanego nie jest niczym nowym dla Tony’ego Parsonsa. Ten brytyjski autor to znany dziennikarz, który jednocześnie zdążył też wyrobić sobie dużą renomę jako powieściopisarz. Jednakże poprzednie jego prozatorskie płody (np. bestsellerowy „Mężczyzna i chłopiec”) reprezentowały gatunek obyczaju, podczas gdy omawiany dziś tytuł stanowi pierwsze podejście twórcy do kryminału. Co najważniejsze, naprawdę udane.

Tony Parsons otwiera powieść wstrząsającym prologiem, który rozgrywa się pod koniec lat osiemdziesiątych minionego stulecia. W pewnej piwnicy dochodzi do zbiorowego aktu przemocy, a fragment ten koncentruje się na perspektywie ofiary, co jeszcze bardziej wzmacnia jego dramatyczną wymowę. Z wysokiego C zaczyna się również właściwa akcja utworu, zabierająca odbiorców dwie dekady do przodu. Na książkową scenę wkracza wtedy główny bohater – detektyw Max Wolfe, który zostaje nam przedstawiony w trakcie emocjonującej próby powstrzymania potencjalnego zamachowca. Warto dodać, iż już na dzień dobry dowiemy się o skłonności mężczyzny do śmiałego pójścia za głosem intuicji.

Niemniej aktywność w szeregach antyterrorystycznych jest tu ledwie krótkim epizodem, bo wkrótce potem nasz protagonista przenosi się do wydziału zabójstw. Z kolei pierwsza sprawa, jaką przyjdzie mu rozgryzać u boku nowych współpracowników, dotyczy wyjątkowo brutalnych morderstw na terenie Londynu. Wpierw ginie bogaty bankier, a następnie bezdomny narkoman. Na pierwszy rzut oka obu mężczyzn zdaje się niewiele, delikatnie mówiąc, łączyć, poza modus operandi zabójcy, który nadzwyczaj wprawną ręką poderżnął nieszczęśnikom gardła. Jak łatwo zgadnąć, to jedynie pozory i szybko wychodzi na jaw, że zabici dobrze się znali, a kiedyś nawet przyjaźnili.

Trop prowadzi do kumpelskiej paczki, jaka została uformowana przed laty w jednej z elitarnych szkół. Na takim oto tle nakreślono popularny motyw zemsty za grzechy przeszłości, który praktycznie od razu staje się dla czytelników oczywisty. Należy przy tym zaznaczyć, że to świadomy i konsekwentny zabieg ze strony brytyjskiego pisarza. Dostajemy ogólną i najbardziej prawdopodobną odpowiedź na pytanie „Dlaczego?”, równocześnie zyskując pretekst do dociekania innych kwestii. Będziemy zatem chcieli dotrzeć wespół z detektywem Wolfem do kulisów całej afery, poznać faktyczny udział poszczególnych osób oraz – rzecz jasna – tożsamość seryjnego mordercy, który urządza tę bezwzględną wendettę.

Kompetentnie skonstruowany kryminał idzie tutaj w parze z wyrazistymi sylwetkami postaci, i to nie tylko wśród pierwszoplanowej obsady. Przy okazji pokuszono się też o zasygnalizowanie takich zjawisk społecznych jak przykładowo pewne zwyczaje ze szkół dla wyższych sfer czy ciemne strony celebryctwa internetowego (w sieci zapanuje bowiem niezdrowa fascynacja działaniami zabójcy). Ponadto, autor przetyka motyw śledztwa licznymi obrazkami z prywatnego życia Wolfe’a, który samotnie wychowuje pięcioletnią córkę Scout. W takim posunięciu nie ma zresztą nic dziwnego zważywszy na obyczajową specjalizację Parsonsa. I dobrze, skoro tego typu sekwencje zdają egzamin. Czasami trochę zasmucą, kiedy indziej pokrzepią, lecz przede wszystkim pogłębiają czytelniczą więź z Maxem, Scout, a także ich pociesznym psiakiem Stanem.

„Krwawa wyliczanka” to pierwszy tom serii z Maxem Wolfem w roli głównej. Co więcej, swoją solidną jakością zachęca do sięgnięcia po kolejne odsłony cyklu, wciągając zarówno poprzez kryminalną intrygę, jak i wyeksponowanie warstwy obyczajowej. Spodobała mi się również postać samego detektywa, któremu nie brak charyzmy ani silnych rysów autentyczności. Skoro więc faceta polubiłam, tym chętniej zainteresuję się jego dalszymi perypetiami.



-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Krwawa wyliczanka
Tytuł oryginalny: The Murder Bag
Autor: Tony Parsons
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 384

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.