niedziela, 9 września 2018

Path of Sin: Chciwość (PC) - recenzja



Wyjaśnianie sprawy morderstwa, które popełniono w miejscu praktycznie odciętym od świata, może poniekąd wydawać się ułatwionym zadaniem. Bo przecież mamy zawężone grono podejrzanych, a i jest spora szansa, że winowajca nie zdążył czmychnąć hen daleko. Równocześnie niesie to ze sobą potencjalne komplikacje, bowiem w razie następnych problemów ciężko liczyć na coś więcej niż własne siły. Przekonają się o tym młoda pani inspektor i jej bardziej doświadczony kolega, którzy rozwiązują kryminalną zagadkę otoczeni oceanicznymi wodami.

Odpalając grę Path of Sin: Chciwość, pokierujemy początkującą połową ekipy dochodzeniowej. Nim jednak założymy policyjne buty, zobaczymy króciutkie intro, w którym niejaki Mark Spector wyskakuje na papierosa, a chwilę później fale wyrzucają zwłoki nieboraka na brzeg. Czyżby facet postanowił ze sobą skończyć? Czy może dosłownie podwinęła mu się noga i padł ofiarą nieszczęśliwego wypadku? Któraś z powyższych opcji wydaje się wpierw dosyć prawdopodobna. Na takie wytłumaczenie mają zresztą nadzieję przedstawiciele służb prawa, co pozwoliłoby szybko zamknąć śledztwo. A szczególnie zależy na tym chociażby Henry’emu Bradfordowi, bogatemu i przystojnemu właścicielowi wyspy, gdzie zatrudniony jako ochroniarz Mark wyzionął ducha.


Podejście krezusa do zaistniałego zajścia jest pod pewnymi względami zrozumiałe. Nie po to mężczyzna przesiaduje na prywatnym lądzie, żeby ewentualny szum zwabił tu stado wścibskich reporterów. O ile oczywiście nie stoją za tym inne powody… Spokojnie, takich rzeczy zdradzać nie zamierzam, aczkolwiek dla nikogo nie będzie zaskoczeniem to, iż ktoś przyczynił się do śmierci pana Spectora. Co najistotniejsze, tytuł, którego producentem jest Cordelia Games, a wydawcą Artifex Mundi, oferuje wciągający scenariusz, stanowiąc smakowitą pozycję dla sympatyków kryminałów. W tej historii każdy mieszkaniec wyspy może skrywać kłopotliwe tajemnice – nawet nieżyjący już Mark Spector. Nie zawodzi ponadto pomysłowy i sensowny finał, wespół z dodatkowym rozdziałem, który rozgrywa się tuż po wydarzeniach z „podstawki”, dopełniając pewien ważny wątek.

Jak przystało na reprezentantkę HOPEK, Chciwość nie poskąpi nam charakterystycznych dla takich produkcji zadań. Mechanika obejmuje więc sceny z ukrytymi obiektami (prawie wszystkie w formie klasycznych list przedmiotów do wypatrzenia) oraz zapożyczone z point and clicków zagadki, wśród których nie zabraknie inwentarzówek ani logicznych minigierek, w tym rozmaitych przesuwanek. I owszem, znajome akcenty jak zwykle sprawiają dużo przyjemności, pozwalając jednocześnie odpocząć przed monitorem. Jeszcze bardziej cieszy natomiast fakt, iż deweloperzy postarali się też o to, by nadać swojej propozycji indywidualne rysy. Mowa o takich sekwencjach, które, choć pozostają wierne casualowej zabawie, ewidentnie wspierają narrację, ściśle wiążąc się z profesją grywalnej bohaterki.


Skoro przejmujemy kontrolę nad panią inspektor, naturalną koleją rzeczy jest wykonywanie czynności, jakie to należą do jej zawodowych obowiązków. Stąd śledztwo przeprowadzimy zaopatrzeni w specjalną teczkę, wewnątrz której znajdziemy informacje na temat mieszkańców badanego terenu, a także materiał dowodowy (głównie zdjęcia i dokumenty). Trafiające tam rekwizyty przyporządkowujemy tropom, które musimy w ten sposób zweryfikować, by posunąć dochodzenie do przodu. Warto dodać, że – po skompletowaniu danego dowodu – takowy zestaw nie tylko zostaje potem przeniesiony do stosownej przegródki w teczce, lecz również do tradycyjnego ekwipunku (pod postacią swego rodzaju idei).

Detektywistyczny gameplay nie kończy się na ulokowanych pod oddzielną ikoną aktach sprawy. Swój przycisk ma też aparat fotograficzny, gdyż większość zdjęć zrobimy samodzielnie. Poza tym, przyjdzie nam przesłuchiwać podejrzanych, a wstawkom z takimi dialogami nie można odmówić wiarygodności. Ów efekt uzyskano zaś poprzez lekką schematyczność, cechującą odpytywanie poszczególnych osób. Wiadomo – policja powinna pamiętać o odhaczeniu niezbędnych procedur śledczych, co zostało w grze zgrabnie zrealizowane. Jakby tego było mało, czekają nas jeszcze okazjonalne, acz całkiem interesujące dedukcje, na które składają się swoiste rekonstrukcje wydarzeń i prościutkie analizy zeznań oraz motywów.


Jeśli chodzi o audiowizualną stronę Path of Sin, ten aspekt recenzowanego tytułu trzyma solidny poziom. Naznaczoną zbrodnią i innymi sekretami wyspę zwiedzamy przy akompaniamencie odpowiednio tajemniczej nuty. Z kolei typowa dla gier HOPA oszczędność animacji nie przeszkodziła w starannym odmalowaniu ludzkich sylwetek, a przykładowo taka Grace Anderson, przyszła szwagierka Henry’ego, to dziewczę o ładniutkim obliczu. Niemniej w warstwie graficznej najlepsze wrażenie zrobiły na mnie lokacje, które z powodzeniem kontynuują chlubne tradycje niedzielnej rozrywki. Klimat i dbałość o detale – takie zatem są kluczowe hasła opisujące tutejszą scenerię.

Eksploracja wyspy odbywa się w godzinach nocnych, co dodatkowo podkreśla izolację tegoż kawałka lądu, podobnie jak burzowa pogoda, utrudniająca wszak kontakt ze światem zewnętrznym. Atrakcyjnie prezentują się także włości pana Bradforda, łącząc staroświeckość z elementami nowoczesności oraz elegancję ze szczyptą ekscentryzmu. Słowem, po prostu widać, iż milioner nie żałował na to wszystko kasy. Oprócz tego, doceniam estetykę bonusowego wątku fabularnego, zwłaszcza że nie uświadczymy recyklingu plansz z podstawowej przygody. Co prawda znów przebywamy wtedy w odosobnionym miejscu, lecz zupełnie gdzie indziej, bo kręcimy się po pewnej górskiej chacie i jej zaśnieżonych okolicach.


Reasumując, Path of Sin: Chciwość (Path of Sin: Greed) to udany projekt, który powinien przypaść do gustu zarówno zwolennikom takiej formuły rozgrywki, jak i fanom kryminalnych historii. Nie dość, że gra nie burzy zasad rządzących gatunkiem HOPA, to – na dokładkę – próbuje wyróżnić się delikatnie wśród pobratymców. Główna w tym zasługa detektywistycznych akcentów, które znalazły satysfakcjonujące odzwierciedlenie na polu gameplayu. A i pod kątem fabuły nie zaprzepaszczają swojego potencjału, tym bardziej że Chciwość traktuje wyłącznie o zwykłych ludziach, obywając się bez tak częstej u pokrewnych tytułów aktywności paranormalnej.



---------------------------------------------------

Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękuję wydawcy – firmie Artifex Mundi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.