Wyjaśnianie
sprawy morderstwa, które popełniono w miejscu praktycznie odciętym od świata,
może poniekąd wydawać się ułatwionym zadaniem. Bo przecież mamy zawężone grono
podejrzanych, a i jest spora szansa, że winowajca nie zdążył czmychnąć hen
daleko. Równocześnie niesie to ze sobą potencjalne komplikacje, bowiem w razie następnych
problemów ciężko liczyć na coś więcej niż własne siły. Przekonają się o tym
młoda pani inspektor i jej bardziej doświadczony kolega, którzy rozwiązują
kryminalną zagadkę otoczeni oceanicznymi wodami.
Odpalając
grę Path of Sin: Chciwość, pokierujemy początkującą połową ekipy
dochodzeniowej. Nim jednak założymy policyjne buty, zobaczymy króciutkie intro,
w którym niejaki Mark Spector wyskakuje na papierosa, a chwilę później fale
wyrzucają zwłoki nieboraka na brzeg. Czyżby facet postanowił ze sobą skończyć? Czy
może dosłownie podwinęła mu się noga i padł ofiarą nieszczęśliwego wypadku? Któraś
z powyższych opcji wydaje się wpierw dosyć prawdopodobna. Na takie
wytłumaczenie mają zresztą nadzieję przedstawiciele służb prawa, co pozwoliłoby
szybko zamknąć śledztwo. A szczególnie zależy na tym chociażby Henry’emu
Bradfordowi, bogatemu i przystojnemu właścicielowi wyspy, gdzie zatrudniony
jako ochroniarz Mark wyzionął ducha.
Podejście
krezusa do zaistniałego zajścia jest pod pewnymi względami zrozumiałe. Nie po
to mężczyzna przesiaduje na prywatnym lądzie, żeby ewentualny szum zwabił tu stado
wścibskich reporterów. O ile oczywiście nie stoją za tym inne powody…
Spokojnie, takich rzeczy zdradzać nie zamierzam, aczkolwiek dla nikogo nie
będzie zaskoczeniem to, iż ktoś przyczynił się do śmierci pana Spectora. Co
najistotniejsze, tytuł, którego producentem jest Cordelia Games, a wydawcą
Artifex Mundi, oferuje wciągający scenariusz, stanowiąc smakowitą pozycję dla
sympatyków kryminałów. W tej historii każdy mieszkaniec wyspy może skrywać kłopotliwe
tajemnice – nawet nieżyjący już Mark Spector. Nie zawodzi ponadto pomysłowy i
sensowny finał, wespół z dodatkowym rozdziałem, który rozgrywa się tuż po
wydarzeniach z „podstawki”, dopełniając pewien ważny wątek.
Jak
przystało na reprezentantkę HOPEK, Chciwość nie poskąpi nam charakterystycznych
dla takich produkcji zadań. Mechanika obejmuje więc sceny z ukrytymi obiektami
(prawie wszystkie w formie klasycznych list przedmiotów do wypatrzenia) oraz
zapożyczone z point and clicków zagadki, wśród których nie zabraknie inwentarzówek
ani logicznych minigierek, w tym rozmaitych przesuwanek. I owszem, znajome
akcenty jak zwykle sprawiają dużo przyjemności, pozwalając jednocześnie
odpocząć przed monitorem. Jeszcze bardziej cieszy natomiast fakt, iż
deweloperzy postarali się też o to, by nadać swojej propozycji indywidualne
rysy. Mowa o takich sekwencjach, które, choć pozostają wierne casualowej
zabawie, ewidentnie wspierają narrację, ściśle wiążąc się z profesją grywalnej bohaterki.
Skoro
przejmujemy kontrolę nad panią inspektor, naturalną koleją rzeczy jest
wykonywanie czynności, jakie to należą do jej zawodowych obowiązków. Stąd
śledztwo przeprowadzimy zaopatrzeni w specjalną teczkę, wewnątrz której znajdziemy
informacje na temat mieszkańców badanego terenu, a także materiał dowodowy
(głównie zdjęcia i dokumenty). Trafiające tam rekwizyty przyporządkowujemy
tropom, które musimy w ten sposób zweryfikować, by posunąć dochodzenie do
przodu. Warto dodać, że – po skompletowaniu danego dowodu – takowy zestaw nie
tylko zostaje potem przeniesiony do stosownej przegródki w teczce, lecz również
do tradycyjnego ekwipunku (pod postacią swego rodzaju idei).
Detektywistyczny
gameplay nie kończy się na ulokowanych pod oddzielną ikoną aktach sprawy. Swój
przycisk ma też aparat fotograficzny, gdyż większość zdjęć zrobimy
samodzielnie. Poza tym, przyjdzie nam przesłuchiwać podejrzanych, a wstawkom z
takimi dialogami nie można odmówić wiarygodności. Ów efekt uzyskano zaś poprzez
lekką schematyczność, cechującą odpytywanie poszczególnych osób. Wiadomo –
policja powinna pamiętać o odhaczeniu niezbędnych procedur śledczych, co
zostało w grze zgrabnie zrealizowane. Jakby tego było mało, czekają nas jeszcze
okazjonalne, acz całkiem interesujące dedukcje, na które składają się swoiste
rekonstrukcje wydarzeń i prościutkie analizy zeznań oraz motywów.
Jeśli
chodzi o audiowizualną stronę Path of Sin, ten aspekt recenzowanego tytułu
trzyma solidny poziom. Naznaczoną zbrodnią i innymi sekretami wyspę zwiedzamy przy
akompaniamencie odpowiednio tajemniczej nuty. Z kolei typowa dla gier HOPA
oszczędność animacji nie przeszkodziła w starannym odmalowaniu ludzkich
sylwetek, a przykładowo taka Grace Anderson, przyszła szwagierka Henry’ego, to dziewczę
o ładniutkim obliczu. Niemniej w warstwie graficznej najlepsze wrażenie zrobiły
na mnie lokacje, które z powodzeniem kontynuują chlubne tradycje niedzielnej
rozrywki. Klimat i dbałość o detale – takie zatem są kluczowe hasła opisujące
tutejszą scenerię.
Eksploracja
wyspy odbywa się w godzinach nocnych, co dodatkowo podkreśla izolację tegoż
kawałka lądu, podobnie jak burzowa pogoda, utrudniająca wszak kontakt ze
światem zewnętrznym. Atrakcyjnie prezentują się także włości pana Bradforda,
łącząc staroświeckość z elementami nowoczesności oraz elegancję ze szczyptą ekscentryzmu.
Słowem, po prostu widać, iż milioner nie żałował na to wszystko kasy. Oprócz
tego, doceniam estetykę bonusowego wątku fabularnego, zwłaszcza że nie
uświadczymy recyklingu plansz z podstawowej przygody. Co prawda znów przebywamy
wtedy w odosobnionym miejscu, lecz zupełnie gdzie indziej, bo kręcimy się po
pewnej górskiej chacie i jej zaśnieżonych okolicach.
Reasumując,
Path of Sin: Chciwość (Path of Sin: Greed) to udany projekt, który powinien
przypaść do gustu zarówno zwolennikom takiej formuły rozgrywki, jak i fanom
kryminalnych historii. Nie dość, że gra nie burzy zasad rządzących gatunkiem
HOPA, to – na dokładkę – próbuje wyróżnić się delikatnie wśród pobratymców. Główna
w tym zasługa detektywistycznych akcentów, które znalazły satysfakcjonujące
odzwierciedlenie na polu gameplayu. A i pod kątem fabuły nie zaprzepaszczają
swojego potencjału, tym bardziej że Chciwość traktuje wyłącznie o zwykłych ludziach,
obywając się bez tak częstej u pokrewnych tytułów aktywności paranormalnej.
---------------------------------------------------
Za udostępnienie
egzemplarza do recenzji dziękuję wydawcy – firmie Artifex Mundi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.