piątek, 14 września 2018

"Lek na śmierć", James Dashner - recenzja


W „Leku na śmierć”, trzecim tomie popularnego cyklu „Więzień Labiryntu”, walka z wirusem Pożogi osiąga swój kulminacyjny punkt, co zwala na głowy bohaterów dalszą lawinę problemów. Już autor się o to mocno postarał.

Co ciekawe, podczas lektury towarzyszyło mi niekiedy wrażenie lekkiego galimatiasu. Bynajmniej nie oznacza to, że James Dashner przestał panować nad literackim materiałem i zwyczajnie pogubił się w swoich pomysłach. Nic z tych rzeczy! Zaryzykowałabym bowiem stwierdzenie, iż mamy do czynienia z tzw. zamętem kontrolowanym. Mianowicie amerykański pisarz coraz bardziej mota życie Thomasa, Newta, Minho i pozostałych postaci, z sukcesem podkreślając otaczającą ich atmosferę, a tym samym przelewając stosowne emocje na czytelników.

Bohaterowie, którzy zdają się być swoistymi trybikami w rękach organizacji DRESZCZ, nierzadko czują się zmęczeni i zrezygnowani przez ciężkie próby, jakie musieli przejść. Nie na tyle jednak, by zupełnie stracić determinację, wespół ze słuszną chęcią do decydowania o własnym losie. Owszem, przedstawicielstwo DRESZCZu niby już na początku oświadcza, że dalsza współpraca bankowo odbędzie się z całkowicie odsłoniętymi kartami. Ba, pada nawet obietnica rychłego odzyskania wspomnień, których brak doskwiera wszak Streferom, czyli Thomasowi i reszcie poddawanej testom młodzieży. Ale czy znów nie ma gdzieś jakichś haczyków czy raczej ewidentnych zmyłek?

No właśnie, protagoniści wystarczająco przekonali się, by nie łykać bezrefleksyjnie każdej informacji. Stąd – choć perspektywa przywrócenia pamięci zyskuje generalnie pozytywny odzew – będzie też parę bardziej wstrzemięźliwych głosów, z nieufnym Thomasem na czele. Koniec końców, posunięcia, które dotyczą m.in. owych manipulacji w ludzkich umysłach, wywołają nieliche zamieszanie. Będą szarpaniny, ucieczki, dramatyczne zawirowania, a i później, kiedy Streferzy przebywają poza miejscem z pierwszych stron powieści, James Dashner nie żałuje kolejnych komplikacji. Co najważniejsze, wszystko to przełożyło się na dynamicznie poprowadzoną fabułę i udane w ogólnym rozrachunku zwroty akcji.

W pierwszych dwóch odsłonach doceniłam tendencję ku zróżnicowaniu poszczególnych tomów. Trzecia część nie zbacza z tej pomyślnej drogi, aczkolwiek pokuszono się przy okazji o drobne elementy typu „historia lubi zataczać koło”. Tradycyjnie rozszerzona zostaje nasza wiedza o realiach, w jakich przyszło bohaterom egzystować. Świecie, który ucierpiał na skutek klimatycznej katastrofy i zmaga się ze śmiertelnie groźnym wirusem, przemieniającym chorych w agresywnych szaleńców. Dostaniemy więc przykładowo szczyptę retrospekcji w formie krótkich snów Thomasa. Wyprawa do Denver przybliży zaś zasady, jakie to stosują organizowane przez wielkie miasta strefy kwarantanny. Warto przy tym nadmienić, że – pomimo powziętych środków ostrożności – i tak nie ma tam stuprocentowego bezpieczeństwa. Ponadto, na książkową scenę wkroczy Prawa Ręka, grupa stojąca w opozycji do DRESZCZu.

„Lek na śmierć” zostaje zwieńczony finałem, który wprawdzie następuje ciut pospiesznie, lecz daje nieco nadziei i zarazem zawiera ździebko goryczy. Bo chociaż bieg wydarzeń pozwoli się komuś zrehabilitować, to też nie wszyscy wyjdą z zaistniałych opresji bez szwanku. Oprócz tego, zakończenie podsuwa refleksję, że pewne odpowiedzi może przynieść protagonistom dopiero upływ czasu. Cała powieść stanowi natomiast przykład napisanej prostym językiem, acz wciągającej literatury spod znaku fantastyki młodzieżowej. Niemniej zainteresowanym zalecałabym uprzednio przeczytać tom 1 („Więzień Labiryntu”) i 2 („Próby Ognia”), by dzięki temu zbudować wpierw należytą więź z postaciami.



-------------------------------------------------------------------
Tytuł polski: Lek na śmierć
Tytuł oryginalny: The Death Cure
Cykl: Więzień Labiryntu, tom 3
Autor: James Dashner
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 388

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

System komentarzy, tak jak cały blog, funkcjonuje na platformie Blogger, gdzie stosowane są zasady polityki prywatności Google.