czwartek, 1 lutego 2018

"Poza sezonem", Jørn Lier Horst - recenzja

Jako zwolenniczka kryminałów, jestem otwarta na wszelkiej maści polecanki w tym temacie. Stąd nie uszły mej uwadze przychylne opinie o prozie Jørna Liera Horsta, z którymi parokrotnie się zetknęłam. Zakodowałam więc sobie w głowie następującą informację: „jeśli lubisz kryminalne historie, warto sięgnąć po Horsta i serię z komisarzem Wistingiem”. Tak zresztą w końcu zrobiłam, a pójście za ową radą zaprocentowało przeczytaniem powieści pt. „Poza sezonem”. Teraz zaś sama mogę dołączyć do grona tych osób, które pozytywnie wyrażają się o piórze norweskiego pisarza.

Padło akurat na siódmy tom cyklu, aczkolwiek nawet ci z polskich czytelników, którzy śledzili serię od jej początków na rodzimym rynku, nie poznawali perypetii Williama Wistinga w porządku chronologicznym. Poszczególne odsłony zostały wydane u nas w zmienionej kolejności, lecz, co najważniejsze, „Poza sezonem” broni się jako samodzielna rzecz. Bo choć autor poświęca dość sporo uwagi prywatnemu życiu głównego bohatera oraz osób z najbliższego otoczenia mężczyzny, robi to na tyle sprawnie, by każdy mógł gładko wkroczyć do świata pana komisarza. No i nie należy przecież zapominać, że pierwsze skrzypce gra tutaj kryminalna zagadka. Wprawdzie nasączona również innego rodzaju wątkami, lecz umiejętnie przyrządzona.

Cóż to za zadanie czeka na naszego śledczego? Nim ten wejdzie na książkową scenę, wpierw dotrzymamy przez chwilę towarzystwa niejakiemu Ovemu Bakkerudowi, którego odkrycie przyczyni się do otwarcia policyjnego dochodzenia. Ów jegomość odwiedza swój domek letniskowy w Stavern, gdzie spotyka go bardzo niemiła niespodzianka. Oczom faceta jawi się zdewastowana i okradziona chata, która wzbudza słuszny żal właściciela nie tylko z powodów materialnych, ale też sentymentalnych. Mało tego, zaniepokojony Ove zagląda do sąsiedniego budynku, znajdując tam trupa. W takich oto okolicznościach zostaje zatem ściągnięty William wraz ze swoją ekipą, żeby zabezpieczyć miejsce zbrodni, powęszyć wokół wszystkich potencjalnych tropów i rozwiązać całą sprawę.

By nikomu nie zaczęło przypadkiem doskwierać znużenie, droga ku wyjaśnieniu zaistniałych wypadków nie obędzie się bez różnych komplikacji, w tym narkotyków, następnych trupów, kradzieży czy zaginionych zwłok. Jednocześnie nie wypada pominąć dodatkowego zmartwienia, jakie pan Wisting ma jeszcze przez własną córkę – dziennikarkę Linę. A to dlatego, iż chęć zaleczenia miłosnych ran skłania młodą kobietę do tymczasowej przeprowadzki. Tak się natomiast składa, że komisarz posiada odziedziczony po wujku domek letniskowy. Dla Line ów kąt wydaje się idealny do wypoczynku i wewnętrznego wyciszenia, zwłaszcza gdy przy okazji latorośl Wistlinga podejmie próbę napisania powieści. Sęk jednak w tym, iż chałupa stoi na terenie Stavern, nie tak daleko od nieszczęsnej daczy Bakkeruda.

Autorowi niewątpliwie udało się osiągnąć satysfakcjonujący kompromis pomiędzy żwawym tempem narracji a żmudnym niekiedy dla policjantów procesem śledczym. Trzeba przy tym zaznaczyć, że praca dochodzeniowa została nakreślona zarówno w ciekawy, jak i rzetelny sposób. Horst przelewa tu tak na marginesie trochę swoich osobistych doświadczeń, albowiem jego kariera zawodowa obejmuje m.in. pełnioną do 2013 roku funkcję szefa wydziału śledczego Okręgu Policji Vestfold. Rysów autentyczności nie można też odmówić postaci komisarza Wistinga, którego ukazano jako profesjonalistę i zarazem zwyczajnego człowieka. Komisarz bardzo dobrze wywiązuje się wobec tego ze swoich obowiązków, ale i ma prawo być dla przykładu zmęczonym.

Co więcej, przedstawiona historia nabiera także sensacyjnego kolorytu. Duży w tym udział ma wyjazd głównego bohatera i jego współpracowników na Litwę, by zweryfikować ślad dotyczący środowiska przestępców z Europy Wschodniej. Ba, na owym tle zarysowano ponadto problematykę społeczną, w ramach której bieda zostaje wymieniona jako jeden z czynników zejścia na złą drogę. Dla odmiany fragmenty osadzone w Stavern zawierają delikatną domieszkę zabiegów rodem z dreszczowca – a to tajemnicze martwe ptaki, a to Line poczuje się w pewnym momencie osaczona… Niemniej najbardziej cieszy fakt, że norweski literat zdołał te wszystkie składniki naturalnie i logicznie ze sobą połączyć.

Podsumowując, „Poza sezonem” mogę śmiało nazwać kompetentnie skonstruowanym kryminałem, w związku z czym tytuł powinien przypaść do gustu sympatykom tego typu utworów. Jørn Lier Horst zaserwował odbiorcom powieść, która nie dość, że nie zatraca swojej przynależności gatunkowej, to – na dokładkę – stanowi dowód świadczący o multitematycznej elastyczności autora. A skoro książkę czytało mi się również bardzo szybko, nie omieszkam rozejrzeć się za innymi tomami cyklu o komisarzu Williamie Wistingu.



-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Poza sezonem
Tytuł oryginalny: Vinterstengt
Autor: Jørn Lier Horst
Wydawnictwo: Smak Słowa
Liczba stron: 352

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.